Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 65 из 75

– Prawo nie nakłada na nikogo obowiązku wierności jakimkolwiek zasadom – odparł spokojnie Redford. – A ja miałem na uwadze przede wszystkim swoje interesy. Postanowiłem przeprowadzić badania, by sprawdzić, czy można złagodzić bądź zlikwidować niepożądane skutki uboczne. Prawie nam się to udało.

– Jeny Fitzgerald była pańskim królikiem doświadczalnym.

– To był mój błąd. Pandora bezusta

– A także trujący.

– Na to wygląda. Proces został spowolniony, ale obawiam się, że na dłuższą metę mój produkt może okazać się szkodliwy dla organizmu. Przed kilkoma tygodniami ostrzegłem Jerry przed możliwymi skutkami ubocznymi.

– Czy było to przed tym, jak Pandora odkryła, że dąży pan do zerwania z nią współpracy?

– Zdaje się, że to było potem, zaraz potem. Nieszczęście chciało, że Jerry i Pandora spotkały się na jakiejś uroczystości. Pandora zaczęła opowiadać dokładnie o swoim dawnym związku z Justinem. Z tego, co wiem, niestety, z drugiej ręki, Jerry w ramach odwetu zdradziła jej szczegóły zawartej ze mną umowy.

– A Pandorze to się nie spodobało.

– Oczywiście, wściekła się. W tamtym czasie nasz związek nie układał się najlepiej. Po zdobyciu okazu Kwiatu Nieśmiertelności wbrew Pandorze dążyłem do likwidacji wszystkich negatywnych skutków ubocznych. Nie miałem zamiaru udostępniać szerokiemu odbiorcy niebezpiecznego narkotyku. Znajdziecie potwierdzenie tego w posiadanych przeze mnie dokumentach.

– Zostawimy to ludziom z wydziału nielegalnych substancji. Czy Pandora groziła panu?

– Pandora nic i

– Wasze stosunki nie układały się najlepiej, a mimo to poszedł pan do niej tamtego wieczora.

– Myślałem, że uda nam się dojść do porozumienia. Dlatego też chciałem, by zjawili się tam Justin i Jerry.

– Poszedł pan z Pandorą do łóżka.

– Była piękną, seksowną kobietą. Tak, poszedłem z nią do łóżka.

– Miała przy sobie pigułki narkotyku zwanego Nieśmiertelnością.

– Tak. Jak już mówiłem, trzymała je w szkatułce schowanej w toaletce. – Uśmiech powrócił na jego twarz. – Powiedziałem pani o szkatułce i pigułkach, ponieważ byłem przekonany, jak się okazało, słusznie, że sekcja zwłok wykaże obecność narkotyku w organizmie Pandory. Uznałem, że najrozsądniej będzie pójść z wami na współpracę. I tak zrobiłem.

– Przyszło to panu tym łatwiej, że wiedział pan, że nie znajdę tych pigułek. Po śmierci Pandory wrócił pan do jej mieszkania po szkatułkę. Musiał pan chronić swoje interesy. Gdyby pański produkt zdominował rynek, gdyby nie miał pan żadnej konkurencji, zyski byłyby o wiele większe.

– Nie wróciłem do jej mieszkania. Nie miałem powodu. Mój produkt był lepszy.

– Ale nie miał szans, by trafić na rynek. Dobrze pan o tym wiedział. Za to na ulicach towar Pandory cieszyłby się większą popularnością niż jego oczyszczona, rozcieńczona i prawdopodobnie o wiele droższa wersja, przygotowana przez pana.

– Po dalszych badaniach…

– Chciał pan w to włożyć jeszcze więcej pieniędzy? Dał pan Pandorze ponad trzysta tysięcy dolarów. Oprócz tego zapłacił pan za Kwiat Nieśmiertelności, za analizy, a do tego na bieżąco przekazywał pan pieniądze na konto Jerry. Domyślam się, że nie mógł pan się doczekać, kiedy pańska inwestycja zacznie przynosić zyski. Ile zapłaciła panu Jerry?

– Zawarliśmy umowę.





– Dziesięć tysięcy za każdą dostawę – przerwała mu Eve i od razu zauważyła, że trafiła w czuły punkt. – Taką właśnie kwotę przelała trzykrotnie na pańskie konto na Starlight Station w ciągu trzech miesięcy.

– To była inwestycja – upierał się.

– Najpierw wpędził ją pan w nałóg, a potem brał od niej pieniądze. To czyni pana handlarzem narkotyków, panie Redford.

Adwokat wygłosił sążnistą mowę, usiłując; przedstawić sprzedaż nielegalnych substancji! przez swojego klienta jako umowę między równoprawnymi partnerami w interesach.

– Potrzebował pan łączników. Ludzi z ulicy. Boomer za pieniądze zrobiłby wszystko. Ale dał się ponieść chciwości, zasmakował w pańskim produkcie. W jaki sposób udało mu się zdobyć wzór tej substancji? To świadczy o pańskiej nieostrożności.

– Nie znam żadnego Boomera.

– Zobaczył go pan w nocnym klubie. Dużo mówił, przechwalał się, a następnie poszedł do jednego z pokojów z Hettą Moppett. Obawiał się pan, że ten drobny opryszek powie jej coś, czego nie powinien. Kiedy potem na pana widok uciekł w popłochu, pańskie podejrzenia się potwierdziły. Musiał pan niezwłocznie przystąpić do działania.

– Jest pani na złym tropie, pani porucznik. Nie znam żadnej z wymienionych przez panią osób.

– Może zabił pan Hettę w przypływie panicznego strachu? Nie chciał pan tego zrobić, ale kiedy pan zobaczył, że ona nie żyje, musiał pan zatrzeć ślady. Dlatego zmiażdżył jej pan twarz tak, by utrudnić identyfikację zwłok. Może przed śmiercią coś panu powiedziała, może nie, ale tak czy inaczej musiał pan zająć się Boomerem. Prawdopodobnie za drugim razem zabójstwo przyszło panu o wiele łatwiej, być może nawet torturowanie ofiary sprawiało panu przyjemność. Ale był pan zbyt pewny siebie i nie zdążył zabrać dysku z wzorem chemicznym substancji i próbki z mieszkania Boomera. Ja pana uprzedziłam.

Odsunęła się od stołu, po czym zaczęła chodzić po pokoju.

– Znalazł się pan w tarapatach. Próbka i wzór trafiły do rąk gliniarzy, a Pandora wymykała się spod kontroli. Jaki miał pan wybór? – Oparła się o stół i spojrzała Redfordowi w twarz. – Co może zrobić człowiek, który na własne oczy widzi, jak jego ambitne plany biorą w łeb?

– Wtedy nie prowadziłem już żadnych interesów z Pandorą.

– Tak, definitywnie zerwał pan waszą umowę. Trzeba przyznać, że sprytnie pan postąpił, zabierając Pandorę do mieszkania Leonarda. Była wściekła na niego z powodu Mavis. Liczył pan na to, że po odnalezieniu zwłok w jego pracowni to właśnie on stanie się głównym podejrzanym, jako że nie ukrywał, iż ma dosyć zazdrości Pandory. Oczywiście, gdybyście go nie daj Boże zastali w domu, musiałby pan i jego uśmiercić, ale cóż to dla pana; zdążył pan zasmakować w zabijaniu. Na szczęście, studio było puste. A kiedy zjawiła się tam Mavis, postanowił pan ją wrobić.

Redford oddychał ciężko, ale nadal nie zamierzał się poddać.

– Kiedy widziałem Pandorę po raz ostatni, była wściekła i miała wyraźną ochotę dać komuś po łbie. Jeśli nie zabiła jej Mavis Freestone, przypuszczam, że zrobiła to Jerry Fitzgerald.

Zaintrygowana Eve usiadła na krześle.

– Jeny? Dlaczego?

– Nienawidziły się nawzajem i były zażartymi rywalkami, zwłaszcza ostatnio. Ponadto Pandora próbowała odzyskać Justina, a Jerry za nic by do tego nie dopuściła. Poza tym… – Uśmiechnął się. -To właśnie Jerry zasugerowała Pandorze, aby poszła do Leonarda i rozprawiła się z nim.

To coś nowego, pomyślała Eve i uniosła brwi.

– Czyżby?

– Po wyjściu pani Freestone Pandora była rozgorączkowana, wściekła. Jerry nie ukrywała zadowolenia z tego powodu. Zaczęła podjudzać Pandorę. Nie pamiętam, co powiedziała dokładnie, ale chodziło jej o to, że na miejscu tamtej nie powołałaby się tak upokorzyć i poszłaby do Leonarda, by mu pokazać, kto tu rządzi. Następnie wytknęła Pandorze, że nie potrafi zatrzymać przy sobie żadnego faceta, a zaraz potem Justin wyprowadził ją na zewnątrz.