Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 51 из 76

Oglądacie pora

***

- …dgenerujeeee… sie… jegooo… nuronyyyy… sie… rująąą…

- …rób ssssośśśś…

- …kłępokie… szzucie… teszz się ssabuszaaa…

- …ratujjj… koooo…

- … lfret… ratuj… kooo…

- …hrold… on… nieeee… maaa…szzzaansss .

 - …szzzessstańńń!!!

- …ssssud… tylko… ssssud…

***

Upłynęł…y dni. Codzien… nie jadłem tablet. Jakieś. Nie liczył… em, ich zjadłem ile. Jechał…em wózk, pchał Raland. Opowdał histor swoj żyć. Głow miał…em pod pach. R…ce w pachwin. Ach. Ng nie miał…em.

- Jestem właścicielem firmy Ground Cleaners Ltd. - dźwięk wyd… wał. - Piętnaście lat temu zawarłem kontrakt z władzami Warsaw City na usunięcie blokowisk w undercity. Uznałem, że to świetna okazja, by stworzyć podziemne centrum dowodzenia, skryte w cieniu.

Sala, znajma.

- Stąd się wzięło „shadow” w nazwie, ale nie tylko stąd - móf ..ił. - Zgodnie z greckim przysłowiem: „Chodź w cieniu” nie ujawniamy się. Tylko marny gracz pokazuje swój potencjał, przegrupowuje się na oczach i

Zatrzym…ał. Wóz. Spogladywał. Bystry oko.

 - Jesteś dobrym graczem, Torkilu?

 Skrzywił…em się. Nierozum.

- Pewnie dziwisz się, jakim… cudem nikt nas nie wykrył? Myślisz, że taki kompleks musi być widoczny dla prześwietleń…

Nnie wiem. Nie wiem.

- A skąd wiemy, że myślimy, a nie „nas coś myśli”?

Bstrakcja. Mlarstwo. Bstrakc…yjne.

- Wcale nie jestem pewien, że żyję. Może właśnie umieram i mój mózg reprodukuje całe życie, a że przepływy czasowe w odtlenionym centralnym układzie nerwowym ulegają zachwianiu, każda realna sekunda rozciąga się do miesięcy? Żyjemy w czasach wielkich informatycznych oszustw. Fale stały się namacalne, możemy je niemal obracać w palcach, odkształcać, robić z nimi, co chcemy - Br…dził. - Cóż z tego, że przeciwnik prześwietli nas swoimi elektromagnetycznymi czy grawitacyjnymi mackami o dowolnej strukturze, skoro nasze detektory oszukają jego odczyty i wyślą sygnał pokazujący standardowe geologiczne pokłady? Wobec takiego nagromadzenia technologicznych i komunikacyjnych niuansów coraz częściej powstaje pytanie, co jest prawdziwe, a co nie. Einstein twierdził, że przy zbliżaniu się do prędkości świetlnej, którą uważał za maksymalną, wszystko dzieje się wolniej. Dlaczego? - Spojrz uważ. Nic nierozu. - Dlatego, że spowolnieniu ulega przekaz informacji. Ergo, uważał, że materią rządzi informacja. A co by powiedział o świecie, w którym informacja, relacja, staje się materią? - Szur szur but. - Znajdujemy się na progu technologii pneumatycznej i hydraulicznej.

Hydra. Neuma.

- Nie widzisz, że tronika zawodzi, bo zbyt łatwo ją oszukać? Dojdzie do tego, że ludzie wrócą do broni miotającej materialne drobiny, mieczy i maczug, zaś komputery oparte na nanowodach i falach grawitacyjnych zastąpią hydro i pneumowodami. I

Litoś…

- Pewnie zastanawiasz się co z tą religią ? Z tym kreatorem i ścieżkami?

 Ciemno. Ści.

- Tak, mamy modę na religię. - Głos z oddali. - Myślę, że przeminie, tak jak wiele rzeczy, choć jej przyczyna nie. Tajemnica mieści się w tym pomieszczeniu. - Odemk. Ocz. Okrąg, właz. - Ale pojedziemy tam kiedy indziej. Za dużo na dzisiaj wrażeń.

***

- …rochy… nisss… dają… ?…?

- …nie… radzssęęę… nie… ffieeemmm… Ssstefffiii?…

…fred… jk… go… stan?…

-…

…mófń!..





