Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 24 из 76

***

Jak tylko wysiedliśmy z pojazdu, podszedł do nas odźwierny w szacie wzorowanej na szlachecką delię i zaprosił do środka. Śluza była wykonana w stylu neosarmackim: na ścianach tarcze rodowe, skrzyżowane halabardy głowy dzikich zwierząt i poroża przyczepione do szachowych pól. W rogach pomieszczenia widniały holoanimacje przedstawiające sceny polowań na odyńce, niedźwiedzie i zające. Gdy wchodziliśmy do hallu głównego, zaatakowała na trójwymiarowa plansza powitalna: na moment znaleźliśmy się w leśnych ostępach, u korzeni potężnego dębu. Dookoła śpiewały ptaki, w oddali rozbrzmiewał dźwięk myśliwskiego rogu. Pachniało borowikami i żywicą sosnową. W powietrzu zamajaczył zielony napis uwity z liści wawrzynu: „Hotel Twardowsky wita!”

W recepcji przywitała nas niezwykle atrakcyjna, białowłosa hostessa o szklistobłękitnych oczach.

- Witam panów! - lekko przekrzywiła głowę i obdarzyła nas uśmiechem pełnym perłowych zębów. - Zamawiają panowie pokój?

- Pięćdziesiąt dwa - poprosił O’Yama.

Kobieta nie mrugnęła, nie wykonała żadnego znaczącego ruchu, nawet na mikrosekundę się nie zawahała. Po prostu nacisnęła na konsoli sensor i wyciągnęła kartę.

- Na ile dni? - spytała podając klucz.

- Jeszcze nie wiemy - Herkules wyszczerzył zęby, które przy uśmiechu recepcjonistki wyglądały jak przyprószone tartą bułką.

Dziewczyna ponownie przekrzywiła głowę i uroczo ! się uśmiechnęła.

- Życzę miłego pobytu.

- Niezły kamuflaż - rzuciłem w powietrze, gdy maszerowaliśmy do windy

Nie miałem pojęcia, jak udało się przetransportować na orbitę i utrzymać przy życiu stuletnie jesiony i buki. Strumień ocieniony sędziwą lipą też wyglądał interesująco. Przekroczyliśmy go, idąc po kamie

- Myślałem, że numer pokoju będzie bardziej imponujący - zaczepiłem jeszcze raz O’Yamę. - Jakieś „sześćset sześćdziesiąt sześć” albo i

Spojrzał na mnie pobłażliwie i dotknął sensora dźwigu.

- Wyobraź sobie te dwie liczby zapisane kwadratową czcionką i nie mądrz się więcej.

Zaskoczył mnie. Skupiłem się… Ależ tak! Powstawał kształt greckiej litery omega! Sły

Wyszliśmy z windy i ruszyliśmy korytarzem w kutym w różowym marmurze, o ścianach zdobionych kryształowymi plafonami. Kroki tłumił purpurowy dywan ozdobiony rośli

- Za chwilę poznasz generała Enrique „Korwa” Baczewskiego - odezwał się Herkules, otwierając drzwi apartamentu.

Pozostali agenci stłumili śmiech. Przeszliśmy przez amfiladę luksusowych pokoi, weszliśmy do łazienki, której powierzchnia swobodnie konkurował z moim salonem, Herkules coś zrobił, nie wiem co, wielkie lustro uchyliło się i wmaszerowaliśmy w sterylnie biały hol tajnej bazy.

***

Nie tylko firmy ubezpieczeniowe zaniepokoiły się powstaniem bezmózgów. Organizacja Neochrześcijańskich Lekarzy wniosła do prokuratury prośbę o inspekcję laboratoriów Pharma Nanolabs. - Nie wierzymy - twierdzi Praxeda Wandar, przewodnicząca organizacji - żeby produkcja bezmózgów była możliwa bez zaangażowania w proces żywego Centralnego Układu Nerwowego. Być może dla laików sprawa wygląda prosto, lecz mózg to nie tylko dwie półkule, to także móżdżek, rdzeń przedłużony, to opony mózgowe, ośrodki wytwarzające płyn mózgowo-rdzeniowy, nie zapominajmy także, że rdzeń przedłużony pły

***

Gabinet generalski był miejscem obszernym i ze wszech miar interesującym. Można było w nim podziwiać wielką animowaną makietę bitwy pod Studziankami, setki holoprojekcji samolotów ze wszystkich epok tudzież pojazdów bojowych i jednostek pływających; na ścianach dumnie się prezentowały co ciekawsze eksponaty broni białej i palnej, a miłośników płatnerstwa z pewnością ucieszyłyby zbroje husarzy, samurajów i średniowiecznych rycerzy.

Wszystko rozmieszczono tak, żeby nie zasłaniać gigantycznego biurka i niedźwiedziowatej sylwetki ponurego wodza, otoczonej tuzinem latających i walczących mikromodeli myśliwców z okresu pierwszej wojny światowej.

- Panie generale… - O’Yama wyprężył się na baczność.





Obejrzałem się za siebie. Pozostali agenci gdzieś zniknęli. Byli w tym dobrzy.

- …przyprowadziłem Torkila Aymore’a. Gamedeka.

Gigant w przymałej wojskowej czapce chrapnął jakieś niezrozumiałe słowo. Walka powietrzna tocząca się wokół jego głowy zniknęła. King-Kong stał się człowiekiem. Lekko wychylił się nad blat i wyciągnął owłosione przedramię.

- A… złapałeś ptaka… dawaj go tu… - zaprosił skinięciem kiełbaskowatych palców.

Podeszliśmy. Przyjrzał mi się szparkami oczu. Spojrzenie miał podobne do Baala, tyle że powieki jeszcze bardziej mu opadały Może dlatego zaszedł wyżej?

- No… korrrwa mać… - sapnął. - I to ma być ten myślak? Ten, korrwa, spec? Łeb jak wyrzutnia?

Pokręcił głową z powątpiewaniem. Szerokie blade usta wykrzywiły się w podkowę.

- Wygląda na, korrwa, lowelasa, nie agenta. Laurus chyba przesadził.

Potężnie mlasnął. Obwisłe policzki drgnęły i zafalowały.

Laurus? Ten sam, który próbował nas aresztować?

- No dobra… - wcisnął coś pod biurkiem.

Spod podłogi wysunęło się jedno krzesło. Spojrzał przekrwionym wzrokiem na Herkulesa i machnął niechętnie ręką.

- Idź, Herciu, idź, korrwa, do centrali, tam jakieś, prze ciebie, nowe masz zadanko. A my tu - zerknął na mnie i zrobił znaczącą pauzę – pogadamy…

Gdy za agentem zamknęły się drzwi, usiadłem. Generał przez chwilę mierzył mnie spojrzeniem, jakby się zastanawiał, czy lepiej będę smakował z pietruszką czy oregano.

- O’Yama już ci mówił, że ktoś nas wrobił.

- Czy może pan zdefiniować słowo „nas”?

Spojrzał bystrzej i mruknął coś na kształt: „Korwa mać”.

- Reprezentuję Wolną Europę i, korwa, interesuje mnie tylko państwo. Że i

Uśmiechnąłem się. W końcu dlaczego nie?

- Może być.

- Co cię tak bawi?

- Cała ta, korrwa, rozmowa!

Wybuchnąłem śmiechem. Nie jestem pewien, dlaczego to zrobiłem. Może był to pierwszy moment, kiedy mogłem wyrzucić z siebie napięcie ostatnich godzin? A może testowałem charakter oponenta? Najpewniej jedno i drugie. Niedźwiedź sapnął, podparł się o blat i lekko odchylił. Patrzył na mnie zagadkowym wzrokiem. Zapadła kilkusekundowa cisza.

- No - skwitował i przetarł palcem kąty ust. - Dam ci pokój, wszystkie nagrania ze spotkań z tymi skurwysynami i ludzi do przesłuchania. Tych, którzy się z nimi zetknęli. Niewielu ich będzie, bo prezesi firm, paniusie pierdolone, umywają ręce i srają w galoty, a padalce z polityki nie chcą się ujawniać. Podobno jesteś, korwa, dobry Jak złamiesz tę zagadkę, to dam ci w prezencie tego condora.