Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 50 из 76

Mamy informację, że do siedziby VSA wpłynęły pierwsze odpowiedzi od rządu Wolnej Europy i Matki Rosji. O dalszych losach sieci będziemy informować na bieżąco. Nazywam się Matylda Aslaksen, oglądacie państwo „Co nowego w sieci”. Global Network News.

***

- Haroldzie, dzieje się z nim coś niedobrego. Neurotoksyny kąsaczy powi

- Mów do mnie po ludzku.

- Czekaj, sprawdzę, czy śpi… Tak. Widzisz ten hologram? Zrobię zbliżenie… O, synapsy. Zaczęły dziwnie funkcjonować.

- Czyli co? Nie rozumiem.

- Zażył infigen bez płynów odżywczych. Pokąsały: go szczury. Zjadł ich wątroby Obawiam się, że to było za dużo dla jego mózgu i dzieje się coś, jakaś reakcja z opóźnieniem, nie wiem, jak ją nazwać.

- Alfred, proszę cię…

- Sieć neuronalna zaczyna się rozpadać.

- No to napraw j ą!

- A ty myślisz, że co ja robię?! Faszeruję go tak, że muszę dodawać enzymy, bo jego wątroba nie nadążyłaby z metabolizowaniem tego całego gówna.

 - Nie wiem, nie wiem… Moim zdaniem on wariuje.

 - Rzeczywiście dziwnie się zachowuje.

- To obraz mózgu schizofrenika.

- Przestań. Można dla niego jeszcze coś zrobić?

- Mów do niego, ile się da. Stymuluj go głosem, słowami. Cała nadzieja w metabolizmie informacyjnym. W końcu to gamedec.

***

Sieć wrze od oburzonych głosów konkurentów Mobillenium. Najbardziej zjadliwy w komentarzach wydaje się Samuel Perdidi, rzecznik prasowy Wings Incorporated, który otwarcie zarzuca rosyjskiemu molochowi praktyki monopolistyczne oraz nieetyczne strategie marketingowe. - Insynuacje pana Perdidi są zrozumiałe - ripostuje Jeremiasz Hal, rzecznik Mobillenium - podejrzewam, że gdybym był na jego miejscu, używałbym jeszcze ostrzejszych sformułowań. Podobnie jak mój biedny kolega, nie lubię przegrywać.

***

Następnego dnia poczułem się na siłach, żeby wstać. Kontrolowałem sytuację. Nie wygadam się. Stanę na wysokości zadania. Nie zawiodę pracodawców w niebie i na ziemi. W spacerze towarzyszył mi Harold Alland. Basen nie był przywidzeniem. Dobrze go, kurna, widziałem. Ku mojemu przenajgłębszemu rozczarowaniu, nie dostrzegłem w nim żadnych nimf. Pod stopami rozszczepiła się ziemia. W jeziorze lawy pluskały śmieszne chomiki o czarnych jak antracyt oczkach. Śmiało zrobiłem krok i poleciałem w afgańską przepaść.

Poczułem, jak podtrzymują mnie czyjeś ręce. - Torkil?! Dobrze się czujesz?!

To test. Testowałem go. Nie zdał egzaminu. Nie zdał. Złapałem go. Skinąłem, że w porząsiu.

- Tylko się potknąłem. - Na pewno?

Wskazałem ręką kierunek. Ruszyliśmy w głąb kompleksu.

- Możesz mi wyjawić znaczenie waszej nazwy? Shadow Zombies? - spytałem. Nie ma to jak klarowność myśli.

- Ja jestem zombi - wypalił.

Zamrugałem niby z zaskoczeniem. Od dawna to podejrzewałem. Zombi jak malowany.

- Nie rozumiem - znów udałem.

Uśmiechnął się z zakłopotaniem. Manipulowałem nim, jak chciałem. Jestem mistrzem manipulacji. Znów ciemność.

Te jego obmierzłe ręce pod moimi pachami. Won! Won! Won!

- Na pewno dobrze się czujesz?

Co on się tak czepia? W łóżku się zobaczyłem. No nie ma rady Do snu ukołysały mnie białe fale pościeli.

- Zaburzenie działania synaps w układzie motorycznym.

- Alfred, jeszcze raz odezwiesz się do mnie w tym swoim …langu i cię zamaluję.

- Nie można ufać, że będzie się bezbłędnie po…szał.





- Rany Boskie, …ów do mnie jak do debila!

- Wsadź go na wózek dla niepełnosprawnych, bo ci gdzieś znowu upadnie, zresztą…

- No? -…

- …

-O?

- Według skanów niedługo prz…nie w ogóle chodzić. I myśli mu się …raz gorzej.

- Radź coś.

- Mów do niego.

***

Jechałem se wózkiem, takim inwalidzkim. Pchał mnie ten z szarym włosem na skroniach, ten, no, Alladyn. Harlequin.

- No tak, kogo obchodzi los jakiegoś odmrożeńca - coś takiego mówił.

Odmrożeńca? Jak on prowadzi ten wózek po takim rozfalowanym morzu? Hę? A jak on ominie tego olbrzyma mrozowego, co stoi, mieczem soplowym wymachuje, brodą siwą poświstuje? A, no to jest właśnie odmrożeniec.

