Страница 41 из 47
SNY
Praz šesć dzion my paŭtaryli ekspierymient, bo Akijan nijak nie reahavaŭ na jaho. Stancyja, jakaja da hetaha visieła nieruchoma na pierasiače
Dvoje sutak zmadulavany majoj encefałahramaj pučok pramianioŭ z intervałami niekalki hadzin nanosiŭ niabačnyja ŭdary pa amal što hładkaj pavierchni Akijana.
Naprykancy druhich sutak my byli la samaha polusa. Nie paspiavaŭ dysk błakitnaha sonca schavacca za haryzontam, jak na supraćlehłym baku chmary nalivalisia burštynam, papiaredžvajučy ab uzychodzie čyrvonaha. Biaskoncaja čarnata Akijana i pustoje nieba nad im zapaŭnialisia tady aslaplalnaj hulnioj farbaŭ: redkija, jadavita-zialonyja, z vodbliskam raspalenaha mietału pramiani sutykalisia z pryhłušanymi purpurovymi społachami, Akijan pierasiakali pramiani dvuch supraćlehłych dyskaŭ, dvuch pałajučych ačahoŭ — rtutnaha i barvovaha. Varta było zjavicca ŭ zienicie sama lohkamu vobłačku, jak vodbliski na ciažkaj pienie, jakaja sciakała z hrabianioŭ chval, stanavilisia niepraŭdziva viasiołkavymi. Adrazu ž pasla zachodu błakitnaha sonca na paŭnočnym zachadzie zjaviłasia simietryjada — pra jaje papiaredzili ŭžo sihnalizatary. Jana była ledź bačnaja ŭ ryžavatym tumanie i tolki lustrana pabliskvała, nibyta vializnaja šklanaja kvietka, jakaja vyrasła tam, dzie nieba zlivałasia z akijanskaj pienaj. Stancyja nie zmianiła kursu, i praz čverć hadziny kałos, jaki zziaŭ rubinavym sviatłom, znoŭ schavaŭsia za haryzontam. Minuła jašče niekalki chvilin, vysoki tonki słup, asnovy jakoha my nie bačyli, biazhučna padniaŭsia ŭ atmasfieru na niekalki kiłamietraŭ, zasviedčyŭšy tym samym pahibiel simietryjady. Adna pałova słupa zziała kryvavym sviatłom, a druhaja była padobnaja na rtuć; jon vyras, jak dvuchkolernaje dreva, zatym pieratvaryŭsia ŭ hrybapadobnaje vobłaka, vierchniaja častka jaho, jakuju adnosiŭ viecier, znikła ŭ pramianiach dvuch soncaŭ, a nižniaja pavoli apadała, svojeasablivymi hronkami zaniaŭšy treć haryzontu. Praz hadzinu znik i apošni sled hetaha vidovišča.
Minuła jašče dvoje sutak, ekspierymient paŭtaryli apošni raz, renthienaŭskija pramiani abšaryli ŭžo značnuju častku Akijana, na poŭdni zjavilisia vydatna bačnyja z našaj vyšyni, choć i było bolš za trysta kiłamietraŭ, Arenidy — łancuh z šasci skalistych viaršyniaŭ. Piki Arenid zdavalisia zaledzianiełymi, ale na samaj spravie ich pakryvaŭ nalot arhaničnaha pachodža
My pamianiali kurs, skiravaŭšy na paŭdniovy ŭschod, i praz niejki čas išli ŭzdoŭž hornaha barjera, jaki zlivaŭsia z chmarami, typovymi dla čyrvonaha dnia; pasla ŭsio znikła. Minuła dziesiać dzion z času pieršaha ekspierymienta.
Za ŭvieś hety čas na Stancyi ničoha nie adbyłosia. Aŭtamatyčnaja aparatura paŭtarała ekspierymient zhodna z raspracavanaj Sartoryusam prahramaj, i ja navat nie viedaju, ci kantralavaŭ chto-niebudź dzieja
Snaŭt, jak i Sartoryus, taksama niekudy znik, i z im nielha było zviazacca jaho videafon nie adkazvaŭ. Niechta, vidać, kiravaŭ rucham Stancyi, ale chto kankretna — nie viedaju, bo mianie heta, jak ni dziŭna, mała turbavała. Ja byŭ zusim abyjakavy i da taho, što Akijan nijak nie reahavaŭ na dosledy; praz dva-try dni ja nie tolki pierastaŭ čakać albo bajacca niejkaj reakcyi, a naohul zabyŭsia i pra jaje, i pra ekspierymient. Ja cełymi dniami prasiedžvaŭ u biblijatecy albo ŭ kabinie razam z Chery, jakaja chadziła za mnoj, jak cień. Ja bačyŭ, što našy spravy dreń i što hetki stan tupoj apatyi nie moža doŭžycca biaskonca. Treba było niejak pieraadoleć jaho, niešta pamianiać u našych adnosinach, ale ja nie moh pryniać nijakaha raše
Taki byŭ pačatak, toj kłubočak, z jakoha razmotvałasia nitka snoŭ. Vakol mianie niešta čakała svajho vyraše