Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 24 из 55

– Nie znam takiego szwindla, którego twórcy lubią się zwierzać milicji. Poza tym może to być nawet szlachetny uczynek, niemowlęce niewi

Po dość długim czasie mąż dał się przekonać, wysuwając jednakże pewne zastrzeżenia.

– Niby jak ty to sobie wyobrażasz? Panie władzo, jest afera, ale niech pan o tym nikomu nie mówi… Przecież każą to sobie dać na piśmie, zrobią śledztwo…

Pomachałam na niego uspokajająco łyżeczką od herbaty.

– Żadne takie. Wiem, do kogo pójdę. Do jednego takiego pułkownika, on mnie zna, trochę, nie bardzo, ale zna. To jest człowiek inteligentny, nie takie rzeczy w życiu widział i potrafi zrozumieć.

– Razem pójdziemy, czy ty sama?





– Sama. Prywatnie. Umówię się z nim przez telefon.

– Jako ty czy jako Maciejakowa?

– Zwariowałeś, oczywiście, że jako ja! W tym cała rzecz. Będziesz musiał mi pomóc, bo trzeba będzie gdzieś po drodze dokonać przemiany jej na mnie. Wychodzę z domu jako Basieńka, a do milicji wchodzę jako ja, we własnej osobie. Należy coś wykombinować.

Mąż przestał wreszcie protestować i nawet zapalił się do pomysłu. Prywatne porozumienie ze znajomym pułkownikiem wydało mu się najznakomitszym rozwiązaniem, szczególnie kiedy uwydatniłam mocniej zalety pułkownika. Do późnej nocy rozważaliśmy techniczne strony przedsięwzięcia i w końcu udało nam się zaplanować je z najdrobniejszymi szczegółami…