Страница 7 из 76
Patrzyłem na transmisję i raptem przypomniałem sobie dziwną reklamę za oknem. Czy ktoś próbował mnie ostrzec?
***
- Dzień dobry, Amanda Sanchez, witam w programie: „Audiatur et altera pars”. Dzisiaj gościmy profesora filozofii Antonia Mastrojaniego. Dzień dobry, panie profesorze.
- Witam panią, witam państwa.
- Co pan sądzi o ostatnich wydarzeniach w sieci?
- Nie bywam w tym miejscu, ale relacje zdają się podpowiadać, że stało się to, co musiało się stać.
- Czyli?
- Człowiek ma naturalne zdolność stwarzania sobie wrogów. W rzeczywistości wirtualnej zdarzyła się powtórka tego, co od wielu lat obserwujemy w realium.
- A bliżej?
- Przyroda jest naszym wrogiem. Schroniliśmy się za barierami i filtrami, bo inaczej nieprzewidywalna pogoda oraz przedstawiciele fauny i flory zagrażałyby naszemu życiu. W sieci wyroiły się jakieś muszki, insekty… O ile mi wiadomo, i
- Lecz…
- Niech mi pani pozwoli skończyć. Jesteśmy skazani na ekosystem, bo dostarcza tlenu i pożywienia, ale tak naprawdę żyjemy w klatce. W sieci, tak jak w realium, natura obróciła się przeciwko człowiekowi na skutek jego własnej działalności. Widać rodzaj ludzki inaczej nie potrafi.
***
- Fala trwała dwa dni i pochłonęła z górą pięćdziesiąt ofiar - perorował Harry podczas „zebrania woje
- Myślę, że mamy do czynienia z atakiem na gry. - A
„Matryca joginki zasnęła czy jak?”, zastanawiałem się. Osoba kontrolująca odruchy nie powi
- Co na to Pauline? - zwróciłem się do Harry’ego.
- Chyba myśli podobnie. Nie wiem dokładnie, bo nie wychodzi z pracy. Jako szef wirtualnego bezpieczeństwa Novatronics ma pełne ręce roboty.
- Tobie udało się wyrwać? - Strzepnąłem pyłek z koszuli.
- Puściła mnie tylko na to spotkanie. Potem wracam do biura.
- Gratuluję - nie zdołałem powstrzymać sarkazmu. Pomyśleć, że kilka lat temu był porządnym błękitnym ptakiem, a teraz stał się biurkowcem. No, może raczej naukowcem, ale zależnym. O, tempora! O, mores!
Puścił uwagę mimo uszu:
- Programy obro
- Harry - spojrzałem na niego - trzeba tam wejść, rozejrzeć się, pogadać, wybadać grunt. Tylko z wnętrza gry możemy dotrzeć do sprawców. W realium to jak szukanie igły w stogu siana.
Skinął głową.
- Ale kto to zrobi? - spytał. - Ja wracam za ekran. Pauline jest niewolnicą. A
- Pozostaję ja - stwierdziłem lakonicznie.
Nie byłem zaskoczony W dodatku zrobię to za darmo, pomyślałem ze złością. Z gamedeka przeistaczałem się w krzyżowca. Dlaczego nie dostałem, do diabła, zlecenia?
- Nie puszczę cię samego - oznajmiła Sokolowsky.
***
- Dzień dobry, Matylda Aslaksen, Global Network News. Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci ostatnimi wydarzeniami, jednak dziwne wypadki się mnożą, oto bowiem jeden z graczy przysłał do naszej redakcji osobliwą przepowiednię sieciową, która, jak twierdzi, pojawiła się w serwerze gry Crying Guns niecały tydzień przed pierwszą falc wirusowych ataków. Oto jej treść:
W świecie, którego nie ma
Pojawią się ziarna zniszczenia
Które urodzą w zaświatach bestię
I pojawi się człowiek
W nie swoim ciele
Widzący cudze myśli
Który zstąpi do tych
Co wstali z martwych
I pokona nieprzyjaciela
Tu i tam
Bo będzie mu znany
Logarytm Algorytmu
Mózgu Antagonisty
- Przyznacie państwo, że to dość kuriozalny tekst. Czyżby nieznany prorok nazwał ziarnami zniszczenia wszechobecne wirusy? Co oznacza określenie „człowiek w nie swoim ciele”? Może chodzi o zoeneta w motombie? Czym może być „widzenie cudzych myśli”? Czyżby jasnowidz miał na myśli rozszerzone umiejętności dibekowców? A może jest to zwykły żart, jakich wiele w sieciowych rzeczywistościach? Odpowiedzi należy szukać w przyszłości. W popołudniowym serwisie „Co nowego w sieci” mówiła Matylda Aslaksen.
***
O ile i
Z ilości zgromadzonych można było wnieść, że nikomu nie chce się spać ani wałęsać po prawdziwym: świecie.
- To wina diginetów! - darł się z naprędce skleconej mównicy brunatny paskud, który kiedyś zaczepił; nas na plaży Na tle turkusowego, bezchmurnegoRIGHT SQUARE BRACKET'7b nieba i sterylnie czystych wież wyglądał jak popsute, poronione wcielenie Adolfa Hitlera. - Liga Prawdziwych Ludzi sprzeciwia się produkcji tych podejrzanych istot! Twierdzimy, że to właśnie oni odpowiadają za serię bestialskich ataków na cyfrowe światy. Ta zaraza…
- Chodźmy dalej - szepnąłem do A
Spojrzała uważnie na człowieczka.
- To nie taki cymbał - pokręciła głową. - Obawiam się, że jeszcze nam zaszkodzi.
Widok lidera LPL paradoksalnie wywołał wspomnienia. Jak to było dawno… Dzień, gdy szliśmy brzegiem morza przy dogasającym słońcu, a Sokolowsky była jeszcze programem… Właśnie wtedy podbiegło do nas to indywiduum.
Przerwałem potok wspomnień. Jesteś w pracy, Torkil. Chociaż gratisowej.
Mijała nas dyskutująca para. Wyłowiłem strzęp wypowiedzi:
- Nie, kochany. To kościół. Na pewno. Pamiętasz, jak się sprzeciwiał budowie Brahmy? Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w końcu uległ…
Uśmiechnąłem się. Ja wiedziałem. Pauline też. Przełknąłem ślinę. Stary draniu, najpierw rozczulasz się, wspominając romantyczne chwile z blondyną, a za chwilę toniesz w wyuzdanych ramionach brunety? Znowu poczułem to nieznośne wewnętrzne rozdarcie. Zacisnąłem oczy, żeby nie dopuścić do świadomości obrazu rudowłosej Steffi, która tylko czekała, żeby wyrwać dla siebie trzecią część mojej jaźni.
- Ktoś tym wszystkim steruje - perorował łysawy jegomość w owalnych okularach.
Jego donośny głos przywrócił mnie rzeczywistości. Wokół kremowej fonta