Страница 70 из 76
- Gdybyś - podjęła - został w obrębie Układu Słonecznego, moglibyśmy się normalnie widywać w sieci. Ale tam… jest i
To prawda. Na razie nie istniała obustro
- Pozostanie poczta.
Zacisnęła usta.
- Chciałabym cię… dotknąć.
Miałem wrażenie, że od mojego ciała odrywają się jakieś eteryczne smugi pragnące tego samego. Daremnie.
- Ja też.
Wyciągnęła rękę. Wykonałem podobny gest. Wyglądało to tak, jakby nasze dłonie się zetknęły.
- Do widzenia, Tori.
Chrząknąłem. Przez chwilę nie mogłem wydobyć głosu. Wreszcie wykrztusiłem:
- Do widzenia, Steffi.
I tak jedno z moich trzech serc zostało na Ziemi.
***
- Wczoraj w Paryżu, podczas galowego pokazu mody w sły
Słowa Claudia świadczą, że jest nie tylko natchnionym kreatorem mody, lecz także technicznym specem. Jego kolekcja wzbudziła ogromne zainteresowanie nie tylko gwiazd holokina i biznesu, lecz również licznych firm odzieżowych. Wschodnie przysłowie mówi: jedyną stałą jest zmiana. Czy wchodzimy w erę, gdzie chronić powi
***
Po posiłku podeszliśmy do kontroli passów. Nieopodal bramek, za którymi majaczyły gigantyczne korpusy statków, stała podenerwowana grupka młodych ludzi w szatach przyozdobionych greckimi meandrami. Ominęliśmy ich i podeszliśmy do hostess Mobillenium.
- Państwo macie bilety na pokład „Medusy”? - spytała urzędniczka, błyskając oślepiająco białymi zębami.
Zerknąłem na kartę. - Rzeczywiście.
Nie miałem dotąd pojęcia, jak się nazywa nasz pojazd. Kobieta ukradkiem potarła nos. Miała do powiedzenia coś niewygodnego.
- Jest mały kłopot.
Nienawidzę małych kłopotów.
- Tamta grupa… - wskazała ludzi w powłóczystych szatach.
Zerknąłem za palcem. Jeden z młodzieńców spojrzał na mnie i łagodnie się uśmiechnął. Wydawało mi się czy rzeczywiście od jego ciała rozchodziły się złote promienie?
Lee, pomyślałem ze złością, mam dość halucynacji. Demon zmaterializował się na krawędzi bramki: siedział założywszy nogę na nogę i piłował czarne szpony.
- Przestań nazywać halucynacjami zjawiska, których nie rozumiesz - odparł i rozwiał się w powietrzu.
Cwaniak. Gdy go nie potrzebuję, pojawia się w najmniej wygodnych momentach, a gdy chciałbym o coś zapytać, znika.
- …to wyznawcy olimpizmu… - ciągnęła urzędniczka, nie dostrzegłszy mojej konwersacji z czartem - …także emigranci. Mają zabukowane miejsca na pokładzie „Peregryna”. Chcieliby zmienić rezerwację na „Medusę”. Twierdzą, że to sprawa wiary.
- Będziemy mieli na Gai jakichś fanatyków? - szepnął mi do ucha zdegustowany Harry.
- Jakkolwiek to zabrzmi nieprawdopodobnie - ciągnęła hostessa - na obu statkach mamy komplet. Olimpistów jest siedmiu i wasza grupa to siedem osób. Co do bagaży, zaraz mogę wydać dyspozycje i zostaną ulokowane we właściwym frachtowcu. Czy widziałby pan problem, gdybyście się zamienili?
Nie widziałem. Zerknąłem na Pauline i A
- Nie ma sprawy - rzuciłem.
Dziewczyna odetchnęła.
- Bardzo panu dziękuję. - Spojrzała w stronę mnichów. - Panowie! Zapraszam! Podejdźcie tu!
