Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 141 из 160



ROZDZIAŁ 34

Przerażające zdjęcie zostało wykonane na białym konferencyjnym stole przez technika z zakonspirowanego domu i pod wyraźnie niechętnym nadzorem Morrisa Panova. Ciało Webba przykryto pokrwawionym, białym prześcieradłem, które odwinięto przy szyi, tak że widać było jego pokrytą krwawymi pręgami twarz, szeroko otwarte oczy i wyraźne rysy.

– Wywołaj rolkę jak najszybciej i przynieś mi odbitki – polecił Conklin.

– Za dwadzieścia minut – rzekł technik, kierując się ku drzwiom w chwili, gdy McAllister wchodził do pokoju.

– Co się dzieje? – zapytał Dawid siadając na stole. Marie krzywiąc się wycierała mu twarz mokrym, ciepłym ręcznikiem.

– Ludzie z obsługi prasowej konsulatu porozumieli się z dzie

– Czy wiadomo coś o Linie Wenzu? – zapytał agent CIA.

– Jest wiadomość od doktora. Jego stan jest nadal krytyczny, ale jakoś się trzyma.

– A co z tymi dzie

– Teren jest nadal ogrodzony liną – powiedział McAllister. – Rozpuściłem pogłoskę, że policja – podejmując wielkie ryzyko – oczyszcza tę posiadłość z niewypałów. W takich okolicznościach reporterzy będą bardzo spokojni. Nawiasem mówiąc, w tym komunikacie dla prasy przygotowanym przez ludzi z konsulatu kazałem podkreślić fakt, że człowiek, który dokonał ataku na dom, był najwyraźniej ekspertem w dziedzinie burzenia.

Jason Bourne, który wśród meduzyjczyków był jednym z najbardziej biegłych w sztuce niszczenia, spojrzał na McAllistera. Podsekretarz odwrócił wzrok.

– Muszę się stąd wydostać – powiedział Jason. – Muszę dotrzeć do Makau tak szybko, jak to możliwe.

– Dawidzie, na litość boską! – powiedziała Marie niskim, napiętym głosem; stała przed swoim mężem, patrząc na niego.

– Wiele bym dał, żeby nie musiało tak być – powiedział Webb schodząc ze stołu. – Wiele bym dał, żeby tak nie było – powtórzył cicho – ale tak jest. Muszę być na miejscu. Muszę dotrzeć do Shenga, zanim cała historia pojawi się w pora

– Przynęta – powiedział Aleks Conklin. – Jeśli chcesz, aby mistyfikacja się udała, dostarcz mu najpierw jakąś alarmującą informację, ponieważ gdy będzie oszołomiony i zaabsorbowany, uwierzy w wydrukowaną oficjalną wersję, szczególnie kiedy zobaczy zdjęcie w gazetach.

– Co zamierza mu pan przekazać? – spytał ambasador, tonem głosu dając do zrozumienia, że nie podoba mu się perspektywa utraty kontroli nad tą najbardziej ponurą z akcji.

– To, co wy mi powiedzieliście. Częściowo prawdę, a częściowo kłamstwo.

– Niech pan to jaśniej sformułuje, panie Webb – nalegał Havilland stanowczo. – Wiele panu zawdzięczamy, ale…

– Zawdzięczacie mi tyle, że nie możecie mi się wypłacić – przerwał ostro Jason Bourne. – Chyba że palnie pan sobie w łeb tutaj na moich oczach.



– Rozumiem pański gniew, jednak muszę nalegać. Nie zrobi pan niczego, co mogłoby narazić na niebezpieczeństwo życie pięciu milionów ludzi lub żywotne interesy rządu Stanów Zjednoczonych.

– Cieszę się, że ustalił pan właściwą kolejność – chociaż raz. W porządku, panie ambasadorze, powiem panu. To samo bym panu powiedział, gdyby miał pan na tyle przyzwoitości, aby przyjść do mnie i przedstawić waszą sprawę. Dziwię się, że nigdy nie wpadło to panu do głowy – nie, nie dziwię się, jestem zaskoczony – chociaż chyba nie powinienem. Wierzy pan w swoje wyrafinowane zabiegi i podstępy, które może pan stosować dzięki posiadanej przez siebie władzy… uważa pan zapewne, że uprawnia pana do tego niepospolity intelekt lub coś w tym rodzaju. Niczym się pan nie różni od i

– Czekam, aby mnie poinformowano – rzekł chłodno Havilland.

– Niech będzie – powiedział Bourne. – Bardzo uważnie słuchałem pańskich wywodów. Zadał pan sobie niemało trudu, aby wyjaśnić, dlaczego nikt nie mógł oficjalnie dotrzeć do Shenga i powiedzieć mu tego, co wiecie. Nie było to pozbawione racji. Zaśmiałby się wam w twarz, plunął w oczy lub, jak pan woli, kazał kręcić bicze z piasku. Zapewne tak by zrobił. On ma wpływy. Wy wytaczacie swoje ważkie zarzuty, on zaś chce doprowadzić do tego, aby Pekin wycofał się z porozumień w sprawie Hongkongu. Przegrywacie. Staracie się go wyeliminować prowadząc zakulisowe rozgrywki, bez powodzenia. Znowu przegrywacie. Nie macie przeciwko niemu żadnych dowodów prócz słów kilku zabitych, którym poderżnięto gardła, członków Kuomintangu, którzy powiedzieliby wszystko, by skompromitować działaczy partyjnych w Republice Ludowej. On się uśmiecha i bez stów daje wam do zrozumienia, że lepiej będzie, jeżeli zgodzicie się z nim współpracować. Według waszej oceny współpraca jest niemożliwa ze względu na zbyt wielkie ryzyko – jeżeli przyjdzie czas na Shenga, cały Daleki Wschód pogrąży się w wojnie. Co do tego również mieliście rację, ale gdyby miało do tego dojść, to raczej z powodów, które podał nam Edward, a nie pan. Pekin mógłby prawdopodobnie przymknąć oczy na skorumpowaną komisję, tolerując przez pewien czas zachła

– Nadal czekam, panie Webb – przypomniał dyplomata.

– W porządku. Zwerbowaliście mnie, ale zapomnieliście o Tread-stone-71, niczego was to nie nauczyło. Wysłać zabójcę, żeby schwytać i

– To jedyna rzecz, o której nie zapomnieliśmy – przerwał mu zdziwiony dyplomata. – Wszystko na tym oparliśmy.

– Lecz z niewłaściwych powodów – odparował ostro Bourne. – Istniał lepszy sposób, aby dotrzeć do Shenga i go zgładzić. Ja nie byłem do tego potrzebny. Ani moja żona! Ale pan na to nie wpadł. Pański niepospolity umysł musiał wszystko skomplikować.

– Cóż to takiego, na co ja nie wpadłem, panie Webb?

– Wysłać spiskowca, żeby schwytał i

– Nie wydaje mi się, aby pan mi cokolwiek powiedział.

– Po części prawda, po części kłamstwo – pańska strategia. Do Shenga wysyła się kuriera, najlepiej jakiegoś zgrzybiałego starca, którego opłacił ślepiec i któremu przekazano informację przez telefon. Żadnych dających się wyśledzić źródeł. Ma on dostarczyć ustną wiadomość przeznaczoną tylko dla uszu, tylko dla uszu Shenga, nic nie jest zapisane na papierze. Wiadomość zawiera dostatecznie dużo prawdy, aby sparaliżować Shenga. Powiedzmy, że osoba, która ją wysyła, jest z Hongkongu. Jest to człowiek, któremu w razie niepowodzenia planu Shenga grozi utrata milionów, lecz jest dość sprytny i jednocześnie na tyle wystraszony, by nie podawać swego nazwiska. Wiadomość mogłaby zawierać jakąś wzmiankę o przeciekach, zdrajcach w salach konferencyjnych lub wykluczonych triadach, które tworzą wspólny front właśnie dlatego, że zostały odsunięte – o tych wszystkich sprawach, które waszym zdaniem z pewnością będą miały miejsce. A więc prawda. Sheng musi to zbadać, nie może postąpić inaczej. Za pośrednictwem łączników organizuje spotkanie. Konspirator z Hongkongu dba o własne bezpieczeństwo tak samo jak Sheng, a ponieważ jest równie przebiegły, domaga się spotkania na neutralnym gruncie.

Tak też zostaje ustalone. To jest pułapka. – Bourne przerwał, patrząc na McAllistera. – Nawet podrzędny dywersant dałby sobie z tym radę.

– Bardzo inteligentnie i fachowo – przyznał ambasador. – I z imponującym rozmachem. Tylko gdzie znajdziemy w Hongkongu takiego konspiratora?

Jason Bourne przypatrywał się uważnie starszemu politykowi, wyraz jego twarzy graniczył z pogardą. – Pan go stworzy – powiedział. – I to będzie kłamstwo.

Havilland i Conklin pozostali sami w pokoju o białych ścianach. Siedzieli na przeciwległych krańcach stołu konferencyjnego spoglądając na siebie. McAllister i Morris Panov udali się do biura podsekretarza, by tam używając specjalnych telefonów posłuchać, jak wypadł fikcyjny portret amerykańskiego mordercy stworzony przez ludzi z konsulatu na użytek prasy. Panov zgodził się dostarczyć odpowiedniej terminologii z zakresu psychiatrii, która ponadto wskazywałaby na powiązania zabójcy z Waszyngtonem. Dawid Webb poprosił, aby pozwolono mu zostać sam na sam z żoną aż do czasu, kiedy będzie musiał wyjechać. Zaprowadzono ich do pokoju na górze;

nikomu nie przyszło do głowy, że jest to sypialnia. Były to po prostu drzwi do pustego pokoju w południowej części starego wiktoriańskiego domu, z dala od strażaków i ruin północnego skrzydła. McAllister zdecydował, że Webb wyjedzie za piętnaście minut lub nawet wcześniej. Jason Bourne i podsekretarz zostaną odwiezieni samochodem na lotnisko Kai Tak. Aby zyskać na czasie, a także dlatego, że wodoloty przestawały kursować o dziewiątej wieczorem, polecą do Makau helikopterem sanitarnym, jako nadzorujący transport leków dla szpitala Kiang Wu na Rua Coelho Do Amaral, dzięki czemu unikną wszelkiej kontroli na granicy.

– To by się nie udało – odezwał się Havilland patrząc na Conklina.

– Co mianowicie? – zapytał człowiek z Langley, wyrwany z rozmyślań przez dyplomatę. – Co Dawid panu powiedział?