Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 27 из 59

Stanął na progu i rozejrzał się. Ścieżka przecinająca łąkę była pusta. Wyszedł na piętro i z wysokości balkonu przepatrzył okolicę. Ale po Bezdomnym nie było śladu.

A

Na progu domu powitał je Jan. On też był przygaszony i smutny.

– I co? – spytał niepewnie.

– Na razie nic – odparła A

Jan miał ochotę zwierzyć się im ze swego okrutnego postępku, lecz wstrzymał go wstyd. Nie chciał też sprawić przykrości Ewie; wiedział, że dziewczynka lubiła obcego. Bezdomny pewnie tkwi teraz w swojej ruderze, a będąc samotnym, nikomu się nie poskarży. “Może to i lepiej?” – pomyślał odruchowo Jan, zażenowany na wspomnienie swego zachowania.

– W jednej chwili mam pewność, że Aniołów nie ma, a w drugiej, że one istnieją – odparł wymijająco.

– Pewnie, że istnieją, tatusiu – wtrąciła córka.

– A może jest z nimi właśnie tak, jak mówisz: raz są, to znowu ich nie ma, i to właśnie wtedy, gdy najbardziej ich potrzebujesz? Mam uczucie, że są takie chwile, gdy one o nas zapominają. Ale nie pytaj komputera o to, czy istnieją tylko gdzie mamy ich szukać – westchnęła A

A

Dziewczynka poszła spać, a jej rodzice zostali sami.

– Wiesz, ja całkiem serio myślę, że Anioły być może istnieją – zwierzył się Jan swojej żonie.

– Oczywiście, że istnieją! – krzyknęła nieco za głośno. Mąż spojrzał na nią uważnie.

– Nie rozumiesz. Ty czepiasz się tej myśli, bo chcesz mieć nadzieję. A ja ci to mówię jako naukowiec: nie wykluczam, że one są. Są, tak jak ty, ja, jak Ewa, tyle tylko że nie każdy może je widzieć.

– Ależ muszą być! – zawołała A

– Wcale nie muszą, i tak twierdziłem jeszcze wczoraj. Dziś wiem już bardzo dużo o Aniołach. Lecz nie doszedłem jeszcze do tego, jakie formy mogą przybierać, objawiając się ludziom, poza tą najczęstszą postacią Istoty ze skrzydłami. Wyobraź sobie, jedna Amerykanka twierdzi, że ujrzała Anioła jako Japończyka, co oznacza, że może on przybierać każdą ludzką postać – zamyślił się Jan. – Jednak wszystkie informacje z Internetu mówią o Świetle. Światło jest punktem wyjścia do powstania Aniołów, a także do ustalenia postaci, w jakiej egzystują i w jakiej się objawiają.

– Ależ one mogą się objawiać na różne sposoby – szepnęła nagle A

– Z wielkimi skrzydłami… Z ogromnymi skrzydłami – zamruczał nagle Jan i znowu zasiadł do komputera. Kliknął myszą i odpłynął w i





– …mogą też siedzieć sobie w komputerze i podglądać, co na ich temat wypisują ludzkie Istoty.

Jan długo milczał. Potem odwrócił się i zamyślony powiedział:

– Naprowadziłaś mnie na nowy trop, przypominając o wielkich skrzydłach. Teraz zdobyłem dowód, że jednak Aniołów nie ma i nie mają prawa istnieć. W każdym razie nie jako skrzydlate Istoty. Obliczyłem to. Porównałem budowę ptaka, stosunek rozpiętości jego skrzydeł do reszty ciała i stwierdzam, że istnienie skrzydlatego, fruwającego Anioła jest fizycznie niemożliwe. Musiałby mieć całkiem i

– Myślę, że istnienie Aniołów wykluczają też zoologia, biologia, chemia, astronomia – uśmiechnęła się A

– Dlaczego więc Anioł naszej Ewy miałby o niej zapomnieć? – szepnął Jan.

– A może coś mu się stało? Może to on czeka na naszą pomoc? – spytała równie cicho A

– Jak to? Moim zdaniem Anioły, jeśli już istnieją, to są wszechmocne! – zdziwił się Jan.

– Wszechmocny jest chyba tylko Bóg, jeśli jest – odparła niepewnie A

– A może każde z nich ma jakieś swoje słabości, i Anioły, i Bogowie? Może zarazili się tą słabością od nas ludzi? Może gdyby nie mieli żadnych wad i byli doskonali nie umieliby nas pojąć? Może Anioły też wpadają w kłopoty tak jak ludzie? – zamyślił się Jan.

W pokoju zapadło długie milczenie, słychać było tylko szum pracującego komputera oraz drukarki, która wciąż produkowała kopie internetowych dokumentów o Aniołach. Sterty zadrukowanych kartek zaścielały już biurko, podłogę i wciąż ich przybywało, bo gdzieś tam, w rozległym świecie, tysiące ludzi nurtował problem istnienia Aniołów i form ich objawiania się.

Kto był aż tak szalony, by poszukiwać jednego, konkretnego Anioła Stróża, opiekuna trzynastoletniej dziewczynki z niewielkiego, podmiejskiego osiedla?

Uciekając od domu małej Istoty, Ave zgubił ów słaby Blask, który dojrzał wcześniej w gęstym Mroku. Widocznie oddalił się od jego źródła. Chciałby być bliżej, gdyż jego widok dodawał mu otuchy. Ale wygnanie było wygnaniem. Ave pamiętał opowieści Gabriela o wygnaniu człowieka z Raju czy strąceniu Czarnych ze szczebli Niebiańskiej Drabiny. Skoro prawdziwy Anioł lub pierwszy człowiek musieli słuchać Światłości, to kogo ma słuchać kaleki pół anioł, pół człowiek? Chyba każdego, kto zechce wydać mu rozkaz? Ave dostał rozkaz, wydany kipiącym od gniewu głosem, i musiał odejść.

Nie wiedział, gdzie iść, a zresztą, było mu to obojętne. Gdziekolwiek się udał, Mrok szedł wraz z nim. Pomyślał, że wróci w miejsce, gdzie strącił go Czarny – i tam się rozproszy, gdy nadejdzie czas. A czas nadchodził. Rana na plecach bolała bardziej niż kiedykolwiek, półludzkie nogi już ledwie go niosły, a Mrok znowu gęstniał.

Pragnąc zapomnieć o dotkliwym bólu, jaki sprawiał mu każdy krok, i dotrzeć mimo wszystko w głąb lasu, Ave zaczął myśleć o anielskich skrzydłach, które bezpowrotnie utracił.

Dlaczego ludzkie Istoty tak bardzo lubią nasze skrzydlate wyobrażenie? Może dlatego, że od tysiącleci marzą o lataniu, jak twierdzi Barbiel?”, zastanawiał się.

Barbiel był niegdyś Aniołem Stróżem Istoty, która pracowicie, mimo szyderstw bliźnich, konstruowała sobie skrzydła z wosku i pierza. A potem, gdy już były gotowe, z pomocą specjalnej uprzęży przypięła je do pleców.

– I co? Co było dalej? – wypytywały niecierpliwie młode Anioły.

– Człowiek ze skrzydłami wszedł na bardzo wysoką górę i wzbił się w powietrze. Jak ptak. Przez pewien czas rzeczywiście frunął. Jednak słońce stopiło wosk i nieszczęśnik runął z powrotem na Ziemię. Zginął – powiedział ze smutkiem Barbiel. – Nie byłem zdolny uchronić go przed upadkiem, gdyż jego marzenie o lataniu było silniejsze niż siła życia. Za to jego imię stało się sławne – Ikar.

– Ikar… – zaszemrały wstrząśnięte i zarazem zachwycone Anioły. Wszystkie, a wraz z nimi Ave doskonale rozumiały Ikara: fruwanie w przestworzach było czymś porywającym.