Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 59 из 76

- Z zebranych przez moją grupę danych wynika kilka - Takeshi skrzywił się sceptycznie - być może interesujących faktów. Po pierwsze zauważyliśmy, że tęgoryjce mają dziwną cechę: wyłaniają się spod ziemi i chowają z powrotem nawet wtedy, gdy nie wybiją wszystkich przeciwników.

Kilka organicznych i mechanicznych głów wystających nad oparciami foteli skinęło na znak zgody

-Widzimy to na tym filmie

Royo zwolnił pauzę i skierował kamerę na stepowy obszar w pobliżu fortu, gdzie do skoku szykowała się kilkunastoosobowa grupa. Nagle podłoże zaczęło się zapadać. Kilku żołnierzy błyskawicznie wystartowało, najprawdopodobniej byli to dimeni, bo czas reakcji wydawał się niezwykle krótki. Pięć postaci odbiegło poza obszar obsuwu. Trzech komandosów zareagowało za późno. Wielka paszcza potwora otworzyła się pod nimi i wyrzuciła ciała w powietrze potężnym podmuchem zielonkawego gazu. W ułamku sekundy porwały ich cienkie macki, rozerwały na strzępy i wrzuciły do pięciodzielnego pyska. Pozostali przy życiu wojownicy ostrzeliwali bestię z ziemi i z powietrza, ona jednak, zamiast bronić się czy atakować, schowała się pod powierzchnię gruntu. Projekcja zatrzymała się.

- Dla uspokojenia wyjaśniam - odezwał się prelegent - że nieszczęsna trójka żyje.

Po sali przeszło westchnienie ulgi.

- Zostali wylogowani przez automaty przywiezione przez panią dyrektor Eim z Warsaw City - ukłonił się Pauline. Ta grzecznie się uśmiechnęła.

- Te niewielkie moduły - podjął - oddają nam niewiarygodne usługi. Żołnierze czują się dobrze i już rwą się do walki.

- Co za moduły przywiozłaś? - nachyliłem się do jej ucha.

- Takie małe kostki - szepnęła i otarła się wargami o moje ucho. Elektryzujący dreszcz. - Przyczepiasz do hełmu i nawet gdy urwie ci rękę, powi

- Wymyśliliście w Novatronics? Uśmiechnęła się z dumą.

- Wciąż jesteśmy liczącą się firmą.

My? Od kiedy Pauline zaczęła się utożsamiać z pracą? No cóż, westchnąłem filozoficznie. Pewnie mnie też by to nie ominęło.

- Nie prościej byłoby software’em?

Tym razem w jej uśmiechu była zagadka. - Dobre pytanie.

- A gdzie jest Konon? - przypomniałem sobie o jej synku.

- Na przymusowej hibernacji .Nie pozwolę, żeby coś mu się stało.

- Obudzisz go po wszystkim?

Skinęła głową.

- Tak jak przed formatowaniem - znów skupiłem się na głosie skośnookiego prezentera - tęgoryjce lubią chodzić daną trasą dwa razy, nie mniej, nie więcej. Poza tym zauważyliśmy wciąż ten sam wzór zachowań: zwierzęta nawet mając przewagę, w pewnym momencie przegrupowują się i zmieniają schemat ataku. Atakują nawet same siebie, zarejestrowaliśmy dziwaczną scenę, gdy ten tirex…

Obraz skupił się na potworze przypominającym kopalnego tyranozaura. Gad uciekał przed strzelającymi do niego żołnierzami. W pewnym momencie odwrócił pysk i… ugryzł się w udo.

- …dokonuje czegoś w rodzaju automutylacji.

 - Czego? - spytał jakiś zoenet.

- Samookaleczenia - Royo uśmiechnął się przepraszająco. - Używam czasami psychologicznej terminologii. Skrzywienie zawodowe.

Od razu go polubiłem. Mogłoby się wydawać, że gamedecy to w większości programiści. Tymczasem zaskakująca wielu miało ciągoty psychologiczne.

- Można założyć, że w Bestii walczą jakieś dwie sprzeczne natury - podjął. - Jedna, czysto niszczycielska, i druga, uprawiająca dziwną strategię skoków i odskoków, wyraźnie nie lubiana przez tę pierwszą.





Mówca wyłączył ekran.

- Na tym kończę swój raport. Dzisiaj do akcji rusza nowo sformowana grupa Omikron, składająca się głównie z graczy sły

Wstaliśmy. Wyraźnie odczułem moc nowych mięśni i kości. Teraz już nie musiałem uprawiać ćwiczeń regenerujących i pić ziółek. Miałem ciało prosto z formy.

