Страница 3 из 53
– A zatem wydał pan wyrok na ludzkość: samobójstwo za pomocą postępu technicznego? – spytałem ostrożnie. – Czy jest to według pana wyrok bezapelacyjny?
– Prawie… To znaczy istnieje jedna jedyna szansa uratowania ludzkości…
– Jakaż to szansa? – spytałem.
– Jedyny sposób – to zahamowanie wzrostu współczy
Staruszek wyszedł z pokoju, a ja położyłem się na kanapie. Nie mogłem zasnąć – w głowie kłębiły mi się wizje zagłady ludzkości, nie nadążającej za postępem…
Obudził mnie silny strumień światła, padający na twarz. Otworzyłem oczy. Okie
– Dzień dobry! – powiedziałem, uśmiechając się do niego.
– A, dzień dobry, już pan nie śpi!
– Nie śpię, panie profesorze, choć wczoraj długo nie mogłem zasnąć… Myślałem o tym wszystkim…
– No, i… – Z zaciekawieniem wpatrywał się we mnie, jakby oczekując, że przyznam rację jego teorii.
– Mówił pan – zacząłem z wolna – o ile dobrze pamiętani, że należy pozbyć się ze społeczeństwa wszystkich, którzy nie doceniają roli rozumnego kierowania rozwojem cywilizacji…
– A, tak właśnie mówiłem!
– I uważa pan, że reszta, jednostki najbardziej inteligentne, potrafiłyby zahamować -drogą planowego, nie żywiołowego postępu – klęskę „końca świata" w sensie końca cywilizacji ludzkiej? Krzywa postępu przybrałaby wówczas charakter prostej proporcjonalności postępu do czasu, czy tak? – Staruszek skwapliwie przytaknął. – A w obecnym stanie rzeczy, gdy działają oba czy
Staruszek bez słowa patrzył na mnie, a na jego twarzy malowało się na przemian zakłopotanie i jakby przestrach.
– Doprawdy… – wyjąkał wreszcie – nigdy nie pomyślałem o takiej możliwości…
Po kilkunastu minutach pożegnałem starego profesora, który pozostał, pogrążony w rozważaniach nad dylematem podsuniętym przeze mnie. Należy dodać, że już wkrótce ugruntowałem się w przekonaniu, iż jego stary, przemęczony umysł ulec musiał jakimś urojeniom, jakiejś idee fixe i stąd jego niesamowite poglądy i projekty… Tym niemniej po głębszym zastanowieniu trudno nie zauważyć, że jednak coś w tym jest…