Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 54 из 76

- Przez ostatnie tygodnie przeszedłem bardzo wiele - ciągnąłem. - Zostałem zaatakowany przez gierczanego wirusa, porwany przez Biuro Ochrony Państwa i zamordowany pozbawiono mnie mieszkania, tożsamości, obywatelstwa, pieniędzy. Zoeneci zabrali mi ciało, jeszcze raz zmieniłem wcielenie z własnej przymuszonej woli, potem pogryzły mnie jakieś pieprzone szczury i zeżarłem ich trujące wątroby, wskutek czego moja psychika omal się nie rozpadła, uratował mnie zaś cud. Byłem w miejscach, w których nie chciałem się znaleźć, wykonywałem polecenia, których nie chciałem wypełniać. Wkręciłem się w spiralę przemocy jak korkociąg. - Spojrzałem na flakonik i wziąłem wdech.

Wymienili spojrzenia.

- Nie jestem Prometeuszem - podjąłem - który dostał się do siedziby bogów i wykradł tajemnicę, żeby przekazać ludziom. Nie chcę jej przekazywać, bo nie wiem, jakie będą konsekwencje. Jeśli czymś się różnicie od moich dotychczasowych „pracodawców”, zachowajcie się inaczej i uszanujcie coś tak nieistotnego, jak wola jednostki.

Odetchnąłem. Skąd mi się wzięło natchnienie do takiej przemowy?

- Jeśli chcecie - ciągnąłem - weźcie jeszcze jedną próbkę tej wody i badajcie ją sobie. Ja wam nic nie powiem, bo nie ja ją stworzyłem i nie mam, psiakrew, prawa rozpowszechniać o niej wiedzy.

 Moja egzorta zrobiła na nich wrażenie.

- Wiesz - odezwał się Harold, pocierając kark - że moglibyśmy ci to po prostu zabrać?

Wyglądał jak dziecko, które straszy wodnym pistoletem. Nie stać go było na przemoc.

- Wiesz - odparłem, naśladując jego ton - że kiedyś byłeś sukinsynem, a teraz podobno nie jesteś? Poczerwieniał. Uraziłem go.

- Przepraszam - rzekłem pojednawczym tonem.. - Was jest trzech, ja jeden. Czuję się jak na przesłuchaniu.

- No cóż - Max poruszył ramionami - próbkę mamy spróbujemy dociec, do czego służy. Myśleliśmy, że nam pomożesz.

- Jestem niezależny Znajdźcie agenta, który wykradnie podobną i powie wam, co i jak.

- A… - Gator Ida potarł podbródek - gdybyśmy ci zapłacili?

Przełknąłem ślinę. Pieniądz to co i

- Ta informacja nie ma ceny.

***

Dzisiaj w brukselskim sądzie apelacyjnym odbędzie się trzydziesta rozprawa w sprawie senatora Adolfa Blooma. Przypomnijmy, że polityk utracił immunitet dyplomatyczny po wykryciu w jego letniej rezydencji na Costa del Oro dwóch podporządkowanych mu diginetek o spaczonych, uwarunkowanych wyłącznie na seks psychikach. Dimenki przybrane były w motomby przypominające ludzkie ciało. Eksperci zwracają uwagę na wysoką jakość wykonania:, Producent zbroi jest jak dotąd nieznany. Kobiety zostały zabrane z domu polityka , i przechodzą intensywną terapię w Centralnym Ośrodku Neuroprogramowania w Kolonii. - Digineci podlegają prawu i przez prawo są chronieni - dowodzi prokurator Emilia Sanchez, żądajca kary dwudziestu lat ograniczenia wolności. - Świadoma kreacja zdeformowanych umysłów jest porównywalna do kaleczenia ludzkich płodów. Stoimy przed precedensem. Jeśli nie zareagujemy właściwie, grozi nam prawdziwy zalew podobnych przestępstw.





Trwa śledztwo mające ustalić, gdzie zostały stworzone umysły kobiet. Oficjalni wytwórcy dimenów stanowczo negują jakiekolwiek kontakty z Bloomem.

