Страница 102 из 123
Beau Vallon, wyspa Mahé, Seszele, czwartek wieczorem
Bycie niewidomym jest tragedią sarną w sobie. Bycie niewidomym na Seszelach jest niewyobrażalną tragedią…
O tym miejscu na ziemi powi
W 1756 roku wylądowała na wyspie Mahe flotylla statków pod dowództwem irlandzkiego zawadiackiego kapitana Corneille'a Nicolasa Morpheya, który przybył tutaj na polecenie (i za pieniądze) francuskiego króla Ludwika XV Natychmiast po przybyciu ogłosił przynależność tych wysp do korony francuskiej i nazwał – historycy do dzisiaj nie potrafią tego racjonalnie uzasadnić – je nazwiskiem ministra finansów na francuskim dworze Jeana Moreau de Sechelles. Nie ma żadnych dokumentów potwierdzających, że de Séchelles kiedykolwiek postawił stopę na tych wyspach. Jest bardzo prawdopodobne, że Irlandczyk musiał w ten sposób odpłacić się „za coś” ministrowi. Ale to wyjaśnić mogłaby tylko jakaś (polska) komisja do spraw Seszeli.
W 1811 roku Francuzi stracili Seszele na rzecz Brytyjczyków, którzy rządzili i bez skrupułów wyzyskiwali te wyspy (niewolnictwo znieśli dopiero w 1839 roku) do 1976 roku, kiedy to Seszele przestały być brytyjską kolonią, ogłosiły swoją niepodległość i w demokratycznych wyborach ustanowiły swojego pierwszego prezydenta Jamesa Manchama. W 1977 roku pojechał w swoją pierwszą podróż zagraniczną. I to był błąd. Podczas jego nieobecności wykształcony na uniwersytetach w Szwajcarii i Angli socjalista Albert René zorganizował skuteczny pucz i przejął władzę. On i jego socjalistyczno-lewacka partia sprawują ją do dzisiaj. Wprawdzie René od kwietnia 2004 nie jest już prezydentem (Seszelanie twierdzą, że po tym jak rozwiódł się ze swoją starą żoną i zamieszkał z młodą kochanką – obecnie nową żoną – nie ma na to czasu), ale w jego imieniu sprawuje władzę jego lojalny zastępca. Na Seszelach funkcjonuje system socjalistyczny w postaci, którą pamiętam z czasów sprzed 1989 roku w Polsce. Przewodnia rola (partii oczywiście), czarny rynek walutowy (ale Peweksów nie ma) i praktycznie jedna gazeta. „Trybuna Ludu” na Seszelach nazywa się „Nation”, ma zielony kolor w tytule zamiast czerwonego, a w miejsce hasła „proletariusze wszystkich krajów, łączcie się”, ma w podtytule chwytliwe wezwanie rewolucji francuskiej: „wolność, równość, braterstwo”. René i jego następca są ulubieńcami dyktatorów. Jeśli tej dwójki nie ma na Seszelach, to albo są na Kubie, albo w Korei Północnej, albo w Chinach. Seszelanie wybrali partię René, ponieważ zapewnia im bezpłatną służbę zdrowia, płacę minimalną, dogadał się z Kościołem (katolickim, papież był tutaj dwa razy, raz z pielgrzymką, a raz przejazdem) i zapewnił zasiłki dla bezrobotnych. Opłaca swój socjalizm twardymi dewizami (miejscowa rupia jest traktowana tak jak nic niewarta złotówka tuż przed planem Balcerowicza w Polsce). które przywożą turyści. Aby tych dewiz było więcej, ceny na Seszelach rosną regularnie. Na raj trzeba albo zasłużyć, albo zaoszczędzić. Na raj na Seszelach trzeba oszczędzać o wiele dłużej niż na ten na pobliskim Mauritiusie lub Malediwach.
Seszele od prawie 30 lat nie znalazły się w nagłówkach gazet To stabilna, egzotyczna – także politycznie – demokracja pod przywództwem sprytnego katolicyzującego, lewackiego, opalonego neojakobina, który przekonuje (skutecznie) swój naród, że bez socjalizmu na Seszelach zawita głodująca Afryka ze swoją chudą do kości bieda i przerażającym AIDS. Ponieważ Seszelanie mogą podróżować – do Kenii, Somalii, Tanzanii jest najbliżej – wiedzą doskonale, co to znaczy „głodująca Afryka”.
Tylko raz w ciągu ostatnich 30 lat groziło Seszelom „niebezpieczeństwo”. W 1981 na Seszelach wylądowali (samolotem) najemnicy z południowej Afryki. Było ich niewielu, a po wylądowaniu przedstawili się jako drużyna rugby Tylko dzięki uwadze jednego z celników udało się odkryć broń ukrytą w ich sportowych torbach. Po krótkiej wymianie strzałów najemnicy zajęli przygotowany do startu samolot i odlecieli w nieznanym kierunku. Najciekawsze jest to, że na Seszelach zupełnie nie grywa się w rugby (chociaż to była angielska kolonia), a sportem narodowym jest piłka nożna, w którą grają (najczęściej na plażach) z równą pasją zarówno kobiety jak i mężczyźni. Nawet do puczu trzeba się stara
Ale polityka na Seszelach to temat zupełnie marginalny. Przynajmniej dla turystów. Przyjeżdża się tutaj, aby uciec od polityki (jakiejkolwiek tej z gazet, tej rodzi
Na tych wyspach przeczytane kiedyś przeze mnie w Nowym Orleanie zdanie „życie to pożądanie, reszta to tylko szczegóły” nabiera prawdziwego znaczenia. W Nowym Orleanie wydawało mi się to tylko uzasadnione, tutaj wydaje mi się prawdziwe. Dotyk, bliskość i zmysłowa erotyka są wszechobecne. Żółwie wchodzą z hukiem na siebie, ptaki przywołują się nieusta
Piszę to, siedząc na plaży w Beau Vallon. Zaczyna zachodzić słońce. Mam wrażenie, że jego pomarańczowo-czerwona kula zaraz zniknie, z sykiem topiąc się w oceanie…
Dobranoc,
Janusz