Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 63 из 76

 - Co się stało? - to głos Pauline.

Nagle wszystko nieruchomieje. Włączam podgląd z zewnętrznej kamery. Bestie stoją w miejscu. Pterodony spadają na ziemię klaszczącym deszczem, jakby sparaliżowane. Nagle wszystkie zwierzęta znikają.

 - Torkil? - głos Petera. - Żyjesz?

Patrzę na Lee Rotha niewidzącym wzrokiem.

***

- Dzień dobry, Vanessa Reeve, Earth News. Przedstawiamy najnowszy raport nastrojów społecznych. Na dzisiaj dwadzieścia procent społeczeństwa FSA deklaruje chęć zakupu bezmózga, nawet jeśli będzie się to wiązało z zaciągnięciem dużego kredytu. Wydaje się, że ten wzrost związany jest z przełamaniem monopolu przez firmę Medtronics, nowego konkurenta Pharma Nanolabs, oraz nowych, preferencyjnych produktów finansowych oferowanych przez banki. Siedemdziesiąt osiem procent społeczeństwa FSA deklaruje chęć wejścia w sieć i wykupienia dibeka, przy czym siedemdziesiąt procent tej grupy chce wrócić do realium zaraz po obniżeniu cen na bezmózgi i enzymy. Dwa procent respondentów zadeklarowała, że chce umrzeć w naturalny sposób. Większość stanowiły osoby o niskim uposażeniu oraz ortodoksyjni, praktykujący judeo i neochrześcijanie tudzież technomahometanie. Pół procenta respondentów wyraziło znaczne zainteresowanie pomysłem emigracji, głównie z grupy wyrażającej się entuzjastycznie o nieśmiertelności. Chwileczkę… Mamy gorący telesens. Proszę państwa… nasz korespondent z Zoenet Labs, Lex Idol na linii.

- Dzień dobry, Vanesso, witam państwa, wielki przełom w walce z Bestią! Dzisiejszy rajd grup Omikron, Kappa, Ksi, Lambda, Iota oraz doborowych oddziałów VSA przełamał impas! Jeszcze nie wiemy dokładnie, co się stało, wiadomo tylko, że wojownik z grupy Omikron, gamedec, którego personalia utrzymywane są w ścisłej tajemnicy, wdarł się do fortu Ironstone i tam stanął twarzą w twarz z czymś, co można nazwać…

***

- Muszę oczyścić twoją duszę - to były pierwsze słowa wypowiedziane przez czerwoną gębę Lee Rotha, które usłyszałem po zdjęciu hełmu.

Obok krzątali się sanitariusze. Jeden z nich instalował płyn przeciwwstrząsowy w zaczepie łoża jakiegoś gracza. Mężczyzna w wieku circa osiemdziesięciu lat leżał nieruchomo i płytko oddychał. Na śmiertelnie bladej twarzy widniały brązowe plamy, jakże podobne do tych, które gościły kiedyś na obliczu Kytesa. Nie pamiętałem, z którego pochodzi klanu.

- Dlaczego zdemontowałeś moduł i nic o tym nie powiedziałeś? - spytała go z wyrzutem Pauline. Nieopodal podniósł się z leżanki Doom Petera. Podszedł do chorego i położył mu pancerną łapę na dłoni.

- Spokojnie, Robert. Co to dla ciebie - wyszeptał.

 Przypomniałem sobie. Robert Swordsman. Rezerwowy Bezbolesny. Chyba ostatni, który nie używał motomba. Straszny twardziel. Wczoraj przyleciał z Warsaw City. Rozmyślania przerwał demon, który nachylił się nade mną i wsadził łapę w moją głowę. Co ten drań robi? Jaka ładna grupa ludzi… Ciekawe, jakby wyglądali, gdyby tak ich wszystkich rozpłatać jednym równym cięciem gigantycznego topora, zamrozić w czasie, a potem oglądać przekrój… 0 tak, takim wypolerowanym, lśniącym toporkiem przeciąć, równiutko…

- Gotowe - sapnął czart.

Dookoła pojaśniało i poweselało. Spojrzałem na niego pytająco. Nie chciałem robić z siebie pośmiewiska, rozmawiając z powietrzem.

- Twój umysł był zainfekowany - wyjaśnił. - Nie zdołałem cię obronić w stu procentach.

Ciekawe. Czart operujący matematyczną terminologią.

- Teraz chodź - wskazał łoże, z którego podnosił się motomb A

Trzymała się za głowę. Założyłem soczewki. Była blada i jakaś nieswoja.

- Musimy jej pomóc - szepnął.