-…umiiiraaa…

- …sssoo?!…

- …szzzyykroo… mii…

***

Anioły są miłosierne. Są miłosierne, piękne i mają skrzydła. Wiem, co mówię, bo widziałem anioły prawdziwe, najprawdziwsze. Jednego konkretnie, anielicę. Kiedy wstępowałem do nieba, a było to trzy tryliony dwieście dwadzieścia dziewięć milionów osiemset pięćdziesiąt tysięcy trzysta siedemdziesiąt cztery lata temu, pamiętam dobrze, jak wychynąłem na różowe obłoki, zobaczyłem tę anielicę, piękną i powabną, a ona do mnie podleciała, objęła i powiedziała:

 - Nazywam się Monika Weda i kocham cię, Torkilu.

I byłem już prawie zdrowy.

***

Ciągle podoba ci się Ziemia? W sieci grasuje Bestia, w realium grozi przeludnienie. Za barierami ABB czyha śmierć. Czy nie widzisz, że to przegrana planeta? Zbyt dużo wojen, ran, nienawiści i zaszłości. Czy nie marzysz o stworzeniu całkowicie nowego społeczeństwa, wolnego od resentymentów i uprzedzeń, na przyjaznym globie? Oto rysuje się nowa perspektywa! Gaja, planeta krążąca po orbicie pięknej Alsafi, czyli Sigma Draconis, jest gotowa do zasiedlenia! Co cię tu trzyma? Jesteś menedżerem średniego szczebla o wysokich kwalifikacjach i wielkich ambicjach? Na Gai możesz zostać dyrektorem! Jesteś nauczycielką i znużyło cię słuchanie szefa? Na Gai możesz być prezeską szkoły! Nowe możliwości! Nowa szansa na życie daleko od bałaganu, który zwiemy Ziemią! Wykup bilet na statek emigracyjny! Podejmij wyzwanie! Mobillenium. Tam… ale już nie z powrotem!

***

.

- Cieszę się, Torkilu, że dochodzisz do siebie - powiedział potem ten Harold Alland, o którym już mówiłem.

Dookoła jego głowy taka aura jakby była. Życzliwa. A przy mnie czuwała Monika. Stała, uśmiechała się, anielica promienista.

***

- Jak się ma nasz pacjent? - to powiedział taki chudy człowiek w białym fartuchu. Alfred Ant. Też miał aurę. Rzeczową.

Ja się do niego wtedy uśmiechnąłem i on też do mnie się uśmiechnął. I Monika się do niego uśmiechnęła i powiedziała:

- Całkiem dobrze, doktorze, całkiem dobrze.

***

- Alfred, rozumiesz coś z tego?

-…

- Rozumiesz?

- Mówiłem ci, tylko cud go może ocalić. Te neurony dosłownie się rozpadały, cała siatka połączeń traciła sens, synapsy przestały działać, sam widziałeś, paraliż, stracił wzrok, słuch…

- Czyli nie rozumiesz?

 - Nie.

***

- Jesteś pięknym mężczyzną - to mówiła mi Monika, jak byłem z nią sam na sam, w ciemnościach, w łóżku.

Ja chyba zdrowiałem, jak ona mi to mówiła. Czułem się silniejszy i lepiej poskładany za każdym razem, jak to słyszałem. A ona była anielicą, ale tak; bardzo ludzką. Miała cudowną brązową skórę i całkiem normalne czerwone bikini w złote kwiatuszki.’

***

Byliśmy w takim laboratorium, ja je trochę pamiętałem. Urządzenia, błyszczące, takie skomplikowane. Stał taki pan do nas plecami odwrócony, pochylał się nad konsolą z monitorami. Usłyszał, jak wjeżdżamy (bo mnie Harold pchał na wózku), odwrócił się, taką okrągłą twarz miał i wyszczerzy nierówne zęby, się uśmiechnął właśnie. Chyba jest jakaś moda na to krzywe uzębienie, ja przeoczyłem ją chyba. U moich stóp pojawiła się różowa kulk i zaczęła pokrzykiwać:

- Śksidło motilka! Śksidło motilka!

Ja udałem, że jej nie widzę.

- Harold, witam! - ten biały się odezwał. - A to… - spojrzał na mnie - nasz Torkil, prawda?

Jego aura była zaplątana. Nie był do końca normalny. Alland wyciągnął do niego rękę i powiedział:

 - Sergio, to jest Torkil Aymore. Na razie poznasz… - zaśmiał się. Nerwowo. - …tylko jego nieco steraną psychikę, bo nie jest we własnym ciele…