Страница 85 из 98
Przesłałem instrukcję dla zespołu mido, by urządzenia te weszły w kontakt z przedstawicielami waszej społeczności w celu pospiesznej budowy pomocniczej Pamięci Wieczystej na wzór naszej i chcę was zapewnić, że będzie ona używana wyłącznie w waszym interesie, do ratowania i rozkwitu waszej cywilizacji na ojczystej Ziemi oraz do nawiązania kontaktu z krzemowcami ciepłotwórczymi, jeśli bezpośrednie badania potwierdzą, że poziom intelektostazy tych istot jest zbliżony do naszego.
W związku z powyższym oświadczeniem A-Cisa przedstawiciel „Magazynu Międzygwiezdnego” przeprowadził z F. Skiepurskim krótki wywiad, który przytaczamy:
— Jakie stanowisko wobec wypowiedzi A-Cisa zajmie Organizacja Obrony Wolności?
— Oświadczenie to nawet w najmniejszym stopniu nie zmieni dotychczasowej linii działania naszej organizacji. Dla nas jest ono nie tylko niezadowalające, lecz również W wielu punktach budzi poważne wątpliwości.
— Jakie?
— Przede wszystkim nigdzie w całym oświadczeniu nie została jednoznacznie i zdecydowanie potwierdzona zasada swobody woli ludzkiej. Wiemy z dotychczasowych materiałów, że jakkolwiek Urpianie sami nie potrzebują, a zwłaszcza nie lubią ingerować bezpośrednio w nasze ludzkie sprawy, mają to zrobić za nich ludzie znajdujący się pod ich przemożnym wpływem, a przynajmniej wyposażeni w środki dające im przewagę nad społeczeństwem ludzkim. Również ani przez chwilę nie zapominajmy, że wśródza-łogi przybędą na Ziemię czterej Urpoludzie.
— Czy to nie jest zbyt mocne określenie?
— Z pewnością nie. Czyż można mienić człowiekiem takiego osobnika, który prze jawia cechy obce naszemu gatunkowi, zakorzenione, nieodwracalne, a przy tym dziedzicznie zaprogramowane przez zmieniony aparat chromosomalny genów? Dla mnie człowiekiem on nie jest i być nie może. Jest mi bardziej obcy od jakiejkolwiek istoty rozumnej z i
— Co jeszcze w wpowiedzi A-Cisa budzi wasze zastrzeżenia?
— Jest ich wiele. Wymienię choćby wzmiankę o zamiarze nawiązania kontaktu z krzemowcami. Jaką mamy gwarancję, że Urpianie dojdą do porozumienia z nami, a nie właśnie z naszymi śmiertelnymi wrogami? W dodatku jeśli będą rozporządzać Pamięcią Wieczystą przystosowaną całkowicie do ich potrzeb, będą panami sytuacji i zanim oprzytomniejemy, możemy sami zapragnąć — pod ich psychicznym naciskiem! — ślepego poddania się rozkazom urpiańskich przewodników. Sądzimy, że Urpianie stanowią dla ludzkości potencjalnie większe niebezpieczeństwo niż Silihomidzi. Nawet całkowite opuszczenie Ziemi — gdyby musiało dojść do takiego nieszczęścia — nie będzie oznaczało końca ludzkości, a może nawet stanie się niezbędnym wytchnieniem w celu zebrania sił przed nowym, rozstrzygającym uderzeniem w celu zniszczenia wroga. Przeobrażanie ludzkości na wzór urpiański stanowiłoby natomiast śmierć ludzkości, co prawda nie fizyczną, ale psychiczną, czyli tak samo zupełną.