Do dziewczyny zbliżyło się dwóch dimenów w żywych zbrojach.

- Przepraszamy, pa

Spojrzała na nich ze złością.

- Nic mi nie jest - wysyczała.

- Przykro mi - zoenet ujął ją za rękę - proszę pójść z nami i nie stawiać oporu.

- Zostaw mnie - ostrzegła.

- Przepraszam - wtrąciłem - czy mógłbym najpierw z nią porozmawiać?

- Odejdź, Torkil, dam sobie radę - odezwała się wojowniczo.

Zląkłem się. Nigdy jeszcze tak nie mówiła i nigdy tak nie wyglądała. Podbiegła Pauline. Wyglądała na przestraszoną.

- O Boże - szepnęła. - Podleciała za blisko murów. - Spojrzała na mnie. - Chciała cię osłonić i sprzątnąć jednego pluja. Któraś z tych much musiała ją wyczuć i zaczęła zawodzić.



- Słyszałem.

- Zostaw mnie! - krzyknęła Sokolowsky, na ułamek sekundy przyspieszyła i odepchnęła jednego z dimenów.

Mężczyzna poleciał w tył i oparł się o ścianę. Sytuacja stała się poważna. Motomby z opcją akceleracji mogły roznieść całe pomieszczenie w drzazgi, a przy okazji poszatkować organików na drobny gulasz.

- Zostawcie mnie wszyscy! Mali ludzie - spojrzała z pogardą. - Nędzne byle co!

- Czas działać - szepnął Lee i zbliżył się do niej. Podobnie jak w moim przypadku, zanurzył łapę w jej głowie. Reakcja była prawie natychmiastowa. Kobieta wyprostowała się i zastygła.

- Pani Aniu, my naprawdę musimy… - podszedł do niej odepchnięty dimen.

- Zostaw - wyciągnąłem do niego rękę.

- Musimy zrobić skany i kwaranta

- Za chwilę nie będą potrzebne - przerwałem.

 Dookoła zgromadziła się grupka gapiów. Byli wśród nich Norman, Chip… Po chwili dostrzegłem także ładną twarzyczkę Lilith. Wszyscy patrzyli. na mnie jak na czarodzieja. Gdyby wiedzieli, że nie mam pojęcia, co się dzieje… Ania usiadła, rozluźniła się i uspokoiła.

- Pierwszy raz widzę coś podobnego - wyszeptał jakiś zoenet. - Normalnie nie da się ich opanować. - Co on robi? - spytał drugi, wskazując mnie palcem.

- To Torkil. Ten gość, który wszedł do fortu i nie zbzikował.

- Leczy j ą?

- Czary jakieś czy co.

Liderka Furii patrzyła na mnie nieruchomym wzrokiem. Nie wiem, czy w jej oczach był podziw, czy strach.

- Gotowe - oznajmił Lee i wyciągnął łapsko z głowy A

***

- Dzień dobry, Ramona Himenes, Sky News. Na dzisiejszą rozmowę „codzie

- Dzień dobry pani, dzień dobry państwu.

- Dlaczego reprezentowana przez pana firma tak długo ukrywała wynalezienie generatorów Mirova? - Nie do końca jest to prawda. Generatory te w dużo mniejszej skali od dawna są wykorzystywane na co dzień, nawet przez panią.

- Nie rozumiem.

- Zapewne posiada pani pneumobil?

- Oczywiście.

- Nie zastanawiała się pani, jak to możliwe, że pani pojazd unosi się w powietrzu nie dzięki sile odrzutu, lecz w wyniku działania tajemniczych generatorów antygrawitacyjnych?

- No… wie pan, nie jestem inżynierem, to… no cóż, zawsze mi się wydawało, że nazwa „antygrawitacyjne” oznacza ich funkcję, czyli że silniki te jakby… odwracają grawitację?

- Właśnie. Taka jest powszechna opinia. Tymczasem odwrócenie czegoś, co powszechnie nazywane jest siłą przyciągania, jest niemożliwe, bo siły takiej po prostu nie ma.

- Tak, pamiętam z lekcji fizyki, ale nic z tego nie rozumiałam…

- To niełatwa teoria. Generatory antygrawitacyjne niczego nie odpychają, lecz generują niezwykle cienką warstwę czegoś, co można by nazwać… nie chcę używać fachowych terminów, więc powiem, że wytwarzają… cień czwartego wymiaru. Dzięki temu ciężki pojazd, jakim jest pneumobil, nie podlega hipotetycznej sile ciążenia, bo pod nim znajduje się niewiarygodnie cienki pokład przestrzeni, gdzie taka „siła” nie oddziałuje.