Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 25 из 53

Jon słuchał uważnie starego czarownika i analizował w duchu jego słowa, myśląc o swym nie narodzonym synu.

– Kto będzie twoim następcą, szamanie? – spytał pozornie bez związku Isak.

– Następca nie będzie już potrzebny i kapłan Ezra, nie wiedząc o tym, miał słuszność – rzekł szaman i zapatrzył się w ogień, buzujący na żelaznym palenisku. Ogień, migocząc, to rozświetlał, to krył w cieniu jego schorowaną, wychudłą twarz, a oczy zdawały się oglądać jakiś i

– Znajdź jakiś lek na jego chorobę – poprosił Jon starego kapłana. – Wydaje mi się, że jeśli wciąż tu powracam z… z tych… z mojej Drogi, to nie dlatego, że mam rodzinę, ale to on daje mi znaki i wyciąga do mnie rękę przez te wszystkie przestrzenie jak przez szklane klatki. Daj mu jakiś lek…

– Nie ma leku na jego chorobę – powiedział Isak. – Tak jak wkrótce nie będzie go na moją. Przedłużamy tylko naszą agonię, byś nie pozostał sam na swojej Drodze.

W świetle ognia głowy obu starców przypominały pomarszczone głowy żółwi, poruszające się wolno, z trudnością na długich, cienkich szyjach, z których pomiętymi fałdami zwisała sucha skóra.

– W czym mamy ci teraz pomóc? – spytał szaman z ożywieniem. – Czy ziele serdecznika spełniło swoją rolę? Czy tamto serce z lodu zaczęło topnieć?

Jon dotknął woreczka na piersi.

– Nie wiem, gdzie jest Chłopiec, dla którego trzymam to ziele. Nie umiałem go odszukać w świecie, w którym się znalazłem. To był i

– Królowa Śniegu? To ona tam też jest? – zdziwił się kapłan.

– Królowa Śniegu… – powtórzył szaman. – Wiedziałem, że Ona przetrwa wszystkie czasy, przejdzie wszystkie granice, gdyż zawsze znajdzie się ktoś, kto zgodzi się, by w zamian za korzyści zamieniła mu serce w lodowy sopel.

– Królowa Śniegu… – zamyślił się Isak. – W naszych księgach nic o niej nie piszą.

– Kiedyś powstaną księgi, które będą ją opiewać. Ją, a nawet… nawet Światowida – zakończył z mocą stary czarownik, aż Jon zdumiał się jego pewnością.

– Ja w każdym razie nie umiem rozpoznać tego Chłopca w i

– Jakie są te światy? – zaciekawił się kapłan.

– Pierwszy był zielono-biały. Sztuczny. Wszystko w nim było ze sztucznych, nienaturalnych materiałów. Ściany, podłogi, stoły, nawet narzędzia i ubiory ludzi. Także ta biel i zieleń nie były bielą śniegu i zielonością drzew, ale samą sztucznością. Tylko Chłopiec był prawdziwy. I jego serce, zanim stało się lodowym soplem. Drugi świat był dla odmiany bury, pełen błota, gliny, bólu i cierpienia. W tym błocie połyskiwało złoto, ale nie ono było najce

– A jednak musisz go znaleźć. Czuję, że to ważne, choć nie pojmuję, o co chodzi – powiedział Isak.

– WIDZĘ… WIEM… CZUJĘ… – wyszeptał nagle stary czarownik, jeszcze przed chwilą se





Isak patrzył na starego czarownika rozszerzonymi oczami. Nie wierzył w magię, nie wolno mu było w nią wierzyć- lecz przecież widział. Teraz żałował, że tu przyszedł, gdyż do szarpiących go wątpliwości przybyły nowe: niektórzy jego bracia czynili cuda siłą wiary. Była to ponoć wiara jedyna i prawdziwa. Szaman też czynił cuda siłą wiary. A wierzył ponoć w bałwany i był poganinem. Bracia Isaka i stary czarownik wierzyli zatem w boskie Istoty, których istnienie wzajem się wykluczało. Chyba że… Choć w namiocie było chłodno, stary kapłan otarł dłonią spocone czoło i przeżegnał się ukradkiem.