Czwarty tydzień wojny domowej w Nowej Zelandii. Linia frontu…

***

Nie bardzo wiedziałem, co ze sobą zrobić. Wyjść na zewnątrz? Bez pracy, bez właściwej powierzchowności i tożsamości, bez obywatelstwa? Chciałem odzyskać kontakt z przyjaciółmi, lecz jak? Informacje o ciele były w posiadaniu zoenetów. Miałem do nich wrócić? Co bym im powiedział? Problem tożsamości przedstawiał się bodaj jeszcze trudniej. Oficjalnie byłem martwy. Czy ktokolwiek mógł wymyślić przekonującą historię przywracającą mnie do życia? I dlaczego miałby to robić? Nad moją mogiłą przemawiał prezydent Wolnej Europy, Sean Se

Kiedy nie wiesz, co czynić, poczekaj, mówi przysłowie. Postanowiłem zastosować się do tego porzekadła, ale produktywnie. Poprosiłem Harolda, żeby zainstalował w moim pokoju komputer. Gdy ekipa uporała się z zadaniem, zacząłem pisać… pamiętnik.

***

- Jagna Randal, Global Network News. W Zoenet Labs spotkali się dzisiaj ministrowie wirtualnego bezpieczeństwa wszystkich krajów, szefowie liczących się firm elektronicznych oraz wojskowi. Gremium stwierdziło, że Bestia może być obecna w większości aparatów wykorzystujących oprogramowanie i jest tylko kwestią czasu, kiedy zaatakuje na szerszą skalę. - Co zrobimy, jeśli jej hipnotyczne programy opanują sieć telesensyczną? - spytał prezes People Telesens, Bob Reslinck. - Co się stało z tymi, którzy zniknęli? - dołączyła się Teresa Polanowska, minister WB Wolnej Europy. Po godzi

***

- Powiedz mi coś więcej o sondach, które wysłaliście w czwarty wymiar - poprosiłem Lamę, który jak zwykle coś sprawdzał na ekranach.

Oderwał się od wykresów, zamrugał i spojrzał na mnie proroczym wzrokiem. Jego aura niepewnie zadrgała. Ze smutkiem stwierdziłem, że poświaty wokół głów widzę coraz słabiej. Umiejętność zdawała się wygasać.

- Och, niewiele mam do powiedzenia. Kilka miesięcy temu posłaliśmy dwadzieścia aparatów… - Wystukał coś na klawiaturze. Na jednym z ekranów zagościła trójwymiarowa projekcja muchy - Upodobniliśmy je wielkością i kształtem do zwykłej musca domestica. - Zrobił najazd i wydał dyspozycję rotacji. Sylwetka owada powoli zaczęła się obracać. - Nie bawiliśmy się ozdabianiem nóżek włoskami, a i oczy nie są fasetkowe, tylko gładkie, jednak na pierwszy rzut oka to zwykła muszka. Odpowiedni program powoduje, że bariery ABB interpretują ją jako domową plujkę. Człowiek też jej nie odróżni od włochatej siostry, chyba żeby ją złapał i obejrzał pod lupą, co, szczerze mówiąc, jest niemożliwe, bo mu zwyczajnie zniknie z oczu. - Uśmiechnął się zjadliwie. - Może pojawić się w każdym miejscu na Ziemi, na chwilę, dosłownie na sekundę, wprowadzić dane do procesora i z powrotem ulotnić się w czwarty wymiar. Jest zaprogramowana, żeby się uczyć. To znaczy… - zająknął się, jego aura drgnęła - ma badać ścieżki przeznaczenia, sporządzać mapy, identyfikować ślady istot żywych i martwych, obiektów mobilnych i nieruchomych. Oczywiście - zerknął na mnie przelotnie - we wszechświecie wszystko się rusza, ale w skali Ziemi są obiekty, które od biedy można nazwać nieruchomymi… przez jakiś czas.

Rozejrzałem się po hali, szukając muszego lądowiska.

- Wróciły już?

Zacisnął usta w sztucznym uśmiechu.

- O, nie, program przewiduje półroczną podróż.

- Myślałem, że przebywanie w nadprzestrzeni nie podlega prawidłom czasu.