Страница 4 из 58
– Szef chce, żeby każdy nosił zapasowy kluczyk na wypadek, gdyby, Boże uchowaj, został skuty własnymi kajdankami.
– Dobry pomysł.
Jane sięgnęła na półkę po gruby segregator wypełniony kartkami i podała go Holly.
– To nasza biblia – wyjaśniła. – Szef długo nad nią pracował. Zawiera standardowe procedury operacyjne dla całego personelu.
– Przysłał mi kopię. Czytałam ją i jestem pod wrażeniem.
– Powiedział, że możesz mieć jakieś sugestie.
– Nie od razu. Może później.
Jane podała Holly arkusz papieru.
– To lista personelu ze stopniami i zakresem obowiązków.
– Też ją widziałam, ale nie jestem pewna, czy wszystko pamiętam.
– Na pewno pamiętasz. Twoje biuro jest obok. Wszystko już na ciebie czeka. Chodź, pokażę ci.
Zaprowadziła Holly do przestro
– Tu masz kombinację do swojego sejfu i klucze do biura i budynku. – Podała Holly karteczkę i klucze. – Wydaje mi się, że powi
– Dzięki.
– Przedstawię cię wszystkim o dziewiątej. O tej porze mamy zmianę.
– Doskonale – powiedziała Holly i spytała: – Czy o moim przyjeździe wiedzieliście tylko ty i szef?
– Tak, szef tak sobie życzył.
– Wspomniałaś, że nikt nie może mi przeszkodzić w objęciu obowiązków zastępcy szeryfa. A czy gdyby ludzie wiedzieli o moim przyjeździe, ktoś próbowałby temu zapobiec?
– Cóż, nigdy nic nie wiadomo.
– Masz rację. Myślę więc, że przed spotkaniem z i
4
Hurd Wallace stawił się dwie minuty później. Holly wstała i wyciągnęła rękę na powitanie.
– Jestem Holly Barker i dzisiaj zaczynam tu pracę – powiedziała.
Wallace uścisnął jej dłoń.
– Miło mi panią poznać. Witamy na pokładzie.
– Proszę usiąść. Pogadajmy chwilę przed zmianą.
Hurd zajął miejsce.
Wydawało się, że nic nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi: ani to, że minął go awans, ani to, że obca kobieta będzie jego zwierzchnikiem.
– Zdaję sobie sprawę, że moje przybycie jest dla pana niespodzianką – powiedziała Holly. – Właśnie się dowiedziałam, że szeryf nie uprzedził was o tym.
– Tak, to była niespodzianka – przyznał Wallace.
– Szef zatrudnił mnie ponad miesiąc temu. Załatwiałam zwolnienie z wojska. Do miasta przyjechałam wczoraj wieczorem.
– Czy mogę pani pomóc w związku z mieszkaniem?
– Dzięki, już się zagospodarowałam. Mieszkam w Riverside Park, w przyczepie. Mieszkałam już w niej pod bazą.
– Rozumiem.
– Hurd… mogę mówić ci po imieniu?
– Oczywiście.
– Ty też mów mi po imieniu, ale tylko gdy będziemy sami, nie przy reszcie personelu. Zdaję sobie sprawę, że liczyłeś na zajęcie mojego miejsca, i przykro mi, że postrzelenie szefa jeszcze bardziej skomplikowało sytuację. Mam jednak nadzieję, że nasza współpraca dobrze się ułoży.
– Jestem tego pewien.
– Zanim spotkam się z i
– Sierżant Bob Hurst. To nasz najlepszy człowiek do spraw zabójstw.
– Chciałabym z nim porozmawiać jak najszybciej.
– Był na nogach przez całą noc. Pracował na miejscu przestępstwa i dokonał oględzin samochodu szefa. Powiedziałem mu, żeby poszedł do domu i się przespał.
– Nie budź go, pomówię z nim później. Tymczasem powiedz mi, co wiesz.
– Przejeżdżający kierowca znalazł szefa leżącego przed maską samochodu na poboczu A1A, parę minut po jedenastej w nocy. Dostał postrzał w głowę, ale żyje. Bob Hurst pojawił się tam zaraz po przyjeździe pogotowia, a ja niedługo po jego odjeździe. Ziemia była sucha, więc nie zostały żadne ślady stóp. Z samochodu szefa nic nie zginęło.
– Czy kogut na dachu wozu szefa był włączony?
– Nie, ale paliły się reflektory.
– Drzwi były otwarte czy zamknięte?
– Zatrzaśnięte, ale nie zamknięte na klucz. Szyba od strony kierowcy była opuszczona. Szef zwykle ją opuszczał, bo nie przepadał za klimatyzacją.