Jon przerwał wydłużające się milczenie, co Isak przyjął z ulgą. Isak bał się, dokąd może go zawieść świadectwo oczu i coraz to nowe wątpliwości, jakie go ogarniały, odkąd – jakże dawno temu! – przybył do tego dzikiego kraju. Tam, skąd przybył, pod złotymi kopułami świątyń, wszystko wydawało się takie proste…

– Potrzebuję… nie wiem, jak to nazwać… Woda Życia? Istnieje coś takiego jak Woda Życia? – pytał niepewnie Jon, a Isak pomyślał, że nie zdziwi się, gdy się okaże, iż tak, Woda Życia istnieje, gdyż wszystko, co niemożliwe, może istnieć siłą wiary. Mimo to odparł Jonowi zgodnie ze swoją wiedzą:

– Jeśli myślisz o cudownym, magicznym środku, który przywraca do życia zmarłych lub zapewnia nieśmiertelność żywym, to niczego takiego nie ma, nie było i nie będzie, choć od setek lat ludzie rozpaczliwie tego poszukują i zawsze, do kresu sił będą szukać.

– Mnie też by się przydał taki cudowny napój… – uśmiechnął się szaman. – Ale w moim starym świecie też niczego takiego nie było. Nie przywrócisz zmarłych do życia, jeśli o to ci chodzi, albo uczynisz to tylko na krótko.

– Raz to się udało. Tylko raz i tylko jednej Osobie, lecz nie za sprawą Wody Życia, lecz za sprawą słów – zamyślił się kapłan.

– Nie chcę nikogo wskrzeszać! – zaprzeczył niecierpliwie Jon. – Muszę tylko zapewnić życie Dziewczynie… nie, nie zwykłe życie, bo ona wkrótce zginie, wiem o tym. Myślę o życiu po śmierci. Nie patrzcie z takim zdziwieniem! Chcę po prostu, żeby o niej pamiętano. Żeby była nieśmiertelna przez pamięć, nie przez wiecznie żywe ciało. Jej ciało rozsypie się w proch i złączy z ziemią, lecz mimo upływu setek lat wszyscy powi

Obaj starcy zamyślili się.

– Gdyby została świętą…? – szepnął wreszcie Isak. – Może o to ci chodzi?

– Niezapominajka – powiedział nagle szaman.

– Niezapominajka? – zapytał kapłan z dziecięcym zachwytem nad prostotą tego odkrycia.

– Niezapominajka? – zdziwił się Jon. – Mały jasnoniebieski kwiatek, który rośnie na łąkach i w przydomowych ogródkach?!

– Och, nie. Duży szafirowy kwiat o kłujących liściach, który rośnie tylko TAM. Jego niezapominajka, niezwykła, która nigdy nie wyrośnie w niczyim przydomowym ogródku. Zerwiesz z niej tylko jeden płatek, lecz nie strąć rosy, którą na nim ujrzysz jako srebrzystą kroplę. Powinieneś szukać kwiatu o świcie, tuż przed wschodem słońca, gdyż ono mogłoby rosę wysuszyć. Zwiń ten szafirowy płatek razem z kroplą, bo właśnie ona jest twoją Wodą Życia. A potem…

– …potem schowaj go w skórzanym woreczku na szyi – zakończył Isak. – Niezapominajka i kropla rosy nie przynależą do nowego świata, lecz do światów Bezimie

– …pamiętając, do którego z Nich dwóch ją odmawiasz – przypomniał szaman i obaj starcy spojrzeli na siebie ze zrozumieniem. Nagle Isak z błyskiem w wyblakłych oczach spytał: