Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 4 из 76



Kiedy Eve wyszła z windy, jej oczy się zwęziły. Na zatłoczonym korytarzu panował chaos. Histeryzująca pokojówka, mężczyźni w garniturach, hotelowi goście, którzy, zwabieni hałasem, wyjrzeli z apartamentów zobaczyć co się stało.

Sięgnęła do swojej idiotycznej torebki i wyjęła odznakę. Wyciągając ją przed siebie, ruszyla w stronę pokoju, przed którym gromadzili się gapie.

– Policja, proszę się rozejść. Niech państwo wracaja do swoich apartamentów. Proszę by pozostała tylko ochrona. Niech ktoś się zajmie ta kobieta. Kto tu jest szefem?

– Ja – odezwał się wysoki, łysy mężczyzna o skórze w kolorze kawy. – John Brigham.

– Panie Brigham, proszę za mną – nie miała przy sobie uniwersalnej karty dostępu, więc wskazała dłonią, by otworzył drzwi.

Kiedy weszli do środka, czujnie rozejrzała się po salonie. Przestro

– Gdzie ta dziewczyna? – zapytała.

– W sypialni. Na lewo.

– Czy kiedy dotarł pan na miejsce drzwi były zamknięte?

– Tak, ale możliwe że znalazł ją kobieta, która ją znalazła. Pani Hilo, pokojówka.

– To ta, która widziałam na korytarzu?

– Tak to ona.

– No dobrze zoczmy co tu mamy. – Otworzyła drzwi.

Z odtwarzacza w sypialni sączyła się muzyka. Tu także wszystkie światła były zapalone. Na łóżku leżały zwłoki. Dziewczyna wyglądała jak zepsuta lalka porzucona prze niegrzeczne dziecko.

Jedna ręka wykrzywiona pod nieprawdopodobnym kątem, twarz zakrwawiona i posiniaczona od bicia, spódnica zadarta na biodra. Cienka, srebrna linka, którą została uduszona, przecięła skórę i wrzynala się w skórę niczym śmiercionośny naszyjnik.

– Myślę że możemy wykluczyć zgon z przyczyn naturalnych – mruknął Roarke

– Na to wygląda. Brigham, kto poza panem i pokojówką był w apartamencie po znalezieniu ciała?

– Nikogo tu nie wpuszczamy.

– Czy zbliżał się pan do zwłok? Czy dotykał pan czegoś oprócz drzwi?

– Znam procedurę, pani porucznik. Przez 12 lat pracowałem w FBI, wydział kryminalny Chicago. Hilo mnie ostrzegła. Krzyczała przez komunikator, a potem zbiegła do kantorka na 40 piętrze. Byłem na miejscu w dwie minuty. Wszedłem do apartamentu i od razu znalazłem ofiarę. Stwierdziłem że nie żyje. Wiedziałem że pan Roarke jest w budynku więc od razu go zawiadomiłem, następnie zabezpieczyłem wejście, posłałem po Hilo i czekałem na przybycie państwa.

– Świetnie się pan spisał. Sam pan wie, jak często „różni” pomocnicy potrafią zapaskudzić miejsce zbrodni. Znał pan ofiarę?

– Nie. Hilo nazywa ją Darlene. Małą Darlene. Tylko tyle udało mi się z niej wydobyć.

Eve, nie podchodząc zbyt blisko, uważnie obejrzała ciało. Zastanawiała się jak doszło do morderstwa.

– Niech pan zrobi mi przysługę i zaprowadzi Hilo w jakieś ustro

Brigham wyjął z kieszeni mini zestaw zabezpieczający.



– Przyniósł to jeden z moich ludzi- powiedział, podając pojemnik ze sprayem.- Pomyślałem, ‘ze może nie mieć pani przy sobie sprzętu podręcznego. Jest też rekorder.

– Brawo, Brighman, miał pan rację. A tera czy mógłby się pan zająć Hilo?

– Oczywiście. Proszę mnie wezwać gdyby pani chciała z nią porozmawiać. Zostawię kilku moich ludzi niech przypilnują wszystkiego dopóki nie zjawi się ekipa.

– Dziękuję.- Eve potrząsnęła pojemnikiem. – Dlaczego odszedł pan z firmy?

Po raz pierwszy Brighman się uśmiechnął.

– Mój obecny pracodawca przedstawił mi ofertę nie do odrzucenia.

– Założę się że to twoja robota – zwróciła się do Roarke’a, kiedy Brighman zniknął. – Jest błyskotliwy i spostrzegawczy. – Eve spryskała buty, ale po namyśle doszła do wniosku że najbezpieczniej będzie tam wejść boso. Zdjęła wieczorowe pantofle, spryskała stopy, dłonie i podała preparat mężowi. – Chciałabym żebyś to wszystko filmował – powiedziała, oddając mu także rekorder.

– Nazywa się Darlene Frencz. _ Roarke odnalazł dane pokojówki w swoim kieszonkowym komputerze. – Pracowała tu od roku. Miała 22 lata.

– Tak mi przykro. – Eve położyła dłoń na jego ranieniu i czekała aż mąż oderwie gniewny wzrok od ekranu i spojrzy na nią. – Obejrzę zwłoki. Rejestruj wszystko, dobrze?

– Tak, oczywiście. – Roarke schował komputer do kieszeni i uruchomił kamerę.

– Ofiara to Darlene Frencz, kobieta, 22 lata, zatrudniona jako pokojówka w hotelu Palace. Zwłoki znaleziono w apartamencie 4602. Na miejscu obecna Dallas, porucznik Eve Dallas. Tymczasowej pomocy udziela i rejestruje przebieg śledztwa Roarke. Wezwano ekipę. – Eve podeszła do ciała.- W pomieszczeniu nie stwierdzono śladów walki. Rany i Since na ciele ofiary, szczególnie widoczne w okolicy twarzy, wskazują na brutalne pobycie. Plamy krwi wskazują, że ofiara została zmasakrowana na łóżku.- Jeszcze raz rozejrzała się po pokoju. Na podłodze, tuż przy drzwiach do łazienki zauważyła biper.- Prawa ręka złamana – opisywała dalej. – Sińce na udach i w okolicy pochwy, przed zgonem musiał dojść do gwałtu. – Delikatnie uniosła bezwładną rękę i dokładnie ją obejrzała., żałując że nie wzięła ze sobą okularów skanujących. – O, jest skóra.- mruknęła. – nieźle go drapnęłaś, co Darlene? I bardzo dobrze. Pod paznokciami ofiary widać ślady naskórka. Prawdopodobnie są też włosy. – Eve ostrożnie uniosła ciało. Guziki na piersiach były zapięte. Nie podarł jej ubrania, nie miał czasu jej rozbierać. Po prostu ją skatował, złamał rękę a potem zgwałcił. Ofiara została uduszona cienką linką. Wygląda na srebrną. Końce wywinięte, skrzyżowane z przodu na szyi. Ofiara leżała na plecach, kiedy ją zabójca dusił. Udało ci się dokładnie wszystko sfilmować? – Zapytała Roarke’a.

– Tak.

Eve podniosła głowę dziewczyny i pochyliła się by obejrzeć dokładniej linkę.

– Podejdź bliżej, musisz to zarejestrować- poleciła.- Może się przesunąć kiedy ją odwrócę. Krwawienie minimalne, gładka linka. Zrobił to dopiero po pobiciu i zgwałceniu… Siedział na niej okrakiem. – Zmrużyła w skupieniu oczy.- Ściskał ją kolanami. Po tym wszystkim i tak pewnie nie miała siły żeby się bronić. Okręcił linkę wokół jej szyi, skrzyżował końce, pociągnął. Nie trwało to zbyt długo.

A jednak walczyła. Jej ciało instynktownie próbowało pozbyć się przygniatającego ciężaru, krzyk uwiązł w ściśniętym linka gardle.

Piekielny ból, strach. Serce wali jak oszalałe. Coraz głośniejsze pulsowanie w uszach. Zaraz eksploduje z braku tlenu.

Pięty wybijają rytm śmierci. Dłonie łapią powietrze. Krew wybucha, uderza do głowy, za oczami. Przerażone serce poddaje się.

Eve odsuwa się od łóżka. Bez sprzętu nie mogła zrobić nic więcej.

– Dowiedz się, kto wynajął ten apartament, czym dokładnie zajmuje się obsługa i na czym polegają obowiązki pokojówek. Musze porozmawiać z Hilo. – dodała, podchodząc do ście

– Dowiem się. A krewni? Pewnie będziesz chciała wiedzieć czy miała rodzinę.

– Tak. – Eve westchnęła. – Mąż, jeśli była mężatką, narzeczony, chłopak, kochane, jakiś były. W dziewięciu przypadkach na dziesięć to oni są zamieszani w zbrodnie na tle seksualnym. Tym razem wygląda to na ten dziesiąty przypadek. Nic osobistego, żadnej namiętności, intymności. Nie był w to jakoś szczególnie osobiście zaangażowany.

– W gwałcie nie nigdy nic intymnego.

– Mylisz się. – Wiedział coś na ten temat. – Jeśli sprawca i ofiara mają ze sobą cokolwiek wspólnego, jeśli ich coś łączy, choćby najbardziej ulotna fantazja sprawcy, to już jest intymność. A w tym przypadku niczego takiego nie było. Założę się, że więcej czasu zajęło mu pobicie niż sam gwałt. Niektórzy mężczyźni wolą to pierwsze. Traktują to jako grę wstępną.