- Co o tym sądzisz? - zwrócił się do mnie Harry.

 Skrzywiłem się łobuzersko.

- Wiem jedno - naprawdę miło było usłyszeć własny głos - trzeba się paskudzie przyjrzeć.

***

To my ubezpieczyliśmy konstrukcję megamiasta New Tokyo. To my wypłaciliśmy odszkodowanie po katastrofie środkowego przęsła mostu w Cieśninie Gibraltarskiej. To my wypłaciliśmy odszkodowanie po upadku orbitalnej stacji Pegasus. To my ubezpieczyliśmy wszystkie loty na Gaję. Safe Nations. Najpoważniejszy partner. Safe Nations. Nie sprzedajemy polis. Safe Nations. Pomagamy w nabyciu świętego spokoju.

***

Ledwo weszliśmy w Crying Guns, każdego członka grupy otoczyła świetlista sfera peesdeków walczących z robalami, koliberkami i większymi latającymi stworami. Co chwila z niebytu wyskakiwał Bat, Falcon bądź nawet Dragon i rozszarpywał cyfrowymi kłami i pazurami śmigające w powietrzu paskudztwo. Trudno było się skupić.

- Dimeni na obwód, organicy do środka - zakomenderowałem.

Członkowie grup wykonali polecenie. Otworzyłem mapę. Nad piaskiem zamajaczył trójwymiarowy projekt fortu Ironstone.

- Jesteśmy tutaj - wskazałem południowy kwadrant oddalony o kilometr od twierdzy.

- Plan jest prosty - podjąłem - od tego półksiężyca… - wskazałem trójkątne umocnienie na południowy wschód od murów - biegnie kaponiera, wąski rów, w który mam zamiar wskoczyć, przebiec między kleszczami… - dziobnąłem palcem w obraz ustawionych pod kątem wałów obro

Odetchnąłem i zapatrzyłem się w łuny mikrowalk błyskających wokół naszych ciał. Szukałem natchnienia. Czy może duchowego wzmocnienia.

- Poternę można otworzyć tylko w jeden sposób - podjąłem. - Trzeba jednocześnie zająć zwieńczenia pięciu wież… - wskazałem szczyty iglic wyrastających z pięciokątnych koszar w centrum fortu - a następnie zdobyć najwyższą komnatę wieży środkowej… - przesunąłem palec na wiszącą w powietrzu wieżycę, podtrzymywaną przez pięć sióstr wspartych o grunt.

Komandosi VSA, Bezboleśni oraz członkowie pozostałych grup skinęli głowami. Zwróciłem uwagę na urodziwą Lilith Ernal, mistrzynię klanu Lean Furies. Średniego wzrostu śniada blondynka o zdecydowanych rysach dziwnie mnie pociągała. Zbroję typu scout przyozdobiła karmazynowymi wisiorami, piórami i nadrukami. Odsłonięty brzuch regularnie - się zapadał w rytmie oddechów. Po bokach wyraźnie zaznaczonych mięśni prostych mieniły się animowane kwadraciki przedstawiające skradającego się tygrysa. Za nią warowały pozostałe Furie, każda udekorowana w indywidualny sposób. Także dosyć interesujące. Torkil, skup się.

- Szczegółowy plan przedstawi Peter „Crash” Kytes.

Z przyjemnością oddałem mu głos, żeby bliżej przyjrzeć się wojowniczkom. Przybrany w szkarłatny strój czempion Bezbolesnych podszedł do mapy.

- Przed szczytem każdej z pięciu wieżyc wisi powietrzny półksiężyc chroniony przez osadzone na nim pluje i pterodony W komnatach wież są tylko tigry…

- Mała kubatura pomieszczeń - wszedł mu w słowo Desmond Archtime, lider Wretched Knights: potężnie zbudowany, o długim nosie i zaczepnym spojrzeniu. Zbroja, oczywiście scout, w przeciwieństwie do Furii czarna, inkrustowana srebrnymi technostylizacjami. Kandydat na głównego bohatera do holofilmu SF.

Peter spojrzał na niego z uwagą.

- Zgadza się. Dlatego zajęcie komnat, o ile do nich dotrzemy, nie powi

Powiódł po nas ciemnymi oczami, szukając aprobaty Skinęliśmy głowami. Wychwyciłem pytający wyraz twarzy Rodneya Lugara, przywódcy Blue Monkeys, barczystego, krępego mężczyzny o niskim czole i przenikliwych oczach. Małpy miały zbroje jednolicie błękitne, z granatowym uproszczonym wizerunkiem rezusa na piersi i naramie