Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 16 из 22

Nie posiadałam się z dumy.

– To najwspanialszy malec na świecie.

Oddał mi ciebie.

– – Bardzo się cieszę, że znów cię zobaczyłem, mamo Bedford. A twój syn jest okazem zdrowia.

Tak jakbym sama nie wiedziała!

TERAZ nadeszła moja kolej.

Siedziałam już ubrana na brzegu kozetki do badań i czekałam na powrót Phila Bermana, mojego lekarza. Phil kiedyś prowadził mnie w Bostonie, a teraz pozostawał w kontakcie ze specjalistą na Martha`s Vineyard.

Badanie trwało nieco dłużej niż zwykle. Pilnowała cię pielęgniarka, a ja marzyłam już, żeby cię porwać w objęcia i jak najprędzej wrócić na Vineyard. Wtedy wszedł Phil i zaprosił mnie do gabinetu.

– Twój test wysiłkowy nie wypadł najlepiej, Suza

– Chwileczkę, Phil – sprzeciwiłam się. Nie posiadałam się ze zdziwienia. Musiała zajść jakaś pomyłka. Czułam się dobrze, wręcz świetnie. Nigdy w życiu nie czułam się lepiej. – Jesteś pewien?

– – Znam twoją przeszłość, toteż popełniłbym błąd, gdybym nie poprosiła Gail Davis o konsultację. To nie potrwa długo. Z największą przyjemnością zajmiemy się Nickolasem.

Czułam dosłownie déjà vu , kiedy podążałam do gabinetu Gail Davis. O Boże, nie pozwól, żeby to się powtórzyło. Nie teraz, kiedy wszystko zaczęło mi się układać.

Weszłam do poczekalni jak w złym śnie. Nie mogłam zebrać myśli. Podeszła pielęgniarka.

– Pani Suza

Poszłam za nią jak na ścięcie.

TRZYMALI mnie tam blisko dwie godziny. Zrobili chyba wszystkie możliwe badania kardiologiczne. Martwiłam się o ciebie, chociaż wiedziałam, że jesteś pod dobra opieką w gabinecie doktora Bermana.

Już po wszystkim weszła Gail Davis. Miała smętną minę, jak to ona. Ale miewa taka nawet na przyjęciach, bo spotykałam ją też w sytuacjach towarzyskich.

– Nie denerwuj się, Suza

– Jakoś nie czuję tego wielkiego szczęścia – westchnęłam.

– Większość ludzi nie dostaje takiego ostrzeżenia, dlatego nie ma okazji podreperować tego, co się lada moment zepsuje. Po powrocie na Martha`s Vineyard zrobimy kolejne badania, a potem porozmawiamy o dalszych możliwościach. Może trzeba będzie wymienić zastawki.

Teraz istotnie z trudem chwytałam oddech. Byle się tylko nie rozpłakać przy Gail.

– Jakie to dziwne – jęknęłam. – Wszystko idzie jak po maśle, i nagle… łup!… spada cios. Ohydny cios zza węgła, którego się człowiek nie spodziewał.

Gail nie skomentowała. Objęła mnie tylko delikatnie.

Nickusiu.

Przyglądałam ci się we wstecznym lusterku w drodze do domu. Jak majtasz nóżkami, jak wyciągasz do mnie rączki. I rozmawiałam z tobą, Nick, naprawdę rozmawiałam.

– Moje życie jest ściśle związane z twoim. Nie wierzę, żeby coś złego mogło mi się teraz przydarzyć. Chociaż przypuszczam, że to tylko fałszywe poczucie bezpieczeństwa, jakie daje miłość.

Zastanowiłam się przez chwilę. To, że zakochałam się w Matcie, i potem gwałtowny rozwój naszej miłości dały mi zwodnicze poczucie bezpieczeństwa. Jakim cudem mogło nam cokolwiek zagrozić?

Raptem łzy, wstrzymywane w gabinecie doktor Davis, wezbrały mi w oczach. Jednak otarłam je zdecydowanym ruchem.

– Umówmy się, syneczku, dobrze? Każdy twój śmiech oznacza jeszcze jeden wspólny rok. Już nam zapewniłeś ponad tuzin lat razem, bo co najmniej tyle razy się uśmiechnąłeś. Tak licząc, ja dożyję stu trzydziestu sześciu, a ty dziarskich osiemdziesięciu dwóch.

Wtedy uśmiechnąłeś się do mnie jak nigdy wcześniej. Roześmiałam się i szepnęłam:

– Nickolas, Suza

To moja modlitwa.

Nickolasie

Minął już pierwszy trudny miesiąc, odkąd nadeszły wyniki z Bostonu. Matt zabrał cię na przejażdżkę dżipem, siedzę sama w kuchni.

Orzeczenia wszystkich lekarzy są zgodne. Mam chorobę zastawek, na szczęście uleczalną. Nawet nie mówią jeszcze o wymianie. Na razie zastosują naświetlania. Dostałam jednak ostrzeżenie – życie nie trwa wiecznie. Napawaj się każdą chwilą.

Wdycham w nozdrza pora

– Ależ ja mam szczęście – mówię w końcu na głos. – Że siedzę tu i patrzę na ten piękny dzień…

Że mieszkam na Martha`s Vineyard tak blisko oceanu, dosłownie rzut kamieniem od fal…

Że jestem lekarką i kocham swoją pracę…

Że cudem trafiłam na Matthew Harrisona i że zakochaliśmy się w sobie do szaleństwa…

Że mamy synka, który uśmiecha się najpiękniej na świecie, ma też cudowne usposobienie i rozkoszny zapach małego dziecka.

Jakie to szczęście, Nick, prawda?

W każdym razie ja tak uważam.

ROŚNIESZ jak na drożdżach, to wspaniale móc się temu przyglądać. Rozkoszujemy się każdą chwilą. Mam nadzieję, że i





Uwielbiasz jeździć ze mną na rowerze. Masz własny kask drużyny hokejowej Boston Bruins i specjalne krzesełko z tyłu mojego roweru. Przywiązuję co do niego bidon, i ruszamy w drogę.

Kask ukrywa burzę twoich jasnych loczków. Wiem, że jeśli je obetnę, to już na zawsze. Z niemowlaka zmienisz się bezpowrotnie w małego chłopca.

Uwielbiam obserwować, jak rośniesz, chociaż nie podoba mi się to, że czas tak pędzi. Chciałabym zatrzymać każdą chwilę, każdy twój uśmiech, przytulenie i pocałunek. Chyba uwielbiam być potrzebna, a zarazem czuję potrzebę dawania miłości.

Chciałabym przeżyć to wszystko jeszcze raz. Żeby powtórzyła się każda chwila od twojego urodzenia. Mówiłam ci, że będę wspaniałą mamą.

OSTATNIO doświadczam pełni każdego dnia.

Codzie

– Suza

Dzisiaj czułam się trochę dziwnie. Nie byłam pewna dlaczego, ale intuicja podpowiedziała mi, że cos się dzieje.

Tatuś wyszedł do pracy, nakarmiłam cię, ubrałam się. Wciąż nie czułam się najlepiej. Miałam zawroty głowy, ogarnęło mnie zmęczenie większe niż zwykle.

Czułam, że muszę się położyć.

Utuliłam cię w łóżeczku i musiałam zasnąć. Bo kiedy znów otworzyłam oczy, dochodziło południe. Przeleciało mi pół dnia.

Wtedy uznałam, że muszę sprawdzić, co mi jest.

A teraz już wiem.

Nickolasie

Kiedy tata położył cię dziś spać, usiedliśmy na werandzie i patrzyliśmy na zachód słońca w pomarańczowo-czerwonej łunie. Matt głaskał mnie po rękach i nogach, co uwielbiam jak prawie nic na świecie.

Ostatnio bardzo ekscytują go sprawy związane z jego poezją. Największym marzeniem taty jest wydanie zbiorku, bo nagle jego wiersze zaczęły budzić zainteresowanie. Lubię to podniecenie w jego głosie, pozwalam mu puszczać wodze fantazji.

– Matthew, coś się dzisiaj stało – szepnęłam, kiedy opowiedział mi już o swoim dniu.

Odwrócił się do mnie. W jego oczach błysnął przestrach.

– Oj, przepraszam – uspokoiłam go. – Stało się coś dobrego.

Czułam, jak odpręża się w moich objęciach.

– Co takiego? Mów.

– No więc, w środy nie pracuję, chyba że dostanę pilne wezwanie. Ale nie dostałam, wobec czego zostałam w domu z Nickiem.

Matt położył mi głowę na kolanach, a ja głaskałam go po jego gęstych włosach.

– Fantastycznie to brzmi. Może ja też zacznę brać w środy wolne – zażartował.

– Mam szczęście, że mogę całe środy spędzać z Nickiem, prawda?

Pocałowaliśmy się. Nie wiem, jak długo będzie trwał nasz miodowy miesiąc, ale nie mogę się nim nacieszyć. Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego przyjaciela niż Matthew. Każda kobieta znalazłaby przy nim szczęście. I gdyby kiedyś do tego doszło – że musiałbyś mieć i

– No i co? – spytał. – Spędziłaś cudowny dzień z Nickiem?

Spojrzałam Mattowi głęboko w oczy.

– Jestem w ciąży – powiedziałam.

I wtedy Matt zachował się tak, jak powinien. Pocałował mnie.

– Kocham cię – szepnął. – Musimy bardzo uważać, Suza

– Dobrze – odparłam. – Będę uważała.

Nickolas.

Nie wiem czemu, ale życie lubi komplikować nam plany. Wybrałam się do swojego kardiologa na Vineyard, powiedziałam mu o ciąży, przeszłam kilka badań. Po czym, zgodnie z jego zaleceniem, pojechałam znów do Bostonu do doktor Davis.

Nie wspominałam o tej wizycie Mattowi, żeby go nie martwić. Poszłam więc do pracy na kilka godzin, a po południu pojechałam do Bostonu. Obiecałam sobie, że porozmawiam z nim po powrocie do domu.

Kiedy około siódmej wieczorem zajechałam pod dom, na ganku paliło się światło. Spóźniłam się. Matt już wrócił. Zwolnił babcię Jean, która zajmowała się Nickiem.

Czułam cudowny zapach domowego jedzenia – woń kurczaka i ziemniaków z sosem rozchodziła się po całym wnętrzu. Matt przygotowywał kolację.

– Gdzie jest Nick? – spytałam, wchodząc do kuchni.

– Położyłem go spać. Był zmęczony. Późno wracasz, skarbie. Uważasz na siebie?

– Tak – potwierdziłam i pocałowałam go. – Rano miałam tylko kilka wizyt. Potem pojechałam do Bostonu do doktor Davis.

Matt przestał mieszać. Spojrzał na mnie bez słowa. Miał tak urażoną minę, że nie mogłam tego znieść.

– Powi

Plątałam się w wyjaśnieniach, dlaczego tak postąpiłam.