Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 72 из 76

- Dzień dobry, Ramona Himenes, Sky News. Podajemy skrót informacji. Wybuch w fabryce Medtronics w miejscowości Goddeck u wybrzeży Morza Barentsa w zachodniej Alasce. Straty szacuje się na pięćdziesiąt miliardów kredytów. Przyczyny jak dotąd są nieznane. Firma powołała specjalną komisję, która ma zbadać okoliczności katastrofy. Nieoficjalne źródła sugerują, że może być to pierwszy sygnał zaostrzonej walki rynkowej. Czy tak jest naprawdę, trudno orzec. - Nie będziemy ferowali wyroków przed poznaniem faktów - oznajmił Leonard Hassan, rzecznik prasowy Medtronics.

Sean Se

Byłem już zmęczony ziemskimi sprawami, ziemskim brudem, agresją i głupotą. Oderwałem się od słów spikerki i spojrzałem na nowy, kulisty dom. Jakie zagadki przyjdzie mi tu rozwiązać? Czy będę się dobrze czuł w nowym apartamencie? Jakie są tu zachody słońca? Jaką pracę znajdzie A

- Przerywamy odtwarzanie wiadomości - odezwała się stewardesa z ekranu. - Właśnie wyłoniła się sonda pocztowa z odpowiedzią z Ziemi. Przemówi do państwa dyrektor do spraw bezpieczeństwa Mobillenium Ltd.

Na ekranie pojawiła się niezwykle ładna i inteligentna twarz kobiety bardzo podobnej do Pauline. Gdyby nie kręcone włosy blond i chabrowe oczy, mógłbym je ze sobą pomylić.

- Pauline - odezwałem się żartobliwym tonem - nic nie mówiłaś, że masz sio…

Przerwałem, by nie zagłuszać wypowiedzi z ekranu: - Dzień dobry państwu. Nazywam się Kaja Ciołkowsky…

Kaja?! Kaja?! W mojej głowie wybuchła supernowa. Przestałem jej słuchać. Kaja… To samo imię wymówił Laurus Wilehad, gdy budził się po odzyskaniu duszy. Spojrzał na Pauline i powiedział: „Kaja? Co ty tutaj robisz?” Nic dziwnego, że je pomylił. Skąd znał Kaję Ciołkowsky? A może chodzi o i

- Linowce to największa inwestycja na Ziemi. Mobillenium liczy, że zwróci się za circa sto lat.

- Sporo wiesz o tym Mobillenium.

- Jako agent muszę wiedzieć o wielu rzeczach.

Ze zdumienia aż otworzyłem usta. Laurus był agentem Mobillenium! Potrójnym! Udawał człowieka Omegi w Biurze Ochrony Państwa, także agenta Zoenet Labs, a naprawdę pracował dla Mobillenium! To jakiś geniusz! Ale dlaczego? Dlaczego ten plan? Spojrzałem przez okno, gdzie wisiało w kosmosie pięć gigantycznych pszczół - megastatków. Jeśli mam coś sprzedawać, niech to będzie coś drogiego… Kto najbardziej skorzystał na całym zamieszaniu z „Pandorą”? Ależ oczywiście! Mobillenium! Skonstruowali dziesiątki statków, maszyn terraformujących, przekształcili pierwszy glob, a teraz sprzedają, sprzedają, sprzedają, zera na ich koncie mnożą się z prędkością nadświetlną. Zagryzłem wargi. Coś się nie zgadzało. Skąd Wilehad wiedział, że wirusy zmutują? Musiał z kimś współdziałać…

O, jasna cholera! Pobladłem i zacisnąłem ręce na podłokietnikach. Sergio. Sergio Lama był drugim agentem! Czyli miałem rację ostrzegając Harolda! Rzeczywiście widziałem aurę zdrajcy! Wcale nie uciekł z Mobillenium, tylko został skierowany do Shadow Zombies, żeby pod przykrywką konstruowania maszyny antyglobalistycznej spreparować wraz z Laurusem całe pandemonium! To dlatego programy sond i wirusów tak łatwo weszły ze sobą w kooperację! Ale dlaczego Zombie go nie zdemaskowali? Prawdopodobnie z tych samych względów, dla których Laurus kiwał zarówno zoenetów, jak i BOP! Ci to muszą mieć maszynki! Ależ dałem się nabrać! Przypomniała mi się ostatnia rozmowa z naukowcem.

- Nie miałem pojęcia, że te muchy tak wyglądają… - powiedział i zaraz zrobił dziwną minę. Oczywiście! Przecież mu nie wyjawiłem, skąd się wzięły moje podejrzenia. To on się wygadał, że wie, jak wygląda Baal Zebul! Potem skonstatowałem:





- Raz już narobiłeś bigosu. Nie boisz się, że znowu coś się stanie?

- No coś ty, to wszystko było… To był przypadek, jeden na miliard.

Co chciał naprawdę powiedzieć? To wszystko było zaplanowane? Ależ tak! Zdradziła go duma nieomylnego naukowca, który wolał zaryzykować zdemaskowanie, niż przyznać się do błędu! Potem go zapytałem:

- Jak zaprogramujesz sondę na ten serwer?

- Mały problem. Z moją głową…

Pewnie, że mały problem. Już raz to zrobił! Mutujące wirusy po raz pierwszy wyłoniły się właśnie w serwerze Crying Guns! Specjalnie tam skierował swoje muszki, a Laurus tak pokierował „Pandorą”, żeby wirusy zostały odpowiednio wyedukowane. Potem, gdy zadzwoniłem do Sergia z prośbą o oprogramowanie sond, dał mi od razu program niszczący. Nie chciał ujawniać oryginalnego kodu, a poza tym i tak należało ukręcić Bestii łeb, bo wymknęła się spod kontroli. Prawdopodobnie skrypt od dawna był przygotowany Pokręciłem głową w bezde

- Nie ma więc powodów do obaw - uśmiechnęła się z ekranu stewardesa, która zastąpiła panią dyrektor. - „Medusa” ciągle przebywa w czwartym wymiarze, ale zaraz zostaną wysłane sondy poszukiwawcze i automaty naprawcze. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, pojazd powinien się pojawić w naszej przestrzeni w ciągu kilku godzin. - Chrząknęła. - Pozwolą państwo, że na czas lądowania wrócimy do przerwanych wiadomości.

Na ekranie znów pojawiła się głowa Ramony Himenes:

- Nasz korespondent z Gwinei Równikowej informuje, że firma Live Jacquesa Lamberta zatrudnia już blisko sto tysięcy pracowników i wyprodukowała ponad dziesięć tysięcy diginetów. Lada moment ta prężna placówka stanie się najpotężniejszym konsorcjum na Ziemi. Nie tylko zresztą na naszym globie, bo właśnie dzisiaj, w tej chwili delegacja biznesmenów z wiceprezesem Urielem Tamerlanem na czele…

Słucham?!

- …wkracza na pokład megastatku emigracyjnego „Medusa” z zamiarem utworzenia filii na Gai…

Zakręciło mi się w głowie. Ekran ukazywał kosmodrom i mężczyzn w czarnych garniturach, wesoło machających do kamery. Na czele maszerował przystojny i opanowany Uriel Tamerlan. Jak on przeżył upadek, gdy leciał w dół z moim cieniem? Wykorzystał zbroję jako silnik? Amortyzator? Po chwili ekran ukazał scenę z Gujany: gigantyczny kompleks fabryczny obserwowany z lotu ptaka. Nad wieżycami budowli unosił się holograficzny napis. Po raz pierwszy widziałem to logo: