Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 21 из 67

–Zęby zęby, zęby Umyć. Zęby.

Dokonawszy generalnych ablucji przebrałem się, zaparzyłem porządnej kawy i usmażyłem omlet z groszkiem.

Czas na małe śniadanko i oglądanko… Wiadomości. Bardzo lubię wiadomości w słoneczny niedzielny poranek.

–…saw City jest świadkiem niezwykłego widowiska – perorowała spikerka. – W dzielnicy rozrywek mamy do czynienia z wydarzeniem bez precedensu. Czy widzimy happening szalonej artystki? A może akt zdesperowanej, samotnej matki?

–Ciekawe – wydukałem, żując.

–Faktem jest, że od pół godziny ta kobieta… Kamera zrobiła najazd. Na jednym z powietrznych pojazdów stała młoda brunetka z trudem łapiąca równowagę. Za chwilę ugięła nogi i przeskoczyła na i

–…rzuca się z aerauta na aerauto. Próbowaliśmy przeprowadzić z nią wywiad, ale nie wydaje się zainteresowana…

Zoom, bardzo ładna twarz. Oczy wyrażają rozterkę i niepokój. Ale przede wszystkim jakby… niecierpliwość.

–Jaki jest jej cel? – pyta spikerka. – Policja rozpostarła ochro

Wstrzymałem ruch żwaczy. Operator zrobił zdjęcie. Z ekranu patrzyła teraz już na pewno zrozpaczona kobieta. Gamedekini. Miałem wrażenie, że czeka na mnie. Błyskawicznie dopiłem kawę i połknąłem resztkę jedzenia. Po chwili siedziałem w taksówce, zawijając mankiety i poprawiając futerał telesensu.

–Pan też chce ją zobaczyć? – spytał pilot. – Ta…

–Może cholera spadnie? – zarechotał z nadzieją.

Na platformie widokowej kołysał się gęsty tłum. Do barierki dotarłem zmięty i poturbowany. Świeża koszula i spodnie! Eim balansowała na czerwonej furgonetce. Wokół unosiły się policyjne wozy błyskając błękitem i zielenią. Złożyłem dłonie wokół ust.

–Pauline! Nie usłyszała. – Paulineee! Zacząłem wymachiwać obiema rękami. – Paaauuuliii

–Co się pan tak drzesz? – prychnęła korpulentna blondynka.

–Co się pani tak pchasz? – odparłem. – Paaauuuliiineeee!!!

–Ludzie, patrzcie, wariat, wariat – nie dawała za wygraną.

–Idź mi z oczu, enpecko głupia, bo nie wytrzymam!

Wydęła usta i sypnęła iskrami spod ściągniętych brwi.

–Co, proszę?!

–Paaauuuuliiiineeee!!! Wtedy Eim mnie zobaczyła. – Tooo jaaaa!!! Mnie szukasz!!!

–Zawołajcie policję, to cham jakiś! – nie odpuszczała paniusia.

Gamedekini kiwnęła głową, że rozumie, i skoczyła na policyjny wóz.

–Policja! – krzyknąłem.

–Pan też wzywasz policję? – zdziwiła się blondynka.

–Wybawczyni ty moja!

Spojrzałem na nią z miłością i strzeliłem w pysk. Zatoczyła się z krzykiem. Poprawiłem. Wstyd się przyznać, ale sprawiło mi to przyjemność.

–Policja! – wrzasnęła.

–Policja! – zawtórowałem.

Na posterunek trafiłem tuż po gamedekini prowadzonej przez dwóch rosłych drabów. Nasze oczy spotkały się i rozpoznały. Odetchnęła.

Po trwających do południa przesłuchaniach, protokołach, rejestracjach i ostatecznej operacji opłacenia grzywny zostałem zwolniony. Wyszedłem z dusznego budynku i usiadłem na ławce. Pół godziny później dołączyła Pauline Eim. Drugi kierowca bolidu klasy gamma. Parokrotnie przełknęła ślinę. Wyglądała na zmęczoną.

–Dlaczego to zrobiłaś?

–Nie widziałeś holobimów z wyścigami?

–Widziałem.

Oparła się mocniej o deski.

–Zrozumiałam, że jest jeszcze jeden gracz. Sposobem na odnalezienie go było zrobienie czegoś absurdalnego, przeczącego zdrowemu rozsądkowi, a jednocześnie interesującego dla mediów.

–Bardzo inteligentne – przyznałem. – Ale ryzykowne. Nie wiemy, co tu oznacza śmierć. Skoro wszystko jest takie realne…

Parsknęła.

–To nie Happy Hunting Grounds.

–Ale też nic, co znamy. Spałaś?

–Tak.

–Brudziłaś się?

–Yhm.