Holly zerknęła na roleksa, pożegnalny prezent od dowódców plutonu.
– Przejdźmy do pokoju odpraw, chciałabym spotkać się z i
– Jasne, z przyjemnością.
Weszli do pokoju odpraw.
– Proszę o uwagę – powiedział głośno Hurd. Wszyscy ucichli. – Przedstawiam wam nowego członka wydziału, zastępcę komendanta Holly Barker, która dzisiaj zaczyna pracę.
Holly wysunęła się do przodu.
– Dzień dobry. Wiem, że moje pojawienie się jest dla was niespodzianką. Zostałam zatrudniona pięć tygodni temu i szeryf Marley chciał przedstawić mnie wam osobiście, ale stało się to niemożliwe z powodu nocnego zajścia. Wkrótce poznamy się lepiej, jednak już teraz pragnę was zapewnić, iż nie nastąpią żadne zmiany w przydziale zadań czy zakresie obowiązków. Macie tutaj doskonały system i nie chcę go zmieniać. Wiem, że wszyscy jesteście dobrymi policjantami. Zatrudnił was Chet Marley, więc mam do was całkowite zaufanie. Moim pierwszym zadaniem będzie wyjaśnienie napaści na szefa i aresztowanie sprawcy. Nie zamierzam zajmować się tą sprawą osobiście, ale będę miała nad nią ścisły nadzór. Każdy z was może pomóc w dochodzeniu. Skontaktujcie się ze wszystkimi informatorami, z którymi współpracujecie. Postaram się załatwić nagrodę pieniężną za informacje – może to okaże się pomocne. Wiem, że macie wiele pytań w związku z moją osobą. Wywieszę więc swój życiorys na tablicy ogłoszeń, aby każdy mógł się z nim zapoznać. Chcę jak najszybciej poznać i was, i obowiązujące tutaj zasady. Jeśli popełnię jakieś błędy, możecie wytykać mi je bez ograniczeń. Dzięki temu szybciej wdrożę się do pracy. Czy są jakieś pytania?
– Co z szefem? – spytał jeden z funkcjonariuszy.
– Czekamy na informacje. Przekażę je wam niezwłocznie. Teraz jadę do szpitala. Jeszcze coś? – Nikt się nie odezwał. – W takim razie dziękuję, to wszystko.
– Przydzielę pani kogoś – zaproponował Wallace.
– Dzięki, to dobry pomysł – odparła Holly.
Jane podała jej telefon komórkowy.
– Pasuje do futerału na pasie – wyjaśniła. – Z tyłu jest przyklejony numer.
– Dziękuję, Jane. Jadę do szpitala. Zadzwoń, jeśli usłyszysz coś przede mną. – Odwróciła się do Wallace’a. – Gdy pojawi się sierżant Hurst, proszę do mnie zadzwonić i poprosić go, żeby zaczekał.
– Tak jest. – Hurd przywołał młodego policjanta. – To Jimmy Weathers z drogówki. Pojedzie z panią.
– Witaj, Jimmy – powiedziała Holly, podając mu dłoń.
– Miło mi panią poznać, szefie. Bob Hurst zwolnił wóz szefa Marleya, więc możemy z niego skorzystać.
– Świetnie. Jedźmy.
Holly dokładnie obejrzała nowego granatowego forda taurusa, szukając wgnieceń czy otarć. Dostrzegła kilka krótkich głębokich rys na masce. Zajrzała do środka, ale nie zauważyła nic godnego uwagi.
Usiadła na fotelu kierowcy. Weathers pilotował.
– Jak długo pracujesz w policji, Jimmy? – spytała.
– Półtora roku.
– Jakie masz obowiązki?
– Patroluję na jednośladach i samochodami.
– Masz na myśli motocykle?
– Nie, rowery. W dzielnicy handlowej i na plaży sprawdzają się najlepiej. Mniej onieśmielają niż wozy patrolowe. To pomysł szeryfa Marleya.
– A co chciałbyś robić?
– Prowadzić śledztwa. Tak jak każdy.
Holly uśmiechnęła się.
– Pewnie – przyznała.
Kierując się wskazówkami Weathersa, podjechała do szpitala od strony izby przyjęć i zaparkowała wóz na zastrzeżonym miejscu.
– Niech pani opuści osłonę przeciwsłoneczną – poradził Jimmy. – Jest na niej wydrukowana odznaka.
Gdy to zrobiła, wysiedli z samochodu i weszli do budynku. Chirurgia mieściła się na trzecim piętrze. Wjechali tam windą i podeszli do recepcji.