Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 32 из 76

- Przesłane przez was filmy - zagaił łysy oprawca o kwadratowej szczęce - pokazują brawurową akcję przeprowadzoną przez ciebie i agenta Laurusa Wilehada na terenie fabryki Forda w Północnej Kalinie. Czy możesz powiedzieć, jak trafiliście na ślad przestępczej organizacji „Mątwa”?

- Zaraz po zestrzeleniu zdrajcy, który nas eskortował, rozgorzała potyczka z maszynami mafii. Oni znaleźli nas pierwsi.

- Jak motywujesz zorganizowanie przez nich akcji „Pandora”?

- „Mątwa” to jeden z największych karteli narkotykowych na świecie. Zaczęli ponosić poważne straty, bo osoby z tendencjami uzależnieniowymi, zamiast szukać wytchnienia w chemicznym transie, wchodziły do gier.

- Jakie masz na to dowody?

- Rozmowy z członkami mafii po tym, jak zostaliśmy schwytani.

- Jak się uwolniliście?

- Agent Wilehad ma doświadczenie w wyjmowaniu rąk z kajdanek.

- Opisz teraz dokładnie, krok po kroku, wszystkie wydarzenia, nazwiska, rozmowy…

***

- Dzień dobry, nazywam się Vanessa Reeve, FSA Earth News, przerywamy wiadomości korespondencją z Gujany Równikowej, łączymy się z naszym korespondentem, Ralphem Faradayem. Dzień dobry, Ralph.

- Dzień dobry, Vanesso.

- Czy możesz opisać sytuację? Słyszeliśmy, że doszło do zamieszek.

- Tak, sytuacja rzeczywiście jest poważna. Ludność wystąpiła na ulice Nowego Paryża. Zgromadzeni żądają obniżenia ceny dibeków bądź dotacji rządowych. Jak wiemy, bezmózgi wciąż są trzykrotnie droższe od syntetycznych mózgów, mimo to cena dibeka dla przeciętnego mieszkańca Gujany jest wciąż nieosiągalna. Z rozmów z protestującymi wynika, że wbrew pozorom sieć nie jest dla większości z nich miejscem docelowym. Nawet wykształceni paryżanie nie chcą spędzić reszty życia jako cyfrowe byty. Zakup dibeka traktują jako etap przejściowy, chcą przeczekać w sieci jako dimeni, aż ceny bezmózgów spadną. Wtedy odmrożą organiczne mózgi, wejdą w nie ponownie i zaopatrzą się w klony.

 Wynika z tego, że wkrótce światy czeka zalew czarnych turystów.

- Tak się wydaje, oczywiście pod warunkiem, że rząd wysłucha demonstrantów. Obok mnie stoi Rutuk Masibili, jeden z przywódców wiecu. Rutuk, jakie są wasze cele?

- Rząd musi ustąpić. Nieśmiertelność powi

- Tu jest mój dom. Życie bez ciała to parodia.

- Ciekawe stanowisko. Po mojej drugiej stronie stoi młoda demonstrantka, Jade Ghandi. Jade, a ty zostaniesz w sieci czy wrócisz do rzeczywistości?

- Uważam, że nieśmiertelność w światach jest bezpieczniejsza. Tu, w realium, możesz zginąć w każdej chwili i żaden bezmózg ci nie pomoże. Enzymy generujące są bardzo drogie, nie ma gwarancji pracy. Mnie osobiście trochę przeraża perspektywa wiecznej harówki, by zarobić na kolejnego klona. Wybieram sieć.

- Nie boisz się, że organicy będą tobą rządzić?

- Rzeczywistość i światy to dwie zależne od siebie krainy. Co prawda pierwsze było realium, ale teraz nie ma to znaczenia.

***

Przesłuchania trwały dwa dni. Nie czułem zbytniego znużenia. Ostatecznie, gdy automaty prawdy potwierdziły spójność zeznań, zaprosił mnie do swojego królestwa sły

- Ładnie, korwa, Aymore, ładnie. Poradziliście sobie na cacy. Ta akcja w fabryce… sam miód! Przypomniałem sobie, jak Koriolan rozczulał się nad grą, którą dimeni stworzyli specjalnie w celu nakręcenia filmu: odtworzyli całą montownię z uwzględnieniem najdrobniejszych detali, zaprogramowali enpeców, drabinę awansów w „Mątwie”, postacie kluczowe, kompletny, złożony mafijny system. Żałował, że nie mogą wypuścić jej na rynek. Z pewnością dobrze by się sprzedała, skoro nakręcony w jej środowisku holofilm zrobił na Baczewskim takie wrażenie.

