Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 31 из 55

Ciemno mi się w oczach zrobiło na myśl, że będę go ganiać po całym kraju, a wiedziałam, że na kontakt w odwrotną stronę, od niego ku mnie, nie ma szans. Ciągle myśli, że jestem w Danii. Przestałam słuchać, przeprosiłam ponownie i zlokalizowałam nieco ściślej chińską restaurację.

Znalazłam ją, wbrew obawom, dość łatwo. Okazała się prześliczna. Poprosiłam o rozmowę z właścicielką, przyszła bardzo sympatyczna dziewczyna, wyjaśniłam jej, o co chodzi. Potraktowała mnie jak najukochańszego, osobistego gościa, oznajmiła, że to coś, co się tu odbywa, to właściwie jest stypa, nieco może spóźniona, ale nie szkodzi. Informuje, żebym się mogła dostosować do nastroju. Doprowadziła mnie do zgromadzonego w kącie towarzystwa, lokując obok Janusza tak dyskretnie, że prawie nikt nie zwrócił uwagi.

– Na miłosierdzie pańskie… -powiedział mój prywatny mężczyzna niemal ze zgrozą.

Sam jego widok w mgnieniu oka przywrócił mi zachwianą uprzednio równowagę. Z ulgą poczułam, że mogę mu zwalić na głowę te wszystkie idiotyczne okropności i pozbyć się ogłupiającego ciężaru, zarazem jednak przyszło mi na myśl, że może zbyt wiele od niego wymagam. Wykonawstwo testamentu w naszych warunkach może mieć wagę nieco większą niż puch łabędzi na przykład, afera zaś, którą zamierzam go uszczęśliwić, niewątpliwie przerasta piramidy. Wytrzyma…?

Usiadłam obok i czym prędzej przeistoczyłam się w gościa, aczkolwiek po nieboszczyku z pewnością nie dziedziczyłam.

– Bardzo słusznie – pochwaliłam uwagę z pełnym przekonaniem. – Jest przerażająca draka i musisz natychmiast wracać.

– Ja tu jestem gospodarzem… Rany boskie, mam bilet do Wrocławia! Na dziś wieczór… Co się stało?

– Wiem, ciocia mi mówiła. Ale nie mogę zwlekać, bo każda chwila droga. Więc załatwimy delikatnie. Będę ci to opowiadała po kawałku, a ty zechciej może nieco wytężyć pamięć. Tych i

– Ale muszę przyznać, że bez względu na okoliczności, twój widok napełnia mnie szczęściem – oznajmił z galanterią, ogromnie podnosząc mnie na duchu. – Cokolwiek by to było, zacznij od początku.

Zaczęłam od początku i trochę to potrwało, bo przerywano nam ustawicznie. Jedną z przerw wykorzystałam na swoje prywatne maniactwo. Urok restauracji kazał mi zaciekawić się zapleczem, ściśle biorąc, urządzeniami sanitarnymi, a jeszcze ściślej, toaletą. Od lat stwierdziłam, iż miniony ustrój objawiał się głównie w sanitariatach i można mi było zawiązać oczy, zawieźć dokądkolwiek, ustawić w damskim przybytku i po przejrzeniu bez wahania stwierdziłabym, gdzie się znajduję, w kraju kapitalistycznym czy też wręcz przeciwnie.

Zjawisko zdumiewało mnie i było niepojęte przez całe lata. Można w końcu przyjąć, że kraje z nami graniczące i posługujące się tą samą grupą językową wywodzą się z plemion słowiańskich i mają podobny charakter, nikt jednakże we mnie nie wmówi, że graniczy z nami na przykład Algieria albo Kuba. Słowianie też tam nie są przesadnie rozplenieni. A jednak, pohiltonowskie hotele w Hawanie, klimatyzacja, szał, wa

Chińska restauracja w Krakowie zaciekawiła mnie tak, że prawie straciłam wątek opowieści w odcinkach, snutej Januszowi prosto do ucha. Dwa razy wydał się zaskoczony, spojrzał na mnie dziwnie, skorzystałam zatem z pierwszej chwilowej przerwy, uznając, że najpierw dam folgę obsesji, a potem będę kontynuować.

Załatwiłam sprawę, poszłam i sprawdziłam.