- Zombi to ludzie - mówił ten z tyłu, ten Haj Rold - którzy w dawnych czasach, czyli w wieku dwudziestym i dwudziestym pierwszym… - oj, mógłby się zdecydować, dzień dobry panie prezesie - …zamrozili swoje ciała zamiast umrzeć. Ja zrobiłem to w roku dwa tysiące piętnastym, bo byłem chory na raka jelita grubego, który w tamtych czasach był chorobą śmiertelną. Nic z tego nie pamiętam.

Podjechał do straszliwych lodowych odrzwi. Otwarły się i statek wsunął dziób w salę pełną stalaktytów i stalagmitów.

- Jak się czuje nasz pacjent? - spytał taki duszek, jakby z wody ukręcony.

Zerknąłem przez ramię. Haj Rold pokręcił smętnie głową.

***

- …sisz mówić do niego… cały czas… mówić… opowiadaj mu…

- …so mó mówić?…

 - …o szeszłości… mówmu… o sobie… osobiste… mówmu… muuuuuuuuuuuuuuuu…

- …soenesii… a jakby sszzzyfwrósili mu ssssiałooo?

- …niefiem… mófffff… tonieko…

- …tajmu… najsiiiilniejszeee… prochiiii…

- …sssssprópójęęęę… ale… fąąątpięęę… ssskontaktuujjj się ze Ssstefffii…

***

- Błony komórkowe podczas zamrażania są niszczone przez kryształki wody - tak mówił. Nie rozumiałem. - Neuronów, niestety, nie omija ten los. Ekstropianie mieli nadzieję, że nauka przyszłości rozwiąże ten problem i ożywi ich w pełni świadomych poprzedniego życia. - Pokręcił głową. - Tak się nie stało. - Zmęczony byłem, a on mówił i mówił. - Po rewitalizacji i usunięciu choroby byłem jak niemowlę. Przez kilka lat dorastałem na nowo… w starym ciele. W zwojach mózgu pozostały pewne ślady, tkankowa pamięć, toteż wiele rzeczy sobie przypomniałem, głównie umiejętności. Ale moja poprzednia osobowość zatarła się niemal zupełnie.

Korytarz. Długi. Długi.

- Z pamiętników - ciągle mówił - filmów i wspomnień zapisanych przez bliskich wywnioskowałem, że byłem… - zakaszlał - kawałem sukinsyna. Okropnym człowiekiem, którym teraz nie jestem.

Tak, pokiwałem głową.

- Złapałem się na tym - mówił - że nie mogłem zaakceptować rzeczywistości rynkowej: jej przemocy i brutalności. Odsunąłem się od krewnych, praprawnuków i jakichś zupełnie obcych pociotków, prowadziłem pustelnicze życie. Przez długi czas myślałem, że jestem samotny w swoich przemyśleniach. - Nie rozumiałem. Nie rozumiałem. - Kiedy jednak wszedłem w sieciową społeczność odmrożeńców, dowiedziałem się, że ich odczucia są podobne. Zaczęliśmy się spotykać, dyskutować. Stworzyliśmy na własny użytek termin „syndrom odmrożeńca”, który charakteryzuje się wzmożoną wrażliwością, wyjątkową nietolerancją niesprawiedliwości i naiwną wiarą w drugiego człowieka.

Wepchnął. Mnie. Jeszcze większa hala. Sala taka. Las pod niebem. Ptaki. Taki… mieły dźwięk.

- Nazwaliśmy siebie żartobliwie „zombi”, ożywieńcy - mówił. - Wszyscy byliśmy bogaci, więc po kilku latach znajomości postanowiliśmy zawiązać podziemny front, przeciwwagę dla globalistów. Ciemności… wreszcie.

***

- Oficjalne stanowisko wobec sieciowych wydarzeń zajął Watykan. Bestia jest jedną z wielu form obecnego w naszym życiu szatana, rex mundi - twierdzi papież Eleonora Jadwiga III - jedną z mar, która odciąga od najważniejszego celu w życiu pobożnego człowieka. Nie możemy zapominać, że ostateczne zbawienie czeka wiernych nie w sieci czy realium, ale w niebie, płaszczyźnie nieskończenie bardziej atrakcyjnej niż życie doczesne, biologiczne czy wirtualne. Płaszczyźnie, co chcemy podkreślić, realnej. Pojawienie się formy Nieprzyjaciela w grach jest znakiem ostrzegawczym: uważajcie, dokąd zmierzacie. Nie sądzimy, żeby narodziny Bestii były prawdziwym zstąpieniem Belzebuba, tak jak głoszą Technochrześcijanie i Kościół Ostatecznego Wcielenia Jezusa Chrystusa. Nie uważamy również, że cyfrowe wirusy zapowiadają koniec świata, jak chcą Świadkowie Apokalipsy. Nie należy jednak jej obecności lekceważyć, jest bowiem faktem nie tylko fizycznym,ale także psychologicznym, filozoficznym i symbolicznym.