ROZGŁOŚNIA „KSIĘŻYC 7-C” DONOSI
W miarę zbliżania się terminu przylotu Astrobolidu zaostrza się polaryzacja poglądów w sprawie Urpian. Od czasu zjednoczenia ludzkości w dwudziestym pierwszym wieku polityka stała się pojęciem historycznym, które teraz ożyło, bo sposoby wyjścia z kosmicznego impasu nie są nikomu obojętne. Ludzkość podzieliła się z grubsza na trzy obozy. Pierwszy pragnie przyjąć bez zastrzeżeń pomoc Urpian ze względów patriotycznych: dla ratowania Ziemi jako naszej kolebki. Najbardziej znanym rzecznikiem tej idei, forsującym ją z wyjątkową żarliwością, jest Bernard Kruk.
Druga grupa odrzuca tę pomoc argumentując, że uczeni i technolodzy ze wszystkich krajów opracują za pomocą komputerów metody walki pozwalające doszczętnie wygubić i silikoki, i prowadzących je do szturmu Silihomidów bez pomocy Pamięci Wieczystej, a nawet z pominięciem mido. Reprezentatywni przedstawiciele tego obozu, wśród nich zwłaszcza Franciszek
Skiepurski i Rem Hamersted, zapewniają, że wypracowanie strategii wraz z wynalezieniem i wyprodukowaniem stosownych środków bojowych jest kwestią najbliższych tygodni.
Trzeci odłam, bardzo zróżnicowany, chwiejny w nastrojach i postulatach, skupia najprzeróżniejsze grupy i grupki niedojrzałe politycznie, pseudonaukowe lub religijne. Jest to prawdziwy ogród nie plewiony, czy może raczej Ian chwastów wybujałych na ziemi niczyjej. Wśród nich można znaleźć różnego rodzaju krzykliwych demagogów, zacietrzewionych fanatyków czy wręcz ludzi niezrównoważonych psychicznie. Są tam i sa-mozwańczy wróżbici, i wysła
Wieść o podjęciu w księżycowym kraterze Kopernika prac nad budową Pamięci Wieczystej wzbudziła szeroką akcję protestacyjną wśród mieszkańców Układu Słonecznego. Najbardziej żarliwe manifestacje odbyły się w Warszawie, Hiroszimie, Atenach i Los Angeles. Burzliwym echem przeniosły się rychło na Wenus. Pośród rozłogów Wyspy Nadziei stutysięczny tłum uchwalił przez aklamację raczej poświęcić Ziemię na wieczną pastwę krzemowców niż w jakimkolwiek stopniu zaprzepaścić wolność, za którą w ciągu tysiącleci, działając z bardzo rozmaitych pozycji i pobudek, oddali życie najlepsi synowie ludzkości.
Powszechne poparcie zyskało płomie
W tej kwestii kropkę nad i postawił Franciszek Skiepurski, żądając zniszczenia daleko już posuniętej budowy tych urządzeń, tak radykalnie, aby — wedle dawnych określeń militarnych niszczycieli — nie zostawić kamienia na kamieniu. Nawet w łonie Komitetu Obrony Ludzkości gorszące wydało się jego wystąpienie na wiecu w Warszawie, w czasie którego oświadczył, że powoływana przez niego organizacja nie cofnie się przed użyciem siły dla osiągnięcia wytyczonego celu. To nieodpowiedzialne zachowanie byłego pełnomocnika narodowego daje pojęcie o niezwykłym stopniu zacietrzewienia umysłów.
Wreszcie jesteśmy górą! To już nie żadne defensywne miotania się, jak przeważnie bywało dotychczas. Na Saharze zniszczyliśmy silikoki w obrębie najbogatszych w świecie złóż blendy uranowej. We wschodniej Syberii odepchnęliśmy je z okolic Irkucka aż w, tundrę. Szczególnym sukcesem technicznym było pokonanie resztek tych bakterii> pod dnem Bajkału i wypływającej zeń Angary, gdzie szukały schronienia. W Europie szerokim echem odbiło się oczyszczenie z silikoków Półwyspu Apenińskiego wraz z Sycylią. Wyniszczenie skrajnych ognisk na północnym skrzydle oddaliło groźbę wtargnię cia ich przez Alpy ku wybrzeżom Bałtyku, co chyba leżało w strategicznych planach Silihomidów. Ustało wrzenie kilku mórz i paru wielkich jezior.