***
Chcesz zarobić na bezmózga i enzymy? A może raczej na dibeka i motomba? Nam jest wszystko jedno. Już dzisiaj możemy powiedzieć, że zarobki na Gai będą o dziesięć procent bardziej optymistyczne niż na starym globie. Już dzisiaj możemy powiedzieć, że nastroje społeczne na Gai są o siedemdziesiąt procent wyższe niż na Ziemi. Już dzisiaj można powiedzieć, że Gaja i Ziemia są jak dwie siostry: głupia i brzydka oraz mądra i piękna. Zgadnij, która jest która? Mobillenium. Nowe, podniecające perspektywy. Mobillenium. Tam… ale już nie z powrotem!
***
- Trzymaj się, Torkil - Peter „Crash” Kytes rozpostarł pancerne ramiona.
Wszedłem między nie i przytuliłem się do potężnej stalowej piersi. Metal, nie metal, miałem wrażenie, że dotykam żywego człowieka. Tyle że w zbroi.
- Będziemy w kontakcie - rzuciłem, gdy zwolniliśmy uścisk.
- Jasne. Przecież to niedaleko. Niecałe dziewiętnaście lat świetlnych. - Zwrócił oczy na Pauline. - No, księżniczko, dbaj o niego.
- Możesz być pewien - uśmiechnęła się przez łzy. - A ty chroń swoich Bezbolesnych.
- No pewnie - odparł. - Są zawsze do waszej dyspozycji.
Uściskał ją.
- Siostro - teraz spojrzał na A
Siostro? Oo. Czyżby wśród dimenów zawiązywała się rasowa więź? Spojrzałem na Sokolowsky. W nowiuteńkim pershellu wyglądała zjawiskowo. Byłem pewien, że w rozgorzałej dopiero co rynkowej wojnie zbroje wygrają z geskinami. Żywe skóry będą potrzebne nielicznym. Poza tym człowiek w pershellu wyglądał po prostu… lepiej. Dlatego od czasu do czasu wyłączałem w omniku program „A
Gdy się do niego przytuliła, całe jej ciało przylgnęło do jego sztywnego korpusu, jakby było zrobione z elastycznego materiału, a nie z supertwardych stopów. Jej metaliczne włosy falowały na wietrze piękniej niż prawdziwe - miła odmiana po łysym Doomie. Na tle gigantycznego statku emigracyjnego wyglądali jak zakochana para z melodramatu SF. Z zazdrością stwierdziłem, że Peter lepiej do niej pasuje niż ja. Spojrzałem na pnącą się w niebo opasłą beżową bryłę pomalowaną w poprzeczne złote pasy. Na jednym z nich szkarłacił się stylizowany napis: „Peregryn”. Jakiś dwudziestowieczny sprzedawca podobno kiedyś powiedział: Jeśli mam czymś handlować, niech to będzie coś drogiego. I zbił majątek na handlu lokomotywami. W dzisiejszych czasach z pewnością zatrudniłby się w Mobillenium.
- Nie zapomnisz o nas, prawda? - spytała Sokolowsky.
- Daj spokój - szepnął Kytes. - Przecież będziemy się odwiedzać!
Potem uściskał jeszcze Harry’ego, zgniótł prawicę Leviemu, Rubenowi i Kononowi.
- Na pewno chcecie uciekać? - spytał na końcu.
Troy pokręcił żabowatą głową.
- Dobrze wiesz, że nie ma tu dla nas miejsca. Im szybciej opuścimy to bagno, tym lepiej.
***
- Witamy dzisiaj w studiu znaną wszystkim Tanitę Werner, znakomitą piosenkarkę i aktorkę. Znaną wszystkim… ale niezupełnie w tej postaci. Powiedz, Tanito, jak się czujesz w bezmózgu?
- Chyba żartujesz. Mam znowu dwadzieścia lat! Jeszcze miesiąc temu miałam dziewięćdziesiąt! Widzisz te piersi? Widzisz te ramiona?!
- Rzeczywiście wyglądasz wspaniale. Nie masz jednak wrażenia, że to nie twoje ciało?
- Wiesz co? Sama spróbuj. To najwspanialsze przeżycie w moim życiu.