Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 39 из 76

- Sam jesteś gupi - krzyknęła skrzacica małżyca - Dziesięć minut, lalalala! Dobra nasza, mecz zaraz; będzie!

Zamrugałem.

- Słucham? - spojrzałem na Dala z lekką konsternacją.

Chrząknął. Naprawdę chrząknął. Niebywałe.

- Mówisz portierowi, że zapomniałeś notatek z biurka. Odnajdujesz Hermesa Hindenburga, zapraszasz go do siebie na drinka i wciągasz w rozmowę. Znasz położenie większości pomieszczeń.. Testowałeś poruszanie się po laboratorium w środowisku wirtualnym. Nauczyłeś się nazwisk współpracowników, poznałeś ich stanowiska. Jesteś gotowy?

- O, gotowy - potwierdziła blondyna.

- Gotowy, gotowy! - wrzeszczały kolorowe małże na podłodze.

- Nie.

Znowu się uśmiechnął.

- Wyśpij się. Jutro ruszacie.

***

Tej nocy miałem gościa. Z reguły takie zdanie oznacza, że do mężczyzny przychodzi piękna, zakochana w nim po uszy kobieta, pachnąca najdroższymi; perfumami i odziana, wedle upodobania, albo w za dużą męską koszulę, białe figi i grube skarpety tego samego koloru, albo w zwiewną koronkową hallkę Steffi była ubrana w zbroję. Choć Freya jest ubiorem bez wątpienia urokliwym, z założenia nie nadaje się na rozbieraną schadzkę. Wśliznęła się do pomieszczenia i lekko stuknęła mnie w ramię. Dopiero wtedy zorientowałem się, że to prawdziwa osoba, a nie kolejne złudzenie. Poruszała się bezszelestnie. Mechaniczne motomby były zwi

Zanim otworzyłem usta, wylądowała na nich jej ręka. Musiała przyspieszyć, bo nie widziałem ruchu. ‘ Poczułem tylko powiew powietrza. Płochliwie wsunąłem się głębiej pod kołdrę. Wstydziłem się otyłego ś ciała. Poczciwej łysinki niestety nie mogłem schować. Podała mi etui z okularami. Założyłem je.

Ani słowa - pojawił się napis. - Nadaję na kanale ; przeznaczonym tylko dla twojego omnika.

Stojący w rogu jaszczur położył szponiasty palec  na zrogowaciałych ustach. Skinąłem głową.

Masz tu jeszcze jeden virgen. Nie wiem, jak będziesz wyglądał, ale na pewno nie jak wiceprezes. ‘Dowiedziałam się tyle, że będziesz trochę wyższy. To :pomoże ci zrzucić nadwagę… Leku przywracającego twój wygląd nie udało mi się zdobyć, zresztą w sytuacji, gdy oficjalnie nie żyjesz, byłby raczej nieprzydatny.

 Znów przytaknąłem na znak, że rozumiem, dziękuję i zgadzam się z jej wywodem. Jaszczur podszedł o niej i z zainteresowaniem zaczął się przyglądać jej plecom. Uśmiechnęła się. Kochana rudowłosa Steffi. Wyciągnąłem rękę po notepada. Z białej plamy uciekł jakiś mały człowieczek w czarnym ubraniu. ,Jak to zdobyłaś?”, napisałem.

Samson ma u mnie… dług. Wie, że gdybym go wydała, skończyłoby się jego wirtualne życie.

 „Myślałem, że zoeneci są nieśmiertelni”.

- Nieśmiertelni - syknął jaszczur i zaczął gładzić biodro dziewczyny.

To gorsze więzienie, niż przypuszczasz.

„Dziękuję. Jesteś kochana”.

Jak cię znam, będziesz próbował uciec. Bez dokumentów i pieniędzy nie przetrwasz. Jeśli uda ci się zgubić cień, jedź do undertown w Warsaw City. Tam odnajdziesz Shadow Zombies. Może oni ci pomogą Jeśli nie oni, to nikt.





 „Shadow Zombies? Pierwsze słyszę”.

Jaszczur przytulił się do niej od tyłu i zaczął z kopulować. Gwałtownie się obejrzała. Przecież nie mogła go widzieć!

Muszę iść. Kocham cię.

Przyspieszyła i musnęła mnie stalowymi wargami. Dotknięcie skrzydeł motyla i już jej nie było. Podziwiałem ją za to, że potrafiła widzieć w mojej nowej powłoce dawnego Torkila. A czy ja nie przebijałem się przez ułudę rzeczywistości dzięki soczewkom? Człowiek-gad tęsknie wyciągnął za nią rękę

Gdyby nie notepad, mógłbym uwierzyć, że w ogóle nikt mnie nie odwiedzał. Halucynacja odeszła i wtopiła się w czerń. Spojrzałem na zaciśniętą pięść i otworzyłem ją. Pięć kapsułek zamkniętych w kryształowej karafce niczym drogoce

***

- Ramona Himenes, skrót informacji. Rzecznik prasowy Mobillenium Ltd., Jeremiasz Hal, potwierdził w pora

- Z pewnością widok ten wzbudza silne emocje… Jedna taka maszyna wielkością dorównuje całemu centrum handlowemu na Marshałkowska Street. Dla tych z państwa, którzy nie wiedzą, co widzą, te` mechaniczne wzgórza na pierwszym planie są pierwszymi w dziejach ludzkości maszynami terraformującymi, urządzeniami umiejącymi przekształcić glob o parametrach geofizycznych podobnych do Ziemi w miejsce, gdzie jest atmosfera i ekosystem zawierający faunę i florę! Goliaty podobne do tłustych ryb, stojące dalej, to najprawdziwsze statki pasażerskie `zdolne przewieźć na i

 -Dziękuję, Phil. Mówił dla państwa Phil Sandman, nasz korespondent z Matki Rosji. Dalszy ciąg informacji…

***

. .

- Żadnych soczewek, okularów, nic - pouczała gęba Koriolana z ekranu w kabinie pneumobilu. Wyleciał już? - zwrócił się do pilota.

- Jeszcze nie - odezwał się Felix Ron w geskinie szofera Hioba Agona.

 Nasz pojazd czaił się tuż przy ziemi, osłonięty gęstym lasem ze wszystkich stron. Na maskę zaczął się wdrapywać krasnoludek. Skąd mi się te karzełki wzięły, nie mam pojęcia. Dotarł do szyby i zaczął  robić głupie miny.

- Jest. Mam sygnał jego pojazdu - poinformował agent.

- Świetnie - Koriolan zacisnął wargi. - Śledź jego trajektorię i zacznij odmierzać czas.

Skrzat poczuł potrzebę, ściągnął spodnie i obdarzył nas widokiem małej owłosionej pupiny. Na prawym pośladku usiadła mucha i zaczęła czyścić tylne łapki. W stronę ściółki poszybowała wesoła złocista struga. Stuknąłem paznokciami w obudowę drzwi i po raz nie wiem który zdziwiłem się na widok tłustych krótkich palców. Moje prawdziwe dłonie… Zamknąłem oczy. Jak one wyglądały? Chyba były dosyć szczupłe, ale silne, poznaczone dyskretny zgrubieniami żył… Miesiąc przyspieszonego tuczenia i przebywania w towarzystwie zjaw spowodował że zapomniałem. Śmieszne: wciąż nie mogłem przywyknąć do nowej powierzchowności, a już nie pamiętałem starej. Trzeba było częściej spoglądać w lustro, kiedy był czas po temu, naśmiewał się wewnętrzny głos. Odkąd połknąłem pięć kapsułek, stał się głośniejszy i wyraźniejszy. Czasami miałem wrażenie, że w mojej głowie po prostu ktoś mieszka.

- Gotowy? - głos pilota.

Spojrzałem w jego stronę. Bardzo ładny okaz warana. Machnąłem ręką.

- Leć, towarzyszu.

Ruszyliśmy Krasnoludek zachwiał się, zamachał rączkami i spadł. Wyłoniliśmy się zza zasłony drzew i wlecieliśmy w kanał powietrzny Wkrótce spoza zieleni wyłoniły się białe zabudowania. Siedziba, Pharma Nanolabs trochę się rozrosła od mojej poprzedniej wizyty A może tylko mi się zdawało? Chyba jednak nie: gdy byliśmy tu poprzednim razem z Peterem, nie widziałem tych wszystkich radarów, wieżyczek i urządzeń skanujących. Nasze włamanie ,dało im, psiakrew, do myślenia. Szofer prowadził pojazd nonszalancko, zwi