Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 12 из 76

Drepty Tiger! Wygodne! Sportowe! Profesjonalne!

Projekcja wyświetliła odkształcający się spód buta.

Biopodeszwa zapewni idealną przyczepność!

Kamera zrobiła najazd na pierścień podkostkowy.

Zabezpieczenie stawu skokowego zapobiegnie skręceniu!

Animacja ukazała termooptyczne prześwietlenie. Dookoła buta świeciła czerwona aura.

Oddychają! Regulują temperaturę i wilgotność! Skarpety są zbędne!

But zamienił się w zgrabną stopę.

Nosząc tigery zapomnisz, że cokolwiek masz na nodze! Tigery! Lepsze od natury!

Holoekran wyświetlił tablicę z linkami.

Zamów teraz! Oto nasze adresy!

Kytes pokręcił głową.

- Bez sensu. Nawet tu się wcisną… - wyciągnął rękę, żeby wyłączyć ekran.

- Czekaj! - powstrzymałem go.

Znowu reklama… W ekranowanej świątyni? W dziele hakera? Przyjrzałem się projekcji. „Oto nasze adresy…” Machnąłem ręką w klawisz. Sensory optyczne wykryły ruch. Wyświetliła się mapa.

- Chcesz kupić buciki? - zażartował Kytes. - Dobrze, Aniu, że nam nie są potrzebne.

Zarechotał.

- Przestań rżeć i pokaż mi tu sklep Tigera. Zamilkł i zeskanował obraz.

- To przecież… - wydukał.

- Puszcza Peeska - dokończyła Sokolowsky. - I jakiś obiekt zaznaczony w lasach…

Skinąłem głową z satysfakcją.

- Mamy adres.

***

- Nie wiemy, co się właściwie w Puszczy Peeskiej; znajduje, poza tym dotrzecie tam omijając kanały; powietrzne i zahaczając kilka razy o obszary poza! filtrem ABB, więc bezpieczniej będzie dodatkowo cię; wyposażyć. Oto twój nowy strój roboczy. - Chip; wskazał nieruchome cielsko Dooma. Wcisnął mi; w rękę mnemokryształ. - To jego indywidualny pro-; gram. Po wgraniu go w konsolę dowolnego łoża podłączonego do tego… - Podszedł do skrzyni o wymiarach dwudrzwiowej szafy oznaczonej srebrnymi literami GWG w lewym górnym rogu - …będziesz mógł nim sterować z każdego miejsca na Ziemi. Fale grawitacyjne przechodzą przez najgęstszą materię jak dźwięk przez ciało stałe.

- GWG? - przeczytałem. - Niech zgadnę: generator fal grawitacyjnych?

Levi dyskretnie się uśmiechnął.

- Główka gamedeka pracuje? Zgadza się. Spore urządzenie. Mamy erę miniaturyzacji, ale tego diabelstwa jak dotąd nikomu nie udało się zmniejszyć.

Dziwny jest ten świat. Dotąd o takich machinach słyszałem tylko w newsach. Że niby superdrogie i wyłącznie do celów rządowych. Raptem, jakby nigdy nic, widzę ją w leśnej chacie. Najdroższy model motomba kosztuje więcej niż Gravillac Sigma. Teraz ; okazuje się, że wcale nie jest taki nieosiągalny: ma go Kytes, ma A

- W katatonię popadłeś? - Levi pomachał mi ręką przed oczami.

Potrząsnąłem głową, próbując nie okazać osłupienia.

- Skąd tyle forsy?

Łysol zaczepnie się uśmiechnął.

- Gdybyś wiedział, kto ci sprzyja…

- A policja? Służby bezpieczeństwa? V-ru





- Wierzysz w ekipy rządzące? Firmy elektroniczne mogą liczyć tylko na siebie. Prawdziwym sekretnym żądłem jesteś…

- O nie, o nie, co wy we mnie widzicie? Odczepcie się. - Odwróciłem się do wyjścia. Manewr był idiotyczny, bo za drzwiami rozciągała się niezmierzona Puszcza Biała. - Przecież niczym się nie wyróżniam oprócz tego, że wszystkich was znam i doskonale się sprawdzam… - nagła myśl spowodowała, że zbladłem - …w roli kozła ofiarnego.

Doktor habilitowany filozofii i psychologii wyszczerzył zęby.

- Skoro to już uzgodniliśmy, pozwól, że przedstawię ci zasady obsługi tej machi…

- Ale zaraz! - przerwałem pod wpływem nagłego olśnienia. - Skoro tak pięknie mnie dowartościowujecie, to chciałbym wiedzieć, na ile opiewa moje honorarium?

Levi skrzywił się. Nie dawałem za wygraną:

- Słuchaj, Chip, ja nie pracuję w żadnej korporacji, jestem najemnikiem, sam płacę podatki i ubezpieczenie, moje życie już od dawna jest tańcem na linie, skoro zlecacie mi zadanie…

- Ten motomb ci nie wystarczy? Przełknąłem ślinę.

- A… w sumie… po co mi Doom? Jestem organikiem…

- Na razie.

- Straciłem mieszkanie.

- Pomyślimy - Podszedł do leżanki.

Nigdy nie byłem dobrym negocjatorem. Pozwoliłem mu mówić dalej bez uzgodnienia, co i jak, bez podpisu, bez żadnej deklaracji, taki, w mordę, głupi jestem.

- Będziesz leżał na łożu, zupełnie jak w grze. Tyle, że nie wejdziesz w sieć, ale… wyciągnął rękę w stronę motomba - …w to.

- Zasady ruchu są proste - wszedł mu w słowo Peter - zupełnie jak… - zająknął się - jak w Goodabads, wiesz.

Mało brakowało. Owszem, byliśmy w doborowymi towarzystwie, ale przekręt z wcieleniem się w championa Bezbolesnych był oszustwem na dużą skalę i nie należało się nim chwalić.

- Potrenuj trochę - zachęcił Levi. - A my poczekamy na resztę ekipy.

- Słucham?!

- Bezboleśni od dawna są dotowani przez Novatronics.

***

- Jeśli zechcę, by mojego partnera ogarnął namiętny szał, wystarczy, że pomyślę, a pozna rozkosz, nieporównywalną ze standardowymi doznaniami. W moim brzuchu jest chip Etensex sterowany mentalnymi impulsami. Gdy zainstalujesz sobie Etensex,; twój mężczyzna nigdy nie zechce odejść do i

Etensex pobudza nerwy odpowiedzialne za odczuwanie rozkoszy seksualnej w całym ciele. Dzięki niemu ty i on otworzycie bramy raju. Kluczem do krainy szczęśliwości jest Etensex. Jeśli mogę ja, dlaczego nie możesz ty? Nazywam się Lilith Ernal, a mój sekret to Etensex. Teraz znasz go i ty.

***

W sumie nie spodziewałem się miłego przyjęcia, ale kanonada przeciwlotnicza, którą powitała nas leśna baza, kiedy tylko wychynęliśmy zza grzbietu wzgórza, przeszła moje oczekiwania. Na szczęście reakcja lidera Bezbolesnych była perfekcyjna. „Motomby w natarciu”. Tak nazwę książkę, którą kiedyś z pewnością napiszę. By opisać atak na ukryty leśny kompleks, należałoby co chwila używać wulgarnych przerywników, bo tylko one są w stanie oddać furię dziesięciu machin zagłady. Dobrze nazwali ten model, myślałem, lecąc wraz z A

- Aniu, rozumiesz, co się stało?

Dzięki odpowiedniemu oprogramowaniu zaimplementowanemu w moim Doomie nareszcie widziałem ją taką, jaką była: anielską blondynkę w bikini, unoszącą się nad ciemnozielonym kobiercem drzew.

- Oczywiście.

- Też przyspieszyłaś?

Zaśmiała się.

- Nie było potrzeby.

Zrozumiałem, czego obawiali się sekciarze z Ligi Prawdziwych Ludzi. Wyselekcjonowane neuronalne struktury ułożone tak, by cieszyć stwórców, dawały nadzwyczajne rezultaty. Digineci byli nadludźmi, nawet bez opcji przyspieszania.