Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 37 из 79

— Pan wie — zaczęła niepewnie — że neurologia współczesna wykryła istotę powstawania emocji, zarówno w sferze świadomości, jak i podświadomości. Na podświadomość działają leki hamujące poprzez płaty mózgowe, które zawiadują chemiczną regulacją organizmu, a więc i systemu nerwowego.

Erg Noor uniósł brwi. Luma Lasyi zrozumiała, że mówi niejasno i rozwlekle.

— Chcę powiedzieć, że medycyna dysponuje możliwościami oddziaływania na te ośrodki mózgowe, które zawiadują naszymi afektami. Mogłabym…

— Pani myśli o przeciwdziałaniu mojej miłości, aby mnie uwolnić od cierpienia?

Luma Lasvi pochyliła głowę.

Erg Noor uczynił gest sprzeciwu.

— Nie zrezygnuję ze swego uczucia, choćbym miał nie wiem jak cierpieć. Cierpienie, jeżeli nie przekracza naszych sił, wiedzie ku zrozumieniu, a zrozumienie — ku miłości. Pani jest bardzo dobra, Lumo, ale… nie trzeba.

To powiedziawszy Erg Noor zniknął za drzwiami.

Z pośpiechem, jak gdyby w czasie alarmu, inżynierowie i mechanicy montowali w centralnej sterowni i w bibliotece-laboratorium ekrany TWF łączności ziemskiej. Statek wszedł w sferę, gdzie stawał się możliwy odbiór rozproszonych przez atmosferę fal radiowych sieci kosmicznej Ziemi.

Odgłosy, dźwięki, kształty i barwy macierzystej planety dodawały astronautom otuchy, wystawiając jednocześnie na próbę ich cierpliwość — długie trwanie podróży kosmicznej stawało się nie do zniesienia.

Statek wywoływał sztucznego satelitę 57 na zwykłej fali dalekich rejsów kosmicznych. Co godzina oczekiwano z napięciem odzewu z tej potężnej nadawczo-odbiorczej stacji, łączącej Ziemię z kosmosem.

Wreszcie wołanie statku dotarło do Ziemi.

Cała załoga czuwała nie porzucając stanowisk przy odbiornikach. Powrót do życia po trzynastu ziemskich, a dziewięciu względnych latach rozłąki z Ziemią! Astronauci z nienasyconą łapczywością wchłaniali komunikaty ziemskie i w granicach sieci światowej omawiali ważne zagadnienia.

Tak właśnie przypadkowo złowiona propozycja gleboznawcy Heba Ura wywołała sześciotygodniową dyskusję i skłoniła uczonych do przeprowadzenia skomplikowanych obliczeń.

„Propozycja Heba Ura — dyskutujcie” — grzmiał głos Ziemi. „Ktokolwiek myślał i pracował w tym kierunku, ktokolwiek doszedł do podobnych lub przeciwnych wniosków — niech się wypowiada”.

Radośnie brzmiała dla astronautów ta zwykła formuła wezwania do szerokiej dyskusji. Heb Ur przedstawił Radzie Astronautycznej projekt systematycznego przebadania dostępnych planet błękitnych i zielonych gwiazd. Wedle jego mniemania są to światy o szczególnie potężnych promieniowaniach, które mogłyby się stać chemicznymi bodźcami walki z entropią, czyli walki o życie określonych minerałów, bezwładnych w warunkach ziemskich. Specjalne formy tego życia mogłyby się zaktywizować w minerałach znacznie cięższych od głazów w wysokich temperaturach i pod działaniem promieniowania gwiazd wyższych klas widmowych. Heb Ur uważał, że niepowodzenie wyprawy na Syriusza było do przewidzenia, jako że ta szybko obracająca się gwiazda była podwójna i nie posiadała potężnego pola magnetycznego.





Nikt nie obalił twierdzenia Heba Ura głoszącego, iż gwiazdy podwójne nie były zdolne do wytwarzania systemów planetarnych, ale jego propozycja wywołała reakcję załogi „Tantry”.

Astronomowie wyprawy z Ergiem Noorem na czele ułożyli komunikat i wysłali jako pierwszą opinię pierwszych ludzi, którzy widzieli Vegę na filmie nakręconym przez załogę „Żagla”.

I oto ludzie Ziemi usłyszeli z zachwytem głos ze zbliżającego się statku kosmicznego:

„Tantra” wypowiada się przeciwko projektowi wysłania wyprawy. Błękitne gwiazdy wydzielają rzeczywiście taką ogromną ilość energii na jednostki powierzchni swoich planet, że starczy jej na ożywienie połączeń ciężkich. Ale każdy organizm żywy stanowi filtr i zaporę dla energii, przeciwdziałającą drugiemu prawu termodynamiki, czyli entropii, na skutek wytworzenia skomplikowanej struktury prostych cząsteczek mineralnych i gazowych. Taka struktura może powstać jedynie w toku procesów rozwojowych na ogromnej przestrzeni czasu — a więc przy długotrwałej stałości warunków fizycznych. A właśnie tej trwałej stałości nie ma na planetach gwiazd o wysokiej ciepłocie — burze i potężne promieniowania niszczą skomplikowane związki. Nic tam nie trwa długo i nie może trwać, mimo że minerały przybierają najbardziej odporną budowę krystaliczną o szeście

Zdaniem załogi „Tantry”, Heb Ur powtarza jednostro

„Tantra” cytowała długi szereg przykładów i kończyła stwierdzeniem, że wzrost ciężaru ciał na planetach gwiazd błękitnych uniemożliwia kształtowanie się form żywych.

Satelita 57 przekazał wypowiedź polemiczną uczonych ze statku kosmicznego wprost do obserwatorium Rady.

Wreszcie nastąpiła chwila, której z taką niecierpliwością oczekiwali Ingrida Ditra i Kay Ber, jak zresztą wszyscy bez wyjątku członkowie wyprawy. „Tantra” zaczęła zwalniać szybkość podświetlną swego lotu, minęła pas lodowy systemu słonecznego i zbliżała się do stacji statków kosmicznych na. Trytonie. Taka szybkość już nie była potrzebna — stąd, ze sputnika Neptuna, „Tantra”, lecąc z prędkością dziewięciuset milionów kilometrów na godzinę, mogłaby osiągnąć Ziemię w ciągu niecałych pięciu godzin. Jednakże zatrzymanie rozpędzonego statku wymagałoby tyle czasu, że rozpoczynając lot z Trytona „Tantra” mogłaby minąć Słońce i oddalić się odeń na ogromną odległość.

Aby nie tracić drogoce

Tryton to bardzo duży satelita, niewiele niniejszy od trzeciego i czwartego satelity Jowisza — Ganimeda i Kalisto — i od Merkurego, posiada on cienką warstwę atmosfery złożoną głównie z azotu i kwasu węglowego.

„Tantra” wylądowała we wskazanym miejscu, na biegunie Trytona, z dala od szerokich kopuł budynku stacji. Na stoku płaskowzgórza, obok urwiska, gdzie było pełno podziemnych pomieszczeń, połyskiwał szybami gmach sanatorium. Tu astronauci mieli spędzić pięciotygodniowy okres kwaranta

Pobyt w sanatorium znosili astronauci lżej niż na statku. Czekały ich tam laboratoria, sale koncertowe, kąpiele kombinowane z elektryczności, muzyki, wody i wibracji falowych, codzie

Silikolowy sarkofag Nizy przeniesiono do sanatorium zachowując wszelkie środki ostrożności. Erg Noor i biolog Eon Tal opuścili „Tantrę” ostatni. Stąpali lekko mimo balastów, założonych po to, by nie wykonywać nagłych skoków wskutek małej siły ciążenia na tej planecie.

Zgasły reflektory świecące dokoła lądowiska. Tryton wychodził na oświetloną przez Słońce stronę Neptuna. I chociaż światło odbite przez Neptuna było szarawe i blade, jednak olbrzymie zwierciadło ogromnej planety znajdującej się zaledwie w odległości trzystu pięćdziesięciu tysięcy kilometrów od Trytona rozpraszało mrok, tworząc na satelicie jasną szarówkę, podobną do wiose