Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 48 из 50

Rappaport dodał, że hipoteza ta mieści się w porządku działań przyrodzonych nauce: nauka bowiem nie rozdziela fenomenów na „sztuczne” i „naturalne”, on więc postąpił w myśl jej wskazań. Hipoteza, w zasadzie przynajmniej, może być sprawdzona (wykryciem obecności albo tylko teoretycznej możliwości „neutrinowych organizmów”), bo nie odnosi nas do „i

Nie wszyscy dobrze zrozumieli, że nie był to tylko popis pomysłowości, bo można zasadniczo przewidzieć i obliczyć dowolny typ przemiany materii organicznej wychodząc z fizyki i chemii, natomiast, wychodząc z tejże fizyki i chemii, nie można obliczyć ani przewidzieć kultury, w której pewne istoty piszą i wysyłają „neutrinowe listy”. To drugie zjawisko jest z i

Dyskutowało się, między i

Zebraliśmy się po zamknięciu owej narady w kilkunastu u Baloyne’a i długo w noc rozprawialiśmy – jeśli nawet Sinester i Learney nie przekonali nas, na pewno dolali oliwy do powoli przygasającego już ognia. Omawiało się to, co przedstawił Rappaport. Uzupełnił powiedziane, dookreślił i powstał z tego wcale niesamowity wizerunek – gigantycznych biosfer, które „nadając” w Kosmos nie wiedzą, co czynią, była to nie znana nam, dalsza faza homeostazy, zjednoczenia życiowych procesów, które, dobrawszy się do źródeł jądrowej energii, mocą przemian poczynają dorównywać mocom słonecznym. Biofilia ich „neutrinowej wydaliny” stawała się akurat takim efektem, jak działalność roślin, które napełniły atmosferę Ziemi tlenem, umożliwiając tym życie i

Gdyśmy wracali z Donaldem do hotelu, powiedział w pewnej chwili, że czuje się w gruncie rzeczy oszukany: smycz, na której biegamy w kółko, przedłużono, ale nic się nie zmieniło w sytuacji naszego skrępowania. Byliśmy świadkami niezłego fajerwerku intelektualnego, ale gdy się wypalił, zostaliśmy z niczym. Może nawet odebrano nam coś – kontynuował – przedtem consensus omnium stał za „listem”, w którego kopercie znalazło się nieco piasku (tak nazwał Żabi Skrzek). Dopóki wierzymy w to, że dostaliśmy „list”, jakkolwiek nawet niezrozumiały, jakkolwiek tajemniczy – sama wiedza o istnieniu Nadawcy ma wartość autonomiczną. Ale gdy okazuje się, że to może nie „list”, lecz zygzaki bezsensowne, nie pozostaje nam nic już prócz piasku… i jeśli jest nawet, złotonośny, czujemy się zubożeni – więcej, obrabowani.





Myślałem o tym, gdy zostałem sam. Usiłowałem pojąć, skąd właściwie bierze się we mnie pewność – ta, która pozwalała mi rozprawiać się z odmie

W oparciu o tę wiedzę nieprzekazywalną twierdzę, że Żabi Skrzek, ze swoim rezerwuarem energii jądrowej, z efektem „transportu detonacji”, powinien był obrócić się pod naszymi rękami w broń, ponieważ tak bardzo, tak gwałtownie do tegośmy dążyli, że się nam nie powiodło, nie może być przypadkiem. Udawało się – w i

Atomy ani galaktyki, planety ani ciała nasze nie zostały obwarowane przez Nikogo systemem podobnych zabezpieczeń, przez co też ponosimy wszystkie ponure konsekwencje takiej Nieobecności. Nauka jest tą częścią Kultury, która ociera się o świat. Wydłubujemy z niego kawałki i pochłaniamy je – nie w takiej Kolejności, która by najlepiej nam sprzyjała, bo Nikt tego życzliwie nie przygotował, lecz w takiej, którą reguluje tylko opór stawiany przez materię. Atomy ani gwiazdy nie mają żadnych racji, nie mogą się nam opierać, kiedy wymyślamy modele na ich podobieństwo, nie bronią nam dostępu do wiedzy, być może aż zabójczo szkodliwej. Cokolwiek istnieje poza człowiekiem, jest jak umarły, który nie może posiadać żadnych motywów. Z chwilą jednak, gdy nie siły Natury, lecz siły Rozumu kierują do nas przesłanie, sytuacja całkowicie się zmienia. Ten, kto wysłał „list”, powodował się racjami na pewno nieobojętnymi wobec życia.

Od początku obawiałem się najbardziej – nieporozumienia. Byłem pewien tego, że nie przesłano nam instrumentu zabójstwa, wszystko jednak wskazywało, że otrzymaliśmy opis jakiegoś instrumentu – a wiadomo, jak umiemy ich używać. Narzędziem jest nawet człowiek dla człowieka, Znając historię nauki nie wyobrażałem sobie, że możliwe jest doskonałe zabezpieczenie przed nadużyciem. Wszystkie techniki są wszak całkowicie neutralne i każdej umieliśmy przypisać, jako cel, śmierć. W czasie owej niepoważnej, ale rozpaczliwej konspiracji, głupiej na pewno, a jednak wskutek odruchu koniecznej, uznałem, że już na Nich nie możemy liczyć, bo nie przewidzieli chyba tego, co fałszywie z informacją poczniemy. Zabezpieczenie tego, co zaplanowane z rozmysłu, uznałem za realne, ale nie – tego, co stanowiło nasz błąd albo nasze uzupełnienie luk złymi podstawieniami. Przecież nawet natura, co przez cztery miliardy lat uczyła biologiczną ewolucję unikania „błędów”, działania pod pieczęciami wszechmożliwych zabezpieczeń, nie uhermetyzowała wszystkich bocznych ześlizgów życia, jego zwichnięć, zaułków, pomyłek, „nieporozumień” – czego dowodzą nieprzeliczone wynaturzenia rozwoju organizmów czy chociażby rak. Lecz skoro dokonali swego, nieprześcignioną dla nas perfekcję rozwiązań biologicznych pozostawili już daleko za sobą. Nie wiedziałem jednak – bo skądże mogłem wiedzieć – że owe rozwiązania, sprawniejsze od biologicznych, są aż tak wszechstro

Owej nocy, w wielkiej hali inwertora, nad kartkami zabazgranego papieru, nie tylko dlatego poczułem gwałtowną słabość, bliskie omdlenie, nie tylko dlatego zrobiło mi się ciemno przed oczami, że groza, wisząca nade mną przez długie tygodnie, znienacka prysła, ale i dlatego, że dotykalnie poczułem w owej chwili Ich wielkość. Zrozumiałem, na czym może polegać i czym być cywilizacja. Myślimy o idealnej równowadze, o wartościach etycznych, o wznoszeniu się ponad własną słabość, kiedy słyszymy to słowo i kojarzymy je sobie z tym, co w nas najlepsze. Lecz ona jest przede wszystkim wiedzą, która ze sfery możliwych ruguje takie właśnie sytuacje, nagmi