Страница 69 из 88
– Nigdy.
– Dlaczego więc pani do niego podeszła?
– Po prostu wiedziałam, że jest w obiegu.
– Co pani rozumie przez wyrażenie „być w obiegu”?
– Gdy widywałam go przy i
– Widziała pani, jak wychodził z prostytutkami?
– Tak.
– Dokąd?
– Nie wiem, opuszczali lokal. Szli do hotelu albo do mieszkania dziewczyny. Nie wiem, co się potem działo.
– Skąd pani wie, że opuszczali lokal? Może po prostu wychodzili na papierosa?
– Widziałam, jak wsiadali do samochodu i odjeżdżali.
– Pani Campo, przed chwilą zeznała pani, że nigdy nie widziała samochodów pana Rouleta. Teraz twierdzi pani, że widziała, jak wsiada do samochodu z kobietą, która tak jak pani jest prostytutką. W którą wersję mam wierzyć?
Zdając sobie sprawę z wpadki, na moment znieruchomiała, ale zaraz znalazła odpowiedź.
– Widziałam, jak wsiada do samochodu, ale nie wiem, co to był za samochód.
– Nie zwraca pani uwagi na takie rzeczy, tak?
– Zazwyczaj.
– Wie pani, czym różni się porsche od range rovera?
– Chyba jeden jest duży, a drugi mały.
– Do jakiego samochodu wsiadał pan Roulet?
– Nie pamiętam.
Zamilkłem na chwilę, uznając, że wykorzystałem do maksimum sprzeczność w jej zeznaniu. Spojrzałem na listę pytań i ruszyłem dalej.
– Czy te kobiety, w których towarzystwie pan Roulet wychodził z lokali, były później widywane?
– Nie rozumiem.
– Czy znikały? Widywała je pani potem?
– Owszem, widziałam je później.
– Czy miały jakieś obrażenia lub ślady po pobiciu?
– Nie zauważyłam, ale nie pytałam, czy były bite.
– A jednak biorąc pod uwagę wszystkie te fakty, uznała pani, że jest bezpieczna, i postanowiła podejść do niego i zaproponować seks, zgadza się?
– Nie mogłam mieć pewności, czy będę bezpieczna. Wiedziałam tylko, że prawdopodobnie przyszedł poszukać dziewczyny, a mężczyzna, z którym byłam w barze, powiedział mi, że o dziesiątej musi wyjść i wracać do pracy.
– Czy może powiedzieć pani przysięgłym, dlaczego nie usiadła pani z panem Rouletem, tak jak z panem Talbotem, i nie przeprowadziła pani „testu świra”?
Zwróciła wzrok na Mintona. Liczyła na wybawienie z opresji, lecz ratunek nie nadchodził.
– Po prostu pomyślałam, że nie jest niewiadomą.
– Uznała pani, że nie jest groźny.
– Chyba tak. Nie wiem. Potrzebowałam pieniędzy i popełniłam błąd.
– Pomyślała pani, że jest bogaty i mógłby rozwiązać pani kłopoty finansowe?
– Nie, o niczym takim nie pomyślałam. Potraktowałam go jak potencjalnego klienta, który korzystał już z takich usług. Jak kogoś, kto wie, co robi.
– Zeznała pani, że widywała wcześniej pana Rouleta w towarzystwie kobiet, które uprawiają ten sam zawód co pani?
– Tak.
– Są prostytutkami.
– Tak.
– Przyjaźni się pani z nimi?
– Znam niektóre.
– Czy z zawodowej uprzejmości ostrzega pani te kobiety przed klientami, którzy mogą być niebezpieczni lub nie płacą?
– Czasami.
– A one odwzajemniają tę uprzejmość, zgadza się?
– Tak.
– Ile z nich ostrzegało panią przed Louisem Rouletem?
– Żadna, inaczej nie zaprosiłabym go do siebie.
Skinąłem głową i przez dłuższą chwilę studiowałem notatki. Następnie zacząłem ją pytać o szczegółowy przebieg zdarzeń w „Morgans”, przedstawiając zapis wideo z kamery umieszczonej nad barem. Minton sprzeciwił się odtworzeniu nagrania przysięgłym z powodu braku odpowiednich podstaw, ale sędzia uchyliła sprzeciw. Przed ławą przysięgłych postawiono telewizor umieszczony na stoliku na kółkach i odtworzono wideo. Widząc ich zaabsorbowanie, pomyślałem, że są zachwyceni możliwością oglądania prostytutki przy pracy, podobnie jak podpatrywaniem dwojga głównych aktorów sprawy w naturalnej sytuacji.
– Co było w tym liściku, który mu pani podała? – zapytałem, gdy odsunięto na bok telewizor.
– Chyba zapisałam tylko swoje imię i adres.
– Nie podała pani ceny za usługę?
– Być może. Nie pamiętam.
– Ile wynosi stawka, jakiej żąda pani od klientów?
– Zwykle dostaję czterysta dolarów.
– Zwykle? Co wpływa na zróżnicowanie stawki?
– To zależy od tego, czego życzy sobie klient.
Spojrzawszy na ławę przysięgłych, zauważyłem, że twarz człowieka z Biblią tężeje z zażenowania.
– Czy kiedykolwiek uprawiała pani z klientami praktyki sadomasochistyczne polegające na dominacji i krępowaniu?
– Czasami. Ale to tylko odgrywanie ról. Nikomu nie dzieje się krzywda. To zwykłe udawanie.
– Chce pani przez to powiedzieć, że przed szóstym marca żaden klient nigdy pani nie skrzywdził?
– Tak, to właśnie chcę powiedzieć. A ten człowiek skrzywdził mnie i próbował zabić…
– Pani Campo, proszę tylko odpowiedzieć na zadane pytanie.
Dziękuję. Wróćmy do „Morgan's”. Tak lub nie. Czy w chwili, gdy dała pani panu Rouletowi serwetkę z adresem i ceną, była pani pewna, że nic pani nie grozi z jego strony i że ma przy sobie wystarczającą ilość gotówki, aby zapłacić czterysta dolarów za usługę?
– Tak.
– Dlaczego więc pan Roulet nie miał przy sobie żadnej gotówki? gdy został przeszukany przez policję?
– Nie wiem. Nie zabrałam mu pieniędzy.
– Wie pani, kto to zrobił?
– Nie.
Umilkłem na dłuższą chwilę, aby wyraźnymi pauzami rozdzielić poszczególne wątki przesłuchania.
– Hm, czy dalej pracuje pani jako prostytutka? – zapytałem.
Po chwili wahania Campo przytaknęła.
– I jest pani zadowolona z tego zajęcia?
Minton wstał.
– Wysoki sądzie, co to ma wspólnego z…
– Podtrzymuję sprzeciw – powiedziała sędzia.
– Dobrze – ciągnąłem. – Czy wobec tego jest prawdą, że kilka razy wyznała pani swoim klientom, że ma nadzieję porzucić tę pracę?
– Tak, to prawda – odrzekła, nie wahając się jak przy wielu poprzednich pytaniach.
– Czy to prawda, że uważa pani potencjalne korzyści finansowe związane z tą sprawą za dobry sposób zerwania z dotychczasowym zajęciem?
– Nie, to nieprawda – zaprzeczyła stanowczo i bez wahania. – Ten człowiek mnie zaatakował. Chciał mnie zabić! O nic i
Podkreśliłem coś w notatniku, robiąc kolejną pauzę.
– Czy Charles Talbot był pani stałym klientem? – zapytałem.
– Nie, poznałam go tamtego wieczoru w „Morgan's”.
– I pomyślnie zdał test bezpieczeństwa.
– Tak.
– Czy to Charles Talbot uderzył panią w twarz szóstego marca?
– Nie, to nie on – odparła szybko.
– Czy zaproponowała pani panu Talbotowi, że podzieli się z nim odszkodowaniem uzyskanym w wyniku procesu cywilnego wytoczonego panu Rouletowi?
– Nie, nie zrobiłam tego. To kłamstwo!
Zwróciłem się w stronę sędzi.
– Wysoki sądzie, czy mogę poprosić mojego klienta o powstanie?
– Proszę bardzo, panie Haller.
Dałem Rouletowi znak, by wstał. Spojrzałem ponownie na Reginę Campo.
– Pani Campo, czy jest pani pewna, że to jest człowiek, który uderzył panią szóstego marca?
– Tak, to on.
– Ile pani waży, pani Campo?
Odchyliła się od mikrofonu, jak gdyby poczuła się dotknięta niedyskrecją pytania, mimo że odpowiedziała na wiele i
– Nie jestem pewna – powiedziała Campo.
– W ogłoszeniu na stronie internetowej jest informacja, że waży pani pięćdziesiąt kilogramów. Czy to się zgadza?
– Chyba tak.
– Jeśli więc przysięgli mają uwierzyć w pani relację z wydarzeń szóstego marca, muszą uwierzyć, że udało się pani obezwładnić pana Rouleta i uciec.
Wskazałem na Rouleta, który miał co najmniej metr osiemdziesiąt wzrostu i ważył co najmniej trzydzieści kilogramów więcej od niej.
– Tak właśnie było.
– I udało się pani, mimo że rzekomo trzymał pani nóż na gardle.