Przez chwilę milczeliśmy.

–Ty też dostałaś dziwne zlecenie? Potwierdziła, pochyliła się i oparła łokcie o kolana. Czarne włosy zasłaniały jej twarz.

–W sobotę rano?

Ruch głową. Potem szepnęła:



–Od gościa, którego później nie mogłam namierzyć. Pamiętam, byłam wściekła. – Patrzyła w ziemię. – Nawalił radiator, zrobiło się gorąco, a w dodatku…

–Nie mogłaś otworzyć okna?

Spojrzała zaskoczona.

–Pokaż swoją kartkę! – krzyknąłem. Wyciągnęła zwitek.

Twoja rzeczywistość jest grą… Dobrze się rozejrzyj. Może znajdziesz wyjście?

–Psiakrew, myślałem, że będzie podpowiedź.

–Okno jest podpowiedzią – wyjaśniła cicho.

–Jak to?

–Otworzyłeś je w dziwaczny sposób?

–Bardzo dziwaczny.

–W jaki sposób wychodzi się z gry?

–Otwierając ok… O jasna cholera! Nie możemy wyjść, bo nie znamy właściwej sekwencji!

–Mam wrażenie – powiedziała – że do otwarcia będziemy potrzebni oboje.

Długo spacerowaliśmy Mijaliśmy przechodniów, sklepy, bary, kafejki, nie wiedząc, czy oglądamy prawdziwą prawdę, czy też prawdę i

–W sumie to nie musi być gra – zauważyłem bezradnie.

Skinęła głową.

–Ktoś mógł to wszystko ukartować… – ciągnąłem. – Nie mamy ani jednego niezbitego dowodu. Przystanęła i zajrzała mi w oczy.

–W wielu grach też nie ma dowodów. Jedynym pewnikiem jest otwarcie okna. Dopóki tego nie zrobisz, masz wrażenie pełnego uczestnictwa. Chyba że gra muzyka.

–No, ale pocenie, zmęczenie…

–Wszystko do zasymulowania.

Podjęliśmy spacer.

–Jeśli to gra, to kto ją zrobił i dlaczego wybrał nas? – spytałem.

–Szalony programista? – poprawiła włosy, uśmiechając się ironicznie.

–Fakt, bardzo banalne.

–Bogaty ekscentryk?

–Są ciekawsze i prostsze rozrywki.

–Firma? – zgadywała.

–Najprawdopodobniej. Tylko czemu w takim dziwnym układzie? Jesteśmy testowani? I dlaczego, do diabła, Warsaw City?

–Dla pełni złudzenia i poczucia niepewności? Podobał mi się jej sposób rozumowania. Nie tylko umysł miała piękny. Zgrabne nogi, ładnie ukształtowane biodra, wąska talia, płaski brzuch i drobne piersi. Jak dla mnie, wzór dla enpecek. Nie spodobało mi się tylko ostatnie skojarzenie.

–Zadam ci dziwne pytanie, Pauline… Będziesz się śmiała, ale… – zatrzymałem się i uważnie na nią spojrzałem -… czy przypadkiem nie jesteś enpecką?

Patrzyłem w orzechowe oczy i tonąłem. Milczała. Ludzie zakochują się w enpeckach. Na przykład w Rajskiej Plaży…

–A ty, Torkilu? – spytała cicho.

–Ja? Gdyby tak było, byłbym trochę przystojniejszy.

Lekko się zarumieniła.

–Dla mnie jesteś bardzo przystojny.

Chrząknąłem. Ruszyliśmy.

–Umówmy się, Pauline, że dla ciebie mogę być nawet enpecem, dobrze?

Wybuchnęła śmiechem, a ja za nią.

Ani się spostrzegliśmy kiedy opuściliśmy teren dzielnicy rozrywek i zawędrowaliśmy w nieznany zaułek. Zmierzchało.

–Chyba się zgubiliśmy – stwierdziła.

–Wiesz co? Chciałbym z tobą porozmawiać, ale zwyczajnie. Jak to się wszystko skończy Jeśli jesteśmy w świecie, to z pewnością ktoś nas obserwuje. – Spojrzałem w górę. – Hej! Jest tam kto?

Roześmiała się i pokręciła głową. – Paranoja.

Nagle rozległ się kobiecy krzyk. Dobiegał zza najbliższego budynku. Rzuciliśmy się tam. Za rogiem ciemna sylwetka mężczyzny pochylała się nad bezwładnym ciałem. Napastnik spostrzegł nas i odskoczył w cień. Oślepiło nas światło ruszającego auta. Schyliliśmy się w ostatnim momencie, pojazd przeleciał z rykiem tuż nad naszymi głowami i zniknął za najbliższym budynkiem.