Страница 26 из 68
Reea
– Wyobrażam sobie. Mam jednak nadzieję, że wypróbowaliście kilka programów. William jest bardzo dumny z tych zabawek. Wspominałaś, że widzieliście salę hologramową w Apartamencie Prezydenckim w hotelu.
– Zgadza się. Kilka razy z niej skorzystaliśmy. Robi wrażenie.
– Większość z tego, to dzieło Williama – projekt – ale ja też mam swój skromny udział. Mamy zamiar wykorzystać nowy system, żeby wspomóc leczenie nałogów i niektórych psychoz. – Zrobiła miejsce kelnerowi, który podał kawę i deser. – To powi
– Brzmi bardzo ciekawie.
– I jest ciekawe. Na razie wszystko jest okropnie drogie, ale mamy nadzieję udoskonalić projekt i obniżyć jego koszty. Jednak na Olimpie Roarke chciał mieć wszystko najlepsze – i dostał. Na przykład android Lisa…
– Tak. – Eye przypomniała sobie oszałamiającego androida płci żeńskiej o zniewalającym głosie. – Widziałam ją.
– Będzie w public relations i obsłudze klienta. To pierwszorzędny model; praca nad nim trwała kilka miesięcy. Nic, co jest na rynku, nie przypomina jej układów inteligencji. Będzie wyposażona w moduł podejmowania decyzji i osobowość o wiele bardziej skomplikowaną niż dzisiejsze maszyny. William i ja… – Urwała i zachichotała.
Widzicie, nie potrafię przestać mówić o pracy.
– To fascynujące. – Mira delikatnie odkroiła widelczykiem kawałek ciasta. – Pani badania nad wzorami mózgów i ich genetycznym wpływem na osobowość, a także ich zastosowanie w elektronice są naprawdę imponujące, nawet dla takiego zatwardziałego konserwatysty jak ja. – Zawahała się przez chwilę, spoglądając na Eve.
– Właściwie pani wiedza mogłaby rzucić nowe światło na sprawę, o której dyskutowałyśmy właśnie z Eve.
– Doprawdy? – Reea
– Hipotetycznie. – Mira rozłożyła ręce, dobrze wiedząc o zakazie nieoficjalnych konsultacji.
– Naturalnie.
Eve znów zabębniła palcami w stolik. Wolała porozmawiać o tym tylko z Mirą, lecz w takiej sytuacji postanowiła rozszerzyć krąg wtajemniczonych.
– Podejrzenie samobójstwa. Nieznany motyw, brak skło
– Jakieś ułomności fizyczne?
– Żadnych. Czysta karta zdrowia.
Reea
– Nie miał żadnych zaburzeń psychicznych? Może się kiedyś leczył?
– Nie.
– Ciekawe. Musiałabym obejrzeć zapis fal mózgu. Mogłabym to zobaczyć?
– Na razie wyniki są zastrzeżone.
– Hm. – Reca
Eye pomyślała o tamtym małym punkciku, ale pokręciła przecząco głową.
– Nie, nie było żadnego guza.
– Są pewne przypadki predyspozycji, które wymykają się badaniom genetycznym. Mózg to skomplikowany organ i wciąż zaskakuje nawet najbardziej zaawansowaną technikę. Gdybym mogła poznać szczegóły historii jego rodziny… Można przypuszczać, że twój samobójca nosił w sobie genetyczną bombę, której nie wykryły zwykłe analizy. W pewnym momencie jego życia lont się wypalił.
Eye uniosła brew.
– Więc on po prostu wybuchł?
– Można to tak określić. – Reea
– Wszyscy nosimy w sobie kod, Eye, już w łonie matki. Od początku mamy zapisane w genach, kim jesteśmy i kim będziemy. Nie tylko kolor oczu, budowę ciała czy odcień skóry, ale osobowość, gusta, intelekt i skalę emocjonalną. Od chwili poczęcia mamy piętno kodu genetycznego. Do pewnego stopnia można go modyfikować, ale nie zmienimy podstawy. Tego nic nie może zmienić.
– Jesteśmy więc tacy, jakimi się urodziliśmy? – Eye stanął przed oczami obskurny pokój, migające czerwone światło i mała dziewczynka skulona w kącie, z zakrwawionym nożem w ręce.
– Właśnie. – Reea
– Nie bierze pani pod uwagę środowiska, wolnej woli, podstawowej dążności człowieka do ciągłego ulepszania siebie? – sprzeciwiła się Mira. – Gdybyśmy byli istotami bez serca, duszy i bez możliwości różnych wyborów życiowych, znaleźlibyśmy się na tym samym poziomie rozwoju co zwierzęta.
– I tak jest – odparła Reea
Przeznaczenie? pomyślała Eye. W takim razie czy jej przeznaczeniem było zgwałcenie i wykorzystywanie przez ojca? Upadek w nieludzką otchłań i walka o przetrwanie?
Mira potrząsnęła głową.
– Nie mogę się z tym zgodzić. Dziecko urodzone w biedzie na przedmieściach Budapesztu, odebrane matce zaraz po narodzinach i dorastające w dostatku, w czułej i kochającej rodzinie w Paryżu, na pewno będzie przejawiać cechy związane z wychowaniem i wykształceniem. Nie można kwestionować roli rodziny jako kolebki emocji i podstawowej dążności człowieka do ulepszania siebie – upierała się.
– W pewnym sensie się zgadzam – przyznała Reea
– Gdyby przyjąć twoją teorię – powiedziała powoli Eve – to temu człowiekowi było przeznaczone odebrać sobie życie. Żadne okoliczności, żadne wpływy z zewnątrz nie mogły temu zapobiec.
– Otóż to. Te skło
– Studia nad głową zostawię raczej tobie i doktor Mirze. – Eye odsunęła kawę. – Muszę wracać do centrali. Dziękuję za rozmowę, Miro – i za teorie, Reea
– Z przyjemnością jeszcze przy okazji je rozwinę. – Reea
– Dzięki. – Eye nieznacznie odsunęła się, kiedy Mira wstała, żeby cmoknąć ją w policzek. – Będziemy w kontakcie.
– Mam nadzieję, że me tylko wtedy, gdy zechcesz dyskutować o jakimś szczególnym przypadku w twojej pracy. Pozdrów Mavis, kiedy ją zobaczysz.
– Jasne. – Eye zarzuciła na ramię torbę i skierowała się do wyjścia. Na chwilę przystanęła obok mattre d”hótel i prychnęła z pogardą.
– Fascynująca kobieta. – Reea
– Wszystko w porządku. – Mira ułożyła wargi w uśmiech i spojrzała na nią ze zrozumieniem. – Mnie też często się to zdarza. Poza tym zgadzam się, Eve to rzeczywiście fascynująca kobieta. Sama do wszystkiego doszła, co, jak się obawiam, może podważyć pani teorię genetyczną.