Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 37 из 76

***

Hiob Agon. Tak nazywa się wiceprezes Pharma Nanolabs. Czy to przypadek, że jest imie

Nie masz wyjścia, Torkil, szeptały szkarłatne demony pochylone nad moim łóżkiem, nie masz wyjściaaaa… Zabiją cię, wiesz za dużo, wiesz za duuużooo…

Jeden z nich uniósł błękitny miecz i wbił go vv moją pierś. Wyraźnie czułem, jak przeszywa serce, tchawicę, przełyk, przedziera się przez kręgi i rozrywa skórę na plecach.

- Aaa!

Nie masz wyjścia! - wrzasnął drugi i rozpłatał mi czoło toporem z brązu o bogato zdobionym ostrzu. Cios ten paradoksalnie sprawił mi ulgę. Mimo to krzyknąłem:

- Aaa!

Zaaabiiiijąąą cięęę! Ty ośle! Ty koźle ofiarny! Wyrosły mi rogi. Wielkie, karbowane, zaczęły zawadzać o pościel, musiałem unieść głowę. Ciągle rosły, zwijały się, potem nabrały połysku, stały się śliskie, ruchliwe i zamieniły się w dwa czarne węże poznaczone żółtymi cętkami. Gady zaczęły mnie bezlitośnie gryźć.

- Aaa!

Tak czy owak… - naśmiewały się wiszące nade mną, trzepoczące skrzydłami czarty - Jesteś jedynym człowiekiem, który zna tajemnicę „Pandory”! Jesteś skazaanyyy! Wygnany!

Jeden z nich wysunął szkarłatny ozór i wepchnął go do moich ust, głębiej, do brzucha, wypełnił moje ciało jakąś gorącą substancją. Zacząłem się dusić. Skóra w okolicy pępka odkształciła się, jakby chciał ją rozerwać jakiś nieregularny kształt.

- Rany boskie!!!

Zabiję cię! Zabiję cię! Zabiję cię! - krzyczał najroślejszy z biesów, niebieski, pasiasty niczym tygrys Rzucił się na mnie i zaczął okładać pięściami. Moje ; ciało wgniatało się po każdym ciosie i nie wracało ` już do poprzedniej postaci.

Ty zdrajco! Ty dwulicowy dwuchujowy lowelasie! Ania ci się podoba i Pauline dupczysz?! Więc wyrwę i to narzędzie, kutasa podłego, skalanego…

- Aaa!

Kiedy już zmiażdżył mi wszystkie kości, zaczął szarpać połyskliwymi szponami, ostrymi jak brzytwy. Krwawe strzępy latały w powietrzu, a on pracował niczym sumie

, A teraz poznasz swój koniec!

***

Zakończono inspekcję w Pharma Nanolabs. Rzecznik prokuratury w Gdańsku, Piotr Zagórny, ,oświadczył na oficjalnej konferencji prasowej, że nie dopatrzył się żadnych poszlak mogących świadczyć nielegalnej produkcji klonów. - Przedstawiono mi dość dokładną dokumentację - twierdzi - orazwyjaśniono działanie tehchnobiologicznych tworów, które zastąpią mózgi. Widziałem również regulowane przez te urządzenia stadia rozwojowe. Nie mogę zdradzać tajemnicy handlowej, więc powiem tylko tyle: to działa. Wzrostem młodych organizmów z całą pewnością nie zawiadują organiczne mózgi.

Obecny na konferencji rzecznik firmy Ion Jerubal, świadczył, że Pharma Nanolabs, w trosce o dobre imię firmy i dalsze owocne kontakty z ONL, wycofuje pozew o zniesławienie.

j Wiadomości lokalne…

***

i Czułem się zagięty jak czasoprzestrzeń wokół wijącej czarnej dziury Wstałem z łóżka, minąłem nieruchomą Steffi i spojrzałem w lustro.

O mój Boże. Patrzył na mnie szatyn o bardzo wysokim czole, lat około pięćdziesięciu, brązowe oczy, obwisłe policzki, przedzielony podbródek. To nie mogę być ja. To nie mogę być ja, odpowiedziały ściany. Mówiące ściany Jasne, że też wcześniej nie słyszałem ich podszeptów.

- Teraz będziesz odpoczywał - usłyszałem głos Steffi, tej podłej dziwki, prostytuty landzberskiej, kurtyzany szatańskiej, gejszy przerżnię…

- Nie zakładaj soczewek ani okularów… - powiedziała mątwa jedna, ropucha, purwiszon, zaraz ją zaszlachtuję, sukę, rozoram ten jej jebany płaski brzuch… a nie, stalowa jest. Stalowa dziwka. Nie rozoram. Chyba że pługiem. Ale gdzie tu pług. Rozejrzałem się.

- Będziesz miał urojenia, możliwe, że halucynacje. Dwa, trzy dni. Musisz wytrzymać.





- To ty! To tyyy musisz wytrzymać! - zaryczałem i uniosłem potężny, lśniący słonym potem młot błękitny, stalowy, nitowany A nie. Nie krzyknąłem i nie podniosłem, tylko mi się tak zdawało.

- Posta… ram się - wydukałem. - Daj mi jakieś prochy.

- Leżą tu na stole. Ale dzisiejszą dawkę już zeżarłeś, żarłoku, grubasie śmierdzący, rozdęta kupo rzygowin! Więc następną weź dopiero jutro rano. Będziesz dostawał pięć posiłków dzie

- Ktoś… przy mnie musi być. Nie… wytrzymam.

 Nie wytrzymam! Nie wytrzymam! - krzyczała czereda obmierzłych widzów, zwykłych przechodniów zgromadzonych wokół mnie. Jakaś paniusia z zakupami, zasmarkany chłopiec z grawitornistrem, kloacznica, dziwkownica, perukśnica, wulgarnica…

Ugięły się pode mną nogi. Podtrzymały mnie czyjeś czułe ręce i położyły z powrotem na łoże. Łoże! Pełne macek, duszących, drżących, wiercących, oplatających, zagniatających! Ciasto. Ciasto na makaron, moja mama wałkuje ciasto na makaron. Na makaron, nakaron, rakaron.

. - Będę tu cały czas - głos Steffi Alland. Alladyna. ;Ala dynia. Dynia zaspermiona! Gawron! Gawrona ;uduszona!

< - Tak… potrzebuję… obecności. Cały czas słyszę głosy, widzę rzeczy, odkształca mi się…

` Rzeczywistość! Rzeczywistość się proszę państwa odkształca, peroruje siwy naukowiec o roztrzepanej czuprynie. Łansztajn. Rozdwaja się, poczwarza i chujmujj ściuparza. I łobarotnie, aż dup! I w kurwę jebaną bryzg!

,       Dotyk jej ręki na policzku.

 - Torkil… Torkil…

‘ Budzę się. Budzę się! Pochyla się nade mną Doom! Peter „Crash” Kytes! Nie myśl! Mamy akcję!

Trzecii bliskopada! Bliskopada! Wyrwę ci ręce z korzeniami, barki ci wywichnę, żebra ci połamię. Cipołamię. Cipowyłaz. Właz. Wyłaz. Właz. Ruchu ruchu.Ty brzydalu chutliwy wsadliwy Wstydliwy.

- Torkil… Nie zamykaj oczu. Usiądź.

:` Z trudem wykonałem polecenie. Wszystko by było ` dobrze, gdyby nie ta skurwysyńska poduszka, która złośliwie się przeciwstawiała! Poducha zrypana! Ty ‘ pindo uspokój się, bo jak przywalę…

- Torkil, to tylko poduszka. Już. Już siedzisz. ,Weź to.

‘ Podaje mi dwie niebieskie sprężyste kulki.

- Ściskaj je, ugniataj, jeśli nawiedzą cię wizje, ‘ staraj się na nich skoncentrować wzrok, b o t o jest ziemia kulista, wiekuista, wyrypana z każdej strony, rozwałkniona, przemielony kapustnik, kapustnik, kapustnik…

Niebieskie kulki. Zgniot. Zgniot. Zgniot.

Mojego czoła dotknęły dwie metalowe listewki. Poca…łunek? Pierwszy raz w życiu pocałowała mnie droidka. Spojrzałem na nią z wdzięcznością. Piękna. Piękna droidka.

- Dzię… kuję. Uśmiecha się.

- Zaraz wjedzie śniadanie.

***

Widzisz tę cudowną grę? Podziwiaj dżunglę pełną barwnych ptaków, platformy spacerowe, tarasy nad oceanem. To Telepadrom, sły

***

Przez następnych kilka dni przeszedłem wszystkie fazy obłędu, paranoi, zwielokrotnienia jaźni i w ogóle wszelkich psychopatologicznych dolegliwości, jakich doświadczyć może człowiek. Z wyjątkiem katatonii. A może i nie. Nie pamiętam. W piątej dobie czułem się już całkiem dobrze, nawiedzały mnie co prawda regularne halucynacje i rzadsze urojenia, ale nauczyłem się je rozpoznawać i lekceważyć. Ważyłem trzy kilogramy więcej niż pierwszego dnia. Mój sobowtór miał pokaźną nadwagę, a virgen odtworzył jego domyślną, szczuplejszą sylwetkę. Gdy ‘nabrałem sił, czyli jeszcze dwie doby później, zacząłem nie na żarty się obżerać i pilnie się uczyć rozkładu siedziby Pharma Nanolabs, w czym chętnie ;przeszkadzały wyobrażone stwory, zasłaniające ekran i plotące trzy po trzy Kompleks znajdował się nad jeziorem Niegojin, niedaleko miejscowości Gijtz. Były to te same laboratoria, które kiedyś odwiedziliśmy z Peterem. Ciekawe, czy wiele się zmieniło… Jak to historia lubi się powtarzać!