Страница 111 из 114
Początkowo cel drugiego, tym razem pokojowego „najazdu” Urpian na Temę wydawał się zupełnie niezrozumiały. Czy była to kolejna próba osadnictwa? Zakładając, że przybysze byli potomkami okrutnych niszczycieli Temidów sprzed siedmiu wieków, trudno było przyjąć, iż kierowaliby się wyłącznie dobrem gospodarzy. Z drugiej strony — koegzystencja, z uwagi na odmie
— Czy zagłada miasta na wybrzeżu Morza Centralnego — odezwał się Wład — miała jakiś związek z tymi przemianami? Chyba to był ten sam okres?
— Wiem, o czym myślisz. Ja również starałem się zbadać tę ponurą tajemnicę. Nie wiem — Szu westchnął. — Walka^jaką toczyli między sobą Urpianie, była chyba walką o prawo do wolności, o sprawiedliwość, o życie w pokoju. Wyrzutnie pocisków jądrowych skierowane były, jak wynika z obliczeń, na jedno z miast urpiańskich. Pociski te przystosowano do niszczenia miast podziemnych. Pierwszy zrywał, a ściślej; zamieniał w parę 50-metrową warstwę ziemi, następne uderzały w ten sam punkt, sięgając coraz głębiej, niszcząc dziesiątki kondygnacji podziemnej budowli. Spróbujmy odtworzyć sytuację w dniu zniszczenia miasta nad Morzem Centralnym. Na wieść, że władcy przygotowują zagładę i
— A ta eksplozja? — zapytała Suzy.
— Badałem dokładnie lej. Nie wyrwała go seria pocisków rakietowych. Wydaje mi się, że eksplozja była spowodowana przez ginących władców miasta. W myśl zasady: „Po nas choćby potop”.
— Czy… czy… zginęli wówczas wszyscy mieszkańcy tych podziemi? — odezwała się Zoe.
— Chyba nie. Rozmiary eksplozji były stosunkowo ograniczone. Spowodowała ona co prawda zalanie miasta przez morze, ale niewykluczone, że znacznej liczbie mieszkańców udało się uciec. Widocznie jednak odbudowa byłaby zbyt skomplikowana, zwłaszcza wobec skażenia podziemi na długie lata pyłami radioaktywnymi. Pozostawiono je więc swemu losowi.
Zapanowało długie milczenie.
— Po tym okresie walk — rozpoczął znów Szu — zaznacza się wyraźny skok w rozwoju cywilizacji urpiańskiej. Znikają kontrasty w warunkach bytowych. Mimo pogarszających się warunków klimatycznych Urpianie zwycięsko walczą z atakującą ich przyrodą. Budują nowe miasta, przebudowują stare, tworzą wielkie podziemne hale rośli
— A na Temie? — wtrącił Allan.
— Z Temy wycofali się Urpianie 2500 lat temu. Z pewnością uznali zniszczenie Temidów za rzecz niegodną istot rozumnych. Następuje powolne odradzanie się biologiczne szczątków tego gatunku. Urpianie tęsknią jednak do słońca, do życia na powierzchni planety. Po pięciu wiekach od ostatnich walk, około 2100 lat temu, podejmują gigantyczne zaiste zadanie: postanawiają stworzyć sobie sztuczne słońce.
Na ekranie ukazał się obraz nieba z wielką promie
— Na wielkim księżycu Urpy — ciągnął Szu — który Dean nazywa Urpą B, instalują oni ogromne urządzenia energetyczne. Czerpią energię z anihilacji pierwiastków, z których zbudowany był ten księżyc, i przekształcają tę energię w promieniowanie zbliżone do światła Proximy. Potężne strugi tych promieni kierują na powierzchnię Urpy, ogrzewając w ten sposób znaczne tereny, a ściślej pasy na powierzchni globu. Roztapiają lody i wyprowadzają z powrotem życie z podziemi na powierzchnię. Widzieliście, zdaje się, wszyscy plafon w mauzoleum pod Ciemną Plamą. On właśnie przedstawia widzianą oczami artysty urpiańskiego scenę oświetlania jednej z oaz rośli
Obraz planety-lampy zniknął i na ekranie pojawił się lodowy krajobraz Urpy z eksplodującym księżycem.
— Ale nadszedł okres nowej próby sił, najgroźniejszej w dziejach Urpian. Ich wiedza o wszechświecie jest zadziwiająca. Potrafili oni przepowiedzieć datę przygaśnięcia Proximy. Wyznaczyli dokładnie czas i przebieg zjawiska. Stało się dla nich jasne, że sztuczne słońce już nie wystarczy do podtrzymania życia na powierzchni planety. Rozpoczynają wówczas budowę jakby ogromnych kloszy, którymi chcą przykryć niektóre oazy rośli
— Czy nieuchro
— Myślę, że nie jest to zagadka zbyt trudna — odezwał się Nym. — Są dwie, a właściwie nawet trzy możliwości. Pierwsza, mniej prawdopodobna, że Urpianie celowo zniszczyli planetę X. Po przesunięciu Temy planeta X poruszała się prawdopodobnie po bardzo wydłużonej orbicie, w płaszczyźnie układu, przecinając drogi i