– Co cię tak uszczęśliwiło? – spytał podejrzliwie, kiedy znów usiadłam obok. – To wszystko, o czym mi mówisz, brzmi raczej przygnębiająco, więc skąd ten blask?

Możliwe, że własną osobą mogłam oświetlić salę. Zwizytowany wychodek przerósł moje najśmielsze nadzieje. Rozpoznałabym, że nie znalazłam się w Danii albo na przykład w Kanadzie tylko po tym, że miejsce, gdzie futryna drzwiowa dochodzi do podłogi, nie zostało idealnie wyspoinowane. Zaprawę zgarnięto mało pieczołowicie, pozostały nierówności rzędu co najmniej dwóch milimetrów. Reszta zasługiwała na ogniste gratulacje.





– Ustrój się zmienił – odpowiedziałam na pytanie. I już nigdy w życiu nie dowiem się, dlaczego tak strasznie gnębił urządzenia sanitarne. Było coś o tym w dziełach Lenina?

– Niemożliwe, żebyś była pijana! Dwa kieliszki wina… Zaczęłaś na głodno?

– Owszem, ale nie w tym rzecz. Byłam w wychodku.

– A…! – powiedział po chwili, przypomniawszy sobie widocznie mojego.szmergla. – Rozumiem. Możesz mówić dalej?

Mogłam, oczywiście. Toaletowe szczęście wzmogło nawet moją bystrość umysłu i opowieść szła składniej, udało się przekazać mu ciąg dalszy z uwzględnieniem stopnia ważności wydarzeń. Po drodze zdążyłam nawet poczuć zwyczajną zazdrość, bo uśmiechnął się do osoby płci żeńskiej, a uśmiech miał zawsze urzekający. Uważam go już za swoją wyłączną własność i wypożyczaniu byłam stanowczo przeciwna.

Wyczerpałam w końcu temat i przeszłam na i

– Wychodki w byłym Związku Radzieckim to jest epopeja – oznajmiłam bez żadnego uprzedzenia. – Ja o tym mogę w nieskończoność, bo po sześciu tygodniach pobytu dostałam histerii. W ogrodzie zoologicznym, na przykład…

Trzeba trafu, że w tym momencie gwar rozmów przycichł i moje słowa rozległy się nad całym stołem. Umilkli wszyscy.

– Na litość boską… – wyszeptał Janusz, chyba nieco rozpaczliwie.

– Nie! – zawołał ktoś, siedzący o trzy osoby ode mnie. – Niech pani powie!

Nie trzeba mnie było zachęcać wcale.

– Ja rozumiem, że to jest temat delikatny, szczególnie przy jedzeniu – przyznałam łaskawie. – Ale spróbuję subtelnie. Proszę bardzo, w ogrodzie zoologicznym w Kijowie były takie kolejowe łapy i do tego drzwi jak w amerykańskiej knajpie z Dzikiego Zachodu, do pasa i fajtane. Ale moja ciotka była gdzieś, gdzie również sedes zastępowały kolejowe łapy, drzwi wcale, a na przeciwległej ścianie wielkie lustro. Mówiła potem, że się sobie nie spodobała. I zużyte papiery toaletowe, w których się brodziło po kolana. Raz, to na Krymie, miałam doskonały widok na wycieczkę dzieci, a wycieczka dzieci na mnie i to mnie chyba jakoś przygnębiło, żeby dorośli, to jeszcze, ale dzieci…? Nie mogłam skorzystać z urządzenia. W Jałcie natomiast takiego przybytku nie było wcale, to znaczy owszem, w ogrodzie koło teatru, tylko akurat był zabity deskami na krzyż. Wdarłam się do jakiegoś domu wczasowego dla zasłużonej młodzieży komsomolskiej i udawałam, że do nich należę, mieli łazienki z przyległościami. A te papiery toaletowe, zgadłam, skąd się biorą. Jest zakaz wrzucania ich do sedesu, chociaż nie ma po temu żadnych przeszkód, kanalizacja wytrzymuje i wcale nieprawda, że rury mają za małe przekroje, nic podobnego. Przyczyna jest i

– Czy możemy wznieść toast? -spytał Janusz z silną determinacją.

Wyglądało na to, że moje opowiadanie jest bardziej atrakcyjne niż wszelkie toasty świata. Ręce uniosły kieliszki, ale oczy były wpatrzone we mnie. Niewykluczone, iż temat był rzadki na stypie.