Страница 35 из 45
Na Filtrowej znalazłam się dlatego, że mieszkała tam znajoma jednostka, do której miałam służbowy interes. Nie zamierzałam zaniechać pracy tylko z tego powodu, że trzy obce osoby przeniosły się na lepszy świat, codzie
Kasia pojawiła się na ulicy przede mną. Akurat nadjeżdżałam, kiedy wchodziła w sąsiednie drzwi. Szła do kogoś znajomego, stała przez chwilę przed kratką domofonu, coś do niej powiedziała i została wpuszczona. Możliwe, że poszłabym za nią z pustej ciekawości, gdyby nie to, że w tamtym domu nikogo nie znałam i żaden stosowny podstęp nie przyszedł mi na poczekaniu do głowy. Dałam sobie z nią spokój.
Szczególnym trafem, kiedy wychodziłam, Kasia wyszła również. To już uznałam za przeznaczenie. Poczekałam, aż się zbliżyła, była zamyślona, nie zwróciła na mnie uwagi, drgnęła, kiedy się do niej odezwałam. Zaproponowałam podwiezienie, bez względu na to, dokąd idzie. Przyjęła chętnie.
– Wie pani, mam wrażenie, że pani jedna jest dla mnie życzliwa – powiedziała znienacka. – Tak mi strasznie potrzeba odrobiny życzliwości…
Urwała, zawahała się. Potwierdziłam. Lubiłam ją, budziła we mnie sympatię.
– Nie wiem, co robić – rzekła, ciągle z lekkim wahaniem. – Nie wiem, czy nie popełniam czegoś w rodzaju przestępstwa. No, może wykroczenia… Chciałabym się kogoś poradzić.
– Nie mnie, na litość boską! – ostrzegłam ją pośpiesznie, z wysiłkiem tłumiąc eksplozję ciekawości. – Ja mam za chłopa policjanta i dzień w dzień to całe śledztwo kotłuje się prawie w moim domu i przy moim udziale. Jeśli istotnie popełniła pani przestępstwo, będę musiała mu o tym powiedzieć!
– Ale gdyby to było takie malutkie przestępstwo…? Takie byle jakie i bez wpływu na rezultaty dochodzenia? Ja przecież wiem…
Znów urwała i popadła w lekkie przygnębienie. o tym, że ona coś wie, nie wątpiłam ani przez chwilę. Doznałam objawienia, Janusz miał rację, to ona reprezentowała ten cholerny drugi wątek, którego tak się czepiał!
– A pani chłopak? – spytałam ostrożnie. – On też coś…?
Popatrzyła na mnie i już nie musiała odpowiadać. Piorun ciężki. Obydwoje coś zmalowali, i co to, u diabła, mogło być? Zaczęłam gwałtownie rozważać, czy rzeczywiście muszę Januszowi wszystko mówić, no owszem, powi
– On rzeczywiście ma tę robotę? – spytałam. – To prawda?
Kasia kiwnęła głową bardzo energicznie.
– Prawda absolutna. Który dzisiaj? Dwudziesty drugi? Dwudziestego szóstego już będzie wolny, na dwudziestego piątego ma termin. Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby go wzywali i zajmowali mu czas, ale później… no nie wiem… boję się powiedzieć wszystko, ja nie wiem, jak policja reaguje… A ja naprawdę mam już dosyć i chcę zacząć ludzkie życie.
Ciekawość gryzła mnie już wszędzie. Coraz szybciej utwierdzałam się w mniemaniu, że moja szczerość w stosunku do Janusza nie musi być taka wybuchowa, trochę się może odleżeć. A gdyby zwalić na sklerozę…? Wyleciało mi z głowy, co ta Kasia powiedziała i przypomniałam sobie dopiero po kilku dniach…
Decyzję za mnie podjęła Kasia.
– Nie – rzekła stanowczo, chociaż z przygnębieniem. – Nie będę pani stawiać w głupiej sytuacji. Owszem, powiem wszystko i poradzę się pani, ale jak już nie będzie tego noża na gardle. Niech Bartek skończy i potem wola boska…
Tyle się z tego dowiedziałam, że chłopak ma na imię Bartek. Niepewnie trochę spytałam, co tam robiła na Filtrowej i u kogo była. Udało mi się powstrzymać przed ujawnieniem faktu, że jest pilnowana.
– Taka starsza pani tam mieszka – odparła Kasia obojętnie. – Przyjaciółka mojej babki. Bywam u niej czasem, ona mi opowiada o rodzinie. Mnóstwo pamięta i coraz więcej się dowiaduję. Nic ma pani pojęcia, jak to głupio nic kompletnie o własnej rodzinie nie wiedzieć…
Przypomniałam sobie nagle gadanie pani Krysi.
– Ale zdaje się, że ta starsza pani jest wręcz bezce
Kasia wykonała gest, jakby zamierzała machnąć ręką, i powstrzymała się w połowie.
– Tak, oczywiście. Teraz już nawet jestem pewna, że to prawda, to znaczy pieniądze po babce należały do mnie i babka potrafiła to zabezpieczyć. Mam wrażenie, że jestem bogata. Boże drogi, gdybym wiedziała o tym wcześniej…!
– To co?
Popatrzyła na mnie. Otworzyła usta, zamknęła, westchnęła ciężko, znów otworzyła.
– Chciałam powiedzieć, że nie miałabym teraz żadnych kłopotów, ale uświadomiłam sobie, że to nieprawda. Miałabym w każdym wypadku. Czy ja będę mogła… Jak Bartek skończy, czy ja będę mogła porozmawiać z panią w cztery oczy…?
Wszystko to razem brzmiało wysoce podejrzanie, ale zapewniłam ją, że tak, z całą pewnością. I ciekawość mną kierowała, i współczucie. Wypuściłam ją z samochodu przy Willowej, po czym postarałam się nie wrócić do domu aż do wieczora, żeby nie musieć nic mówić. Produkty na przynętę dla Henia pochodziły tym razem wyłącznie z działu garmażeryjnego baru Corner. Do spotkania Kasi przyznałam się dopiero przy deserze, niejako pod przymusem. Nie miałam żadnych wątpliwości, że jutro o tym spotkaniu Henio będzie już wiedział.
– Powiedziała mi to samo, co i wam – powiadomiłam ich obu razem. – Chłopak ma robotę i ona go chroni z całej siły, nie dziwię się… Głównie zajęta jest swoją rodzi
Henio mi uwierzył, Janusz nie. Swoją niewiarę ukrył przed kolegą po fachu, ujawnił ją dopiero po jego wyjściu.
– Powiedziała ci, albo zgadłaś coś więcej, prawda? Też zaczynasz chronić jej chłopaka. Coś mi się widzi, że lada chwila ujawni się ten drugi wątek…
– Przestań mnie gnębić tą swoją telepatią! -zażądałam, od razu rozzłoszczona. – Nie znasz gorszych przestępców niż Kasia? Wszyscy czekają, nawet Tyran, możesz, do licha, poczekać i ty!
– Mogę – zgodził się. – Szczerze mówiąc, miałbym nawet satysfakcję, gdybym to wykrył samodzielnie. Nie chcę im bruździć i pchać się w dochodzenie, dodatkowe przesłuchanie Dominika, moim zdaniem, nic nie da, a w ogóle ja bym to poprowadził inaczej, może pod wpływem kontaktów z tobą. Jakaś bariera odgranicza te dwie sprawy. Chyba podpuszczę Jacusia, odciski palców u Kasi powi
Byłam po stronie Kasi i pozwoliłam sobie wrogo wyrazić nadzieję, że cokolwiek wyniknie, nastąpi to nie za szybko. Wcześniej skończy się robota chłopaka i Kasia zacznie mieć wolne ręce…
Jak, na litość boską, miałam się tam dostać? Wiedziałam, że skrytka znajduje się za wbudowaną w ścianę szafką kuche
Uczucia władzy wykonawczej snu mi z powiek nie spędzały, za wszelką cenę chciałam tylko zdążyć przed nimi. Z panią Biernacką mogli sobie rozmawiać, proszę bardzo, pilnowałam się, żeby jej nic nie powiedzieć, więc nie zagrażała mi niczym. Gdybym jednak zaczęła rozbierać jej ścianę…