Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 17 из 76

- Leci tu dywizjon Skorpionów - zaalarmował Kytes na wewnętrznym kanale. - Spieprzamy.

***

Masz w ogrodzie krety i nornice? Garden Guardian jest odpowiedzią! Garguar! Garguar wyśledzi każde niepożądane stworzenie, zaatakuje i wyeliminuje, a resztki przerobi na nawóz! Garguar! Rabaty i trawa pod niezawodną opieką!

***

- Uderzyła trzecia fala - oznajmił Chip, gdy wchodziliśmy do leśniczówki.

- Co?

Stanąłem w kącie i wykonałem gest wylogowania. Otoczyła mnie czerń, którą rozświetlał tylko pasek rewitalizacji. Gdy dotarł do stu procent, poczułem prawdziwe ciało. Zsunąłem kask i usiadłem na łożu Nie miałem siły ściągać kombinezonu. Nieopodal stała moja sterana stalowa zbroja. Rzeczywiście zarysowali mi lakier.

- Jak to się stało? - zapytałem własnym głosem.

- Walnęli tym samym - odezwała się blada Pauline, leżąca na kanapie pod jednym z dwóch wielkich kominków. W obu płonęły szczapy. - Tyle że nasze programy reperacyjne sobie nie radzą.

Skrzywiła się. Coś ją bolało.

- Mów, co to jest - A

Znów widziałem ją jako droida. Trochę zmęczyły: mnie te przeskoki percepcji. Gdzie są moje soczewki?!

Troy garbił się nad holomonitorem i bezusta

- Nic z tego nie rozumiem. Skończyliśmy pracę dzisiaj rano. - Jego głos był cienki od emocji. - To miał być zwykły wysyp, ale coś się zmieniło, popsuło… Nie wiem, co. Wirusy, które dotarły do serwera Crying Guns, mają jakiś dziwny kod… wygląda na to… W dół… - wydał dyspozycję komputerowi. - …że teraz będą miały… w dół pół strony Wszystkie te komary, pajączki i i

- O, kurwa - wyrwało się Kytesowi. Załamałem ręce.

- To znaczy, że pozostaną na zawsze! Troy zacisnął pulchne wargi.

- Jedyna rada to stworzyć mutujące przeciwciała… - ciągle stukał w klawisze - …ale na wykorzenienie paskudztwa bym raczej nie liczył.





- Puszka Pandory… - wyszeptałem. - Otworzyliście w grach puszkę Pandory

Spojrzałem w okno, gdzie zielenił się las, a w nim żyły setki tysięcy owadów: wewnątrz barier ABB głównie motyle, pszczoły, trzmiele i ćmy, ale poza nią także komary muchy i gzy. Odtąd bestie w grach będą żyły własnym życiem: ciągle zmie

Na chwilę zapadła ciężka cisza.

- Jest jeden sposób - wyrwało się hakerowi. Spojrzałem z nadzieją. Rozłożył ręce.

- Globalny format.

2. Doom Day

Pneumobile charakteryzuje interesująca właściwość: są systemami na tyle skomplikowanymi, ż może w nich ulec awarii cała masa podzespołów a one, jakby nigdy nic, wciąż latają. Podobnie rzec się ma z ludzkim ciałem: szwankuje w nim to i owo, a człowiek mimo dolegliwości ciągle żyje, a nawet się porusza. Analogia okazuje się celna również w od niesieniu do społeczeństw ludzkich. Nieusta

***

Pauline była chora. Podczas rajdu na telewizyjną iglicę naderwała ścięgna i więzadła obu stawów barkowych, co wywołało poważne stany zapalne. Miał wysoką temperaturę. Leżała na piętrze chaty, trawiąc w milczeniu swoje cierpienie. Doskonale wiedziałem, co czuje, też miałem okazję zaznać rozkoszy przejażdżki w objęciach Dooma. Tyle, że mnie natychmiast ulokowano w szpitalu. Tu był kłopot. Byliśmy banitami, w dodatku ona jako szef ochrony Novatronics stanowiła najtłustszy kąsek do schwytania. Hospitalizacja nie wchodziła w grę, bo jeden kontakt jej identyfikatora z siecią służby zdrowia spowodowałby namierzenie i natychmiastowe aresztowanie.

Kytes twierdził, że w okolicznych borach, na północ od naszej siedziby, a na południe od wsi Dalekie znajduje się hacjenda zielachy. Nie bardzo wierzę w lecznicze moce znachorek, które w moim mniemaniu częściej szkodzą niż pomagają, z drugiej strony znam siłę najnowszych nanoleków, jak choćby inflahealu czy painstopu (ich cyfrowych odpowiedników używaliśmy w Mroku). Gdyby starucha je posiadała i była skło

Odległość dziesięciu kilometrów od naszej kryjówki nie przerażała mnie. Od dawna należał mi się ; spacer po świeżym powietrzu. Zanim otworzyłem drewniane odrzwia, z lubością zerknąłem na nadgarstkowy omnik. Od dawna marzyłem o jego nabyciu, lecz ciągle czekałem na spadek ceny Okazało się, że Chip nie tylko sprezentował mi motomba, ale także to cudo wraz z najnowszą generacją soczewek i okularów na zmianę (gdybym miał ochotę mądrzej wyglądać). Nareszcie mogłem wgrać program „A

Las, ku mojemu zdumieniu, wyglądał tak samo jak w dziesiątkach gier. Zanim postawiłem stopę na mszystej ściółce, wyobrażałem sobie, jakimi uraczy mnie różnicami: zapachami, fakturą kory na drzewach, kształtami igieł, liści… Nic z tego. Kora była nieskończenie różnorodna, lekko brudna, szorstka… taka jak choćby w Ghoul Ru

Kucnąłem i podniosłem omszały, wilgotny pat czek. Nic nadzwyczajnego. Zwykły, banalny patyczek. Czy nic mnie nie zaskoczy? Odgarnąłem warstwę brązowych dębowych liści. Aha! Nareszcie! Patrzyłem z satysfakcją na gnijącą warstwę rośli

Nie uszedłem kilometra, gdy dały o sobie znać znużone mięśnie. Najpierw było to ledwie zauważalne mrowienie, ale wkrótce przekształciło się w swędzenie, a potem w autentyczny ból. Przyjąłem go z wielkim zaskoczeniem. Szczyciłem się przecież całkiem rozbudowaną muskulaturą. Wytworzyły ją co prawda miostymulatory wbudowane w kombinezon, ale mięsień to mięsień! Kłucie doskwierało wszędzie: bolały przyczepy mięśni piersiowych przy mostku, gryzły łopatki w miejscu połączenia z mięśniami naramie