Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 101 из 101



– Całkowicie słuszne rozumowanie. I można też sobie wyobrazić jeszcze i

– Przyszło mi to do głowy. Podległe panu służby, jak już pan je oczywiście oczyści ze śmieci, powi

– Oczywiście – premier wstał i zwrócił się do ministra obrony. – Muszę porozmawiać z Warownym. Natychmiast. – Wiesław Warowny pełnił funkcję prokuratora generalnego. Minister obrony niemal wybiegł z gabinetu.

– Dobrze. Panie nadkomisarzu, nie będę się rozwodził, jak bardzo jestem wdzięczny i ile Polska panu zawdzięcza. Pan i pana ludzie zasługują na najwyższe uznanie. Dokończymy rozmowę później. Na mnie już naprawdę czas.

– Rozumiem. Proszę zabrać to – Jakub wziął od Dreszera laptop i podał premierowi. – Może na razie wystarczy, by pan w sejmie po prostu puścił to nagranie.

– Dziękuję. Acha – odwrócił się, będąc już niemal w drzwiach – czy udało się panu ustalić, kto dokonał zamachu na prezydenta?

Jakub zaklął w duchu. Liczył na to, że wśród gorączki pobieżnej relacji, pochłonięty zadaniem utrzymania władzy, premier nie zapyta o to. Poniewczasie przypomniał sobie, że premier i zmarły tragicznie prezydent byli najbliższymi przyjaciółmi od dwudziestu lat. Śmierć głowy państwa szef rządu potraktował bardzo osobiście.

– Owszem, panie premierze – z ociąganiem odparł Jakub. – Niestety tak.

– Niestety?

– To dla mnie dość bolesny temat. Zamachowcem okazał się członek mojego zespołu, komisarz Zuza

Zapadło milczenie – Policjantka? Kobieta? – szef rządu kręcił głową.

– To długa historia – Tyszkiewicz zrobił najbardziej zniechęcającą minę, na jaką go było stać. – Ma jeszcze sporo luk.

– Dobrze. Opowie mi pan później. Teraz naprawdę muszę iść.

– Powodzenia, panie premierze.

Premier raczej tego nie usłyszał. Drzwi zamknęły się, zanim Tyszkiewicz skończył zdanie.

EPILOG

28 grudnia 2011 roku

– Nie rozumiem. Słyszę słowa, ale nie dostrzegam sensu – Smotrycz kręcił głową. Na lewym uchu tkwił opatrunek. Najgorsze bóle zaczęły już mijać. – Miała dziecko. Miała dla kogo żyć.

– Właśnie o to chodzi – Tyszkiewicz wypił łyk kawy. Gratulował sobie, że w końcu przyniósł własną i dziwił się, dlaczego nie zrobił tego wcześniej. – Dziecko jest tu kluczem, o ile oczywiście udało mi się prawidłowo wychwycić sens z opowiadania Heleny.

– Jak dziecko może być kluczem do tylu morderstw? – Jadwiga poparła Smotrycza.

– Pieniądze – Tyszkiewicz usadził się wygodniej na niewygodnym krześle. Ich pokój, ten sam co przed kilkoma dniami, zapewniał ten sam co przed kilkoma dniami komfort. Pewne rzeczy są niezmie

Tyle że brakowało Zuza



– Jasne. Ale mimo wszystko…

– Dwa i pół miliona euro – powiedział Jakub spokojnie.

– Dwa i pół… O kurwa. Rzeczywiście… Chociaż nie, nie rzeczywiście. To nadal bez sensu.

– Dwa lata temu w Stanach przeprowadzono pewien eksperyment medyczny. Osobie całkowicie upośledzonej, niezdolnej do samodzielnego poruszania się i niemówiącej, wszczepiono do mózgu nanorobota. Miał za zadanie wykryć uszkodzenia neuronów i naprawić je. Neurony potrafią się regenerować, patent polegał na tym, by dać im impuls do działania i wskazać sposób regeneracji. Operacja i rehabilitacja sprawiły cuda. Po jakimś czasie chory odzyskał sprawność ruchową, a także zaczął sylabizować. Mógł zacząć mniej więcej normalnie żyć. Metoda jest dostępna na rynku, tyle że operacja razem z rehabilitacją kosztuje ponad milion dolarów. Teraz rozumiecie?

– Zaczynamy…

– Pieniądze nie były celem samym w sobie. Zuza

– Przestępstwa… – prychnął Smotrycz. W jakiś przedziwny sposób wina Zuza

– Wieszczycki chciał ją uciszyć, nie udało się. Wysłał do jej mieszkania dwóch ludzi. Nie wiem, co myślała. Miała w sobie dużo sprytu, instynkt wojownika i matczyną miłość. I była popieprzona, przecież podrzucenie nam twardych dysków z Chmielnej ostatecznie ją demaskowało. Może uznała, że da radę zniknąć, a zapewnienie dziecku lepszego życia jest warte każdej ceny, bez względu na koszty prawne, organizacyjne, moralne, jakie chcecie. Tyle.

Wcale nie było „tyle”. Jakub myślał o Zuza

O człowieku, którego nigdy nie zrozumie.

– Zawsze mówiłem, że to odbezpieczony granat – Krzeptowski uśmiechnął się i spojrzał na Jadwigę. „My nie jesteśmy tacy, no nie? My jesteśmy normalni”, zdawał się mówić. Jadwiga odpowiedziała nieznacznym uśmieszkiem.

– Dobra. Zostawmy Zuza

– No właśnie – Krzeptowski podniósł palec do góry. – Pytałem Wieszczyckiego siedem razy, czy miał cokolwiek wspólnego ze śmiercią tego nieszczęsnego naukowca. Nie przyznał się. Więc słucham: kto, waszym zdaniem, zabił Wicherka?

Komisarz, ku swemu zdumieniu, usłyszał w odpowiedzi zdrowy, odprężający śmiech.

***

Jak zwykle nie obyło się bez psychicznej i merytorycznej pomocy mojej żony Kasi, która, obarczona codzie

Dziękuję także za pomoc: dr. Bohdanowi Firkowi, Leszkowi Giętko, Andrzejowi Dudziukowi, Darkowi Balcerzykowi. Bez ich wydatnej pomocy projekt ten raczej nie ujrzałby światła dzie

Pawłowi Droździakowi, mojemu instruktorowi MMA, za umożliwienie zacytowania fragmentu strony internetowej poświęconej samoobronie kobiet, oraz Arturowi Korbasewiczowi za szereg ce


Понравилась книга?

Написать отзыв

Скачать книгу в формате:

Поделиться: