Страница 42 из 47
Heta — samy prosty son, inšyja ja nie zdoleju raskazać, bo strach, pieražyty ŭ ich, nielha paraŭnać ni z čym na sviecie. U snie ja ničoha nie viedaŭ pra isnava
Byli i inšyja sny, kali ŭ zastyłaj, miortvaj ciemry ja adčuvaŭ siabie abjektam skrupuloznych, niaspiešnych dasledava
A dni doŭžylisia — adnastajna, so
Na piatnaccaty dzień pasla zakanče
Stancyja znieruchomieła i stajała na adnym miescy kala troch hadzin, a niezvyčajnaje zjavišča nie znikała. Narešcie, kali sonca syšło ŭžo za haryzont, Akijan pad nami achutała ciemra, miryjady lohkich ružavatych siłuetaŭ biaskoncymi viaršyniami ŭzdymalisia ŭ nieba ŭsio vyšej i vyšej, byccam slizhali pa niabačnych strunach. I hetaje niebyvałaje ŭzniasie
Usio hetaje zjavišča, strašnaje svaim spakojem, uraziła Chery, ale ja nijak nie moh jaho rastłumačyć: mnie, salarystu, jano było takoje ž novaje i niezrazumiełaje, jak i joj. Zrešty, formy i ŭtvare
Nastupnaj nočču, prykładna za hadzinu da ŭschodu błakitnaha sonca, my stali sviedkami jašče adnaho fienomiena:
Akijan fasfaravaŭ. Spačatku na jaho niabačnaj u ciemry pavierchni dzie-nidzie zjavilisia plamy sviatła, a dakładniej, słabaje sviače
Praz dva dni, viečaram, kali my z Chery siadzieli na maleńkaj kuchni, raptoŭna ŭvajšoŭ Snaŭt. Jon byŭ u kasciumie, sama sapraŭdnym, takim, jakija nosiać na Ziamli. U im Snaŭt zdavaŭsia vyšejšym, starejšym. Nie zviartajučy ŭvahi na nas, jon padyšoŭ da stała, schiliŭsia nad im i stojačy pačaŭ jesci z chlebam chałodnyja miasnyja kansiervy prosta z blašanki. Snaŭt čaplaŭsia rukavom za blašanku, i na im zastavalisia tłustyja plamy.
— Ty zaplamišsia, — papiaredziŭ ja.
— M-mm? — pramarmytaŭ jon z poŭnym rotam.
Snaŭt jeŭ tak, nibyta ŭ jaho niekalki dzion i makavaha zierniejka nie było ŭ rocie. Pasla naliŭ paŭšklanki vina, adnym hłytkom vypiŭ, vycier huby i, adsopšysia, pahladzieŭ na nas pačyrvaniełymi vačyma. Paviarnuŭšysia da mianie, Snaŭt pramarmytaŭ:
— Adpusciŭ baradu?.. Nu, nu…
Chery brazhała posudam u rakavinie. Snaŭt pačaŭ chistacca na abcasach, zmorščyŭsia, hučna cmoknuŭ, staraŭsia ačyscić zuby ad reštkaŭ ježy. Zdavałasia, što jon robić heta znarok.
— Tabie nieachvota halicca, praŭda? — spytaŭsia Snaŭt, nazojliva pazirajučy na mianie.
Ja nie adkazaŭ.
— Hladzi sam! — dadaŭ jon praz chvilinu. — Prosta raju tabie. Hibaryjan taksama nie chacieŭ halicca.
— Idzi spać, — adkazaŭ ja.
— Što? Niama durniaŭ! Davaj lepš patałkujem. Słuchaj, Kielvin, a mo jon choča nam dabra? Mo jon choča nas aščaslivić, tolki nie viedaje jak? Jon čytaje ŭ našych hałovach žada
— Pierastań, — marmytnuŭ ja, — ty pjany.