- Szkoda tylko - podjął - że wszystko rozpierdoliliście. Nie ma kogo przesłuchiwać.

- Ratowaliśmy życie.

- Taa… będzie o was, korwa, film. Doom Day. Świetny tytuł, nie?





- Interesujący.

- Korwa, interesujący - przedrzeźniał mnie - zajebiście fantazyjny! Sam go, korwa, wymyśliłem! Sean Se

- Bardzo mi miło.

Wyraźnie go drażnił mój brak entuzjazmu.

- Będziesz z nami pracował? - spytał sucho po chwili ciszy.

Nadeszła pora na wyrok. Zerknąłem w niewielkie okienko: zza ciemnej kuli ziemskiej, jakby wykutej z granatowego metalu, wschodziło słońce. Najpierw wygięty jasny dysk, jak tysiąc wybuchów atomowych, potem pierwsze refleksy na szybie i wreszcie orgia światła, agresywna, żarłoczna, przedwieczna, wypełniająca całą duszę bezwarunkowo, absolutnie. Przed taką potęgą kruchy człowiek może tylko paść na twarz. Chłonąłem ten widok całym sobą. W końcu wróciłem myślami do rozmowy. Nie wiem, ile to trwało. Przełknąłem ślinę.

- Zamiast lamborghini po nieboszczce zielarce proszę o zwolnienie z więzienia pracowników Novatronics, tych, którzy zostali zatrzymani przez Laurusa Wilehada… Proszę też o umożliwienie powrotu do normalnego życia moim przyjaciołom, ukrywającym w leśniczówce w Puszczy Białej.

- He, i myślisz, że to zrobimy? - od śmiechu zadrgało mu podgardle.

- Zrobicie. I, kurwa, sam zadbasz o szczegół, który zmusi ich wszystkich do milczenia.

- Znowu spojrzał z szacunkiem. Wyciągnął włochatą rękę.

- Kurewski z ciebie twardziel. Byłbyś świetnym agentem. Szkoda.

- Uścisnąłem pulchną dłoń. Jakoś nieswojo byłoby się z nikim nie pożegnać.

***

 Na pilota przydzielono mi znowu Wilehada. Wiadomo. Rejs do Warsaw City przypominał wycieczkę do FSA, tyle że o godzinę krótszą. Subiektywnie jednak podróż zdawała się trwać wieki. Najpierw przemierzaliśmy czarną pustkę, a zdawało się, że stoimy w miejscu nad powoli rotującą ziemską kulą. Gdy weszliśmy w atmosferę, otoczyło nas piekło. Tym razem nie miałem żadnych wizji. A potem, żeby wypełnić ciszę, która w przeciwieństwie do poprzedniej wyprawy zaczęła nam ciążyć, Laurus włączył wiadomości.

- …wda, że przechodzi pan do sieci? - pytała szczupła brunetka.

- Tak - odparł mężczyzna z hiszpańską bródką. Pod jego twarzą pojawił się napis: „Sean Se

- Dlaczego? Co pana do tego skłoniło?

Laurus się roześmiał:

- Na pewno powie jej prawdę.

- Dopóki gry były cukierkowymi światami bez realnego niebezpieczeństwa, nie stanowiły dla mnie wyzwania. Ot, zabawki dla dzieci. Ale teraz, gdy wkroczył do nich groźny element chaosu, wydały mi się o wiele atrakcyjniejsze od realium.

- Doprawdy?

- Zawsze przeszkadzało mi ciało i ograniczenia sprzętowe. Sieć to raj dla reżysera: nie ma problemów ze spóźniającym się personelem, ze zmęczeniem, efektami specjalnymi, statystami, no i stać mnie na najlepsze aparaty holowizyjne. Cyfrowe odpowiedniki najdroższego realnego ekwipunku są wielokrotnie tańsze.

- Zatem jaki będzie pana pierwszy film?

- Słuchała pani wiadomości przed chwilą?

- O akcji rządowych agentów w Karolinie? Oczywiście.