Страница 75 из 76
Ale ona też była dobrze wyszkolona. W skupieniu obserwowała Micka, który zatrzymał się przy drzwiach przeciwpożarowych obok sdli bilowej. Wyjął podręczny sprzęt i umieścił go na wysokości piersi. Jego place poruszały się blyskawicznie. Eye była ciekawa, o czym myśli. Jego sprzęt trzy razy zapiszczał, po czym zapaliło się zielone światełko.
Wszedł pierwszy i od razu biegiem ruszył przed siebie.
– Uwaga – zaczęła Eye. – Feeney, na mój sygnał zaczniesz zakłócać transmisję.
W słuchawce przy uchu usłyszała jego głos.
– Są przy drzwiach, pracują nad alarmem zewnętrznym. Zobacz, ten drugi od końca, poci się. Hej, Dallas, rozpoznaliśmy go. Wygiąda na to, że Gerade chce mieć wszystkich na oku.
– Wspaniale.
– Udało im się. Facet od elektroniki zmienia ustawienia nadajnika. Chce obejść zakłócenia. Wprowadza ręcznie nowy kod. Musiał go dostać od kogoś z naszych. Mają trzydziestoprocentową słyszalność.
Eye weszła na piętro, na którym mieściła się sala balowa. Podniosła rękę. Szef drugiego zespołu, stojący na przeciwnym końcu korytarza, wykonał identyczny gest. Na jej znak wszyscy ruszyli. Błyskawicznie.
– Blokujemy! – krzyknęła, wpadając do środka. – Policja! Ręce do góry! Stój! – zawołała, oddając ostrzegawczy strzał w kierunku kobiety, która właśnie sięgała do prawego buta.
Odpowiedzieli ogniem. W półobrocie Eye zauważyła, jak jedna z czarnych postaci odskakuje, trafiona policyjnym pociskiciii.
Ktoś wpadł na ogromną szklaną gablotę, tłukąc ją i uruchamiając ogłuszający alarm. Wśród wystrzałów i okrzyków zobaciyla, jak Mick posyła Roarke”owi promie
Nie miała czasu zastanawiać się, co miał znaczyć. Kobieta w czerni rzuciła w nią wielką wazą, a sama z wrzaskiem skoczyła w stronę wyjścia.
Eye miała pół sekundy na podjęcie decyzji. Niewątpliwie satysfakcjonujący pojedynek z cholerną mistrzynią walki wręcz czy… Z żalem wystrzeliła. Przeciwniczka upadła na podłogę jak kłoda.
– Szkoda. – Roarke westchnął. – Chciałbym to zobaczyć. Odwrócił się do Micka, a ponieważ nie miał już nic zrobienia, schował broń, której w ogóle nie powinien przy sobie mieć, do kieszeni.
– Chciałbym obejrzeć ten wasz nadajnik.
– Obawiam się, że przejmie go policja. Co za strata. – Mick ostrożnie rozejrzał się po sali. Jego wspólnicy stali z rękami w górze, otoczeni kordonem mundurowych. Jednym zgrabnym ruchem wsunął nadajnik w dłoń Roarke”a, cofnął się o krok i potulnie podniósł ręce.
Roarke”owi nieraz przyszło rozpamiętywać ten moment. Mick stał tam uśmiechnięty, zadowolony z siebie. I niestrzeżony.
Pamiętał radość w jego oczach, która w jednej chwili zmieniła się w przerażenie.
Odwrócił się, jednocześnie wyjmując z kieszeni broń. Prędzej. Chryste, przecież zawsze był taki szybki.
Niestety, nie dziś. Tym razem okazał się zbyt wolny.
Gerade trzymał nóż. Ostrze błysnęło złowrogo, odbijając jaskrawe światło lamp. W jego oczach była dzika wściekłość. Roarke usłyszał krzyk Eve, zobaczył strumień pocisków wy strzelonych w kierunku napastnika. Za późno.
W tej samej chwili Mick osunął się twarzą na podłogę. Nóż wbił mu się głęboko w brzuch.
– Do diabła! – Mick podniósł głowę i spojrzał ze zdziwieniem na Roarke”a.
– Nie. – Ten był już na kolanach, zaciskając miejsce wokół rany. Krew, gęsta i ciemna, przeciekała mu między palcami.
– A to sukinsyn – wyszeptał z trudem Mick, krzywiąc się z bólu. – Nigdy bym się po nim nie spodziewał. Nie wiedziałem, że ma nóż. Jak to wygiąda?
– Nie jest tak źle.
– Cholera, Roarke, kiedyś potrafiłeś lepiej kłamać.
– Potrzebny ambulans. – Eye podeszła do nich, spojrzała na Micka i dalej wołała do komunikatora. – Jest ra
Bez namysłu rozerwała koszulę i podała Roarke”owi, by tamował krwotok.
– To ładny gest. Blada twarz Micka stawała się szara. Eye, moja droga, czy to znaczy, że mi wybaczasz?
– Nic nie mów. – Kucnęła, żeby sprawdzić mu puls. – Pomoc jest już w drodze.
– Byłem mu to wi
– Wszystko będzie dobrze. – Roarke ścisnął rękę przyjaciela, jak gdyby próbując zatrzymać uchodzące z niego życie. – Wyjdziesz z tego.
– Wiesz, że to koniec. – Z kącika ust Micka sączyła się strużka krwi. – Widziałeś moje znaki?
– Jasne.
– Tak jak dawniej. Pamiętasz…? – Jęknął, z trudem łapiąc oddech. – Pamiętasz, jak zrobiliśmy dom burmistrza Londynu? Wyczyściliśmy mu cały parter, podczas gdy on gził się z panienką na piętrze. A jego żona była w tym czasie z wizytą u siostry w Bath.
Roarke nie potrafił zatamować krwi, nie był w stanie powstrzymać śmiertelnej strużki. Czuł zbliżającą się śmierć, modlił się, by Mick jej nie wyczul.
– Pamiętani, jak wśliznąłeś się na górę i sfilmowałeś go jego własną kamerą. Później sprzedaliśmy mu dyskietkę, a kamerę opchnęliśmy na rynku.
– Tak, tak, to były czasy. Najszczęśliwsze lata mojego życia. Przynajmniej nie zdycham w jakiejś zatęchłej norze, tylko w luksusowym hotelu.
– Nic nie mów, Mick. Pogotowie już jedzie.
– Och, pieprzyć ich. – Mick westchnął ciężko. Przez chwilę jego oczy były czyste i spokojne. – Zapalisz za mnie świecę u Świętego Patryka?
Roarke miał ściśnięte gardło. Chciał zaprzeczyć, ale kiwnął tylko głową.
– Mhm.
– To już coś, Roarke. Zawsze byłeś moim najlepszym przyjacielem. Cieszę się, że znalazłeś tę jedyną rzecz na świecie. Pilnuj jej.
Głowa Micka opadła bezwładnie na bok. Zmarł.
– O Boże! – Roarke poddał się rozpaczy. Nie przestając ściskać dłoni przyjaciela, pochylił się nad nim. Kiedy spojrzał na Eye, w jego oczach dostrzegła nagą zbolałą duszę.
Po sali krzątali się policjanci i sanitariusze. Eye podeszła do męża, uklękła obok niego i przytuliła go do siebie.
Roarke oparł głowę na jej piersiach. Po jego policzku spłynęła łza.
Świt zastał go walczącego z myślami. Siedział przy oknie sypialni i obserwował budzący się dzień. Ciemność powoli ustępowała miejsca