Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 6 из 76

- Masz ciało?

- Only breins, bracie. W netombie. Ale zamiaruję w motomba się kopsnąć.

- A nie boisz się, że cię ktoś odłączy? W końcu jakiś zdesperowany biedak, jakiś rewolucjonista moźe wtargnąć do willi twoich starych i zrobić masakrę.

- Rong, man. Rong. Mam okna podglądu. Sterowane wieżyczki, radar, prześwietlacz, widzę chałupę i okoliczność. Noł łej.

- To wszystko jest zasilane energią. W przypadku odcięcia…

- Kotlet, bracie, kotlet. Ale organicy też potrzebują błysku. Brak błysku, brak życia. I tu, i tam.

- Lecz jak sobie poradzisz… Czekaj, jakiś komar ci usiadł… James? James? Dobrze się czujesz?! Chryste! Wyłączcie te kamery! James!!! Wyloguj!!!

***

Wcale nie musiałem gromadzić danych. Media same o to zadbały. W kilkudziesięciu grach dokonano sabotażu: ofiarami padali zoeneci bądź digineci. Wirusy ulokowane były w różnych miejscach: począwszy od puchnących ciasteczek, poprzez złowieszcze komary, pszczółki, szerszenie i pająki wsączające cyfrowy jad, który powodował agonię w najróżniejszych obrzydliwych odmianach, kończąc na glistowatych pasożytach wpełzających w ciało wszelkimi dostępnymi otworami czy ożywających ubraniach i pojazdach, które miażdżyły w swych wnętrzach nieszczęsnych użytkowników. Wyglądało to na erupcję talentu jakiegoś hakera. Chłopak chciał się popisać i obwieszczał światu: oto jestem. Robił to w prymitywny, lecz bardzo skuteczny sposób. W końcu jak się wybić w anonimowym społeczeństwie? Zdarzały się już takie przypadki, może nie tak drastyczne, ale o podobnej skali.

Po tygodniu fala terroru ucichła. Psychopata zaspokoił żądzę sławy i dał spokój, myślałem. Podobnie uważali Pauline i Harry Jedynie A

- Oczywiście - ripostowałem - ofiary wywodziły się wyłącznie z cyfrowego ludu. Gość nie chciał nikomu wyrządzić krzywdy.

Kręciła śliczną główką. - To nie to…

***

- Witam was, kochani. Mam nadzieję, że otrząsnęliście się po ataku podłego hakera. Ja w każdym razie nie zamierzam się przejmować tą gówniarską demonstracją. Cal Galahad jest zawsze z wami, zawsze w grach. Ale, jak zwykle, kochani, advocatus diaboli! Tylko dzięki temu, że atakuję gry, światy ciągle się rozwijają. Robię to z miłości, wiecie przecież. Dzisiaj rozmawiam z socjologiem Robertem Wronskym. Witaj, Robercie.

- Pozdrawiam.

- Dlaczego ludzie odchodzą do gier? Przecież to ucieczka.

- W światach nie ma chorób, śmierci, starości… A poza tym… Kilka dni temu, przebywając w realium, kupiłem w markecie makowiec. Bardzo ładny egzemplarz. Może nie jestem smakoszem, ale umiem odróżnić ciasto stare od świeżego i dobrze oczyszczony mak od spleśniałego. Niestety, gdy kupowałem towar, nie mogłem go na miejscu spróbować.

- Ale o co ci chodzi…

- Gatunek ludzki jest, by tak rzec, naturalny. Mam na myśli, że tyle w nim dobra co zła. W grach jest pozbawiony tej drażniącej cechy.





- Tendencji do oszukiwania?

- Mechanika światów najczęściej na to nie pozwala. - To go odczłowiecza!

- I, kurwa, bardzo dobrze. Kto powiedział, że to gatunek idealny? Wytniecie to „kurwa”; prawda?

***

W ciągu następnego tygodnia gierczana brać zapomniała o hakerskim popisie, nie pierwszym wszak i nie ostatnim. Nie dostałem zlecenia, a mogłaby to być ciekawa sprawa. Chętnie wyśledziłbym żartownisia. Miałbym zapewne nielichą satysfakcję schwytawszy ptaszka… Trochę żałowałem. Stałem w oknie swojego apartamentu i kiwałem głową nad szklanką Danielsa. Zdaje się, że w tym mniej więcej czasie uświadomiłem sobie, że świat nie kręci się wokół mnie, gamedeków jest jak mrówek, a virtuality show, które kiedyś dało mnie i Pauline sporą reklamę, dawno uleciało z ludzkiej pamięci. Pojawiła się masa i

Zlecenia były, tylko, że ja ich nie dostawałem. Co i raz słyszałem bądź widziałem przedstawicieli mojego zawodu, brylujących umiejętnością rozwiązywania logicznych zagadek, górujących nade mną intelektem, błyskotliwością, wyglądem, zasobnością portfela… Starzeję się, skonstatowałem, patrząc we własne odbicie w szybie. Podniosłem rękę do drobnej blizny na prawym policzku. Tyle jeszcze zagadek czeka na rozwiązanie…

Wytężyłem wzrok, starając się dostrzec wieżyce Ursynou. Lubiłem zabawiać się selekcjonowaniem ich stylów i wysokości. Wielka odległość sprawiała, że nigdy nie byłem pewien, czy policzyłem wszystkie. Kiedy zliczyłem mniej więcej połowę, do szyby podpłynął reklamowy aparacik. Parsknąłem obserwując, jak rozwija ekran. Jeszcze nie słyszałem o natrętach wyszukujących klientów przez okna, zwłaszcza na takiej wysokości.

Projekcja ukazała standardowe łoże…

…a na nim rozkładające się ciało, po którym pełzały setki białych larw. W tle unosił się napis:

ŁOŻE ŚMIERCI

.

Centrum Kontroli Mutacji donosi o pojawieniu się w regionie Podola nowej odmiany mosquito lethalis, którą opatrzono symbolem MLS2k01. Według prognoz gatunek rozprzestrzeni się na obszarze Europy w ciągu pięciu miesięcy. Testy dowiodły, że filtry ABB, podobnie jak w przypadku wszystkich poprzedników, nie przepuszczają jego przedstawicieli. Osoby udające się poza obręb ABB zobowiązane są wykonać standardowy wszczep, który można zamówić na stronie CKM. Tam też zainteresowani znajdą szczegóły dotyczące 2k01. Przypominamy, że pobyt na zewnątrz filtrów jest bardzo niebezpieczny.

***

Następnego dnia wirusy zaatakowały wszystkie multiplayerowe gry, bez wyjątku.

- To apokalipsa! - podniecali się spikerzy w holowizji. - Jeszcze nigdy wirtualny świat nie przeżywał tak zmasowanego ataku! Proszę państwa! Nie jesteśmy świadkami zabawy kilku wyrzutków! To wojna!

Tym razem wśród ofiar byli organicy. Już rano informowano o kilkunastu zgonach w szpitalach lub na łożach. Fenomen wirtualnej śmierci opiera się na dość prostych zasadach. W procesie dewitalizacji hełmy odcinają od ciała układ motoryczny, czuciowy i kinestetyczny, pozostawiając organizmowi prawie całą część wegetatywną odpowiedzialną za bicie serca, temperaturę, trawienie oraz, wśród wielu i

Media zawrzały od domysłów: w ciągu jednego dnia wyroiła się masa uczonych potakujących bądź zaprzeczających teoriom, które zaczęły się mnożyć jak bakterie na agarowych pożywkach; nieznane postacie wyrosły na światowych ekspertów, nonszalancko udzielających wywiadów najeżonych naukowym slangiem. Przekazy z gier ukazywały światy sensoryczne zamienione w cyfrowy Armagedon: pełne jadowitych owadów i i