Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 50 из 50

Chcę zakończyć tę rzecz wzmianką o ludziach Projektu. Wspomniałem już o tym, że Donald, przyjaciel mój, nie żyje. Zdarzyło mu się statystyczne odchylenie potoku komórkowych podziałów: rak. Yvor Baloyne jest nie tylko profesorem i rektorem, ale człowiekiem tak zapracowanym, że nawet nie wie o tym, jak jest szczęśliwy. O doktorze Rappaporcie nic mi nie wiadomo. List, który wysłałem przed kilku laty na adres Institute for Advanced Study, wrócił. Dill przebywa w Kanadzie – obaj nie mamy czasu na korespondencję.

Ale co właściwie znaczą te uwagi? Co wiem o tajnych lękach, myślach i nadziejach tych, którzy byli mi towarzyszami przez opisany czas? Nigdy nie umiałem pokonywać międzyludzkiego dystansu. Zwierzę jest przytwierdzone do swego Tu i Teraz wszystkimi zmysłami, a człowiek potrafi odrywać się, wspominać, współczuć i

Jesteśmy jak ślimaki, przylepione, każdy, do swojego liścia. Oddaję się w obronę mojej matematyce i powtarzam, kiedy mi nie wystarcza, ten ostatni ustęp wiersza Swinburne’a:

I porzuciwszy gniew, nadzieję, pychę,

Wolni od pragnień i wolni od burz,

Dziękczy

Ktokolwiek jest tam pośród gwiezdnych głusz,





Za to, że minąć dniom żywota dano,

Za to, że nigdy raz zmarli nie wstaną

I rzek gwałtownych nurt, zmącony pianą,

Zawinie kiedyś w głąb wieczystą mórz. [1]

Zakopane, czerwiec 1967

Kraków, grudzień 1967

[1] Przekład W. Horzycy.


Понравилась книга?

Написать отзыв

Скачать книгу в формате:

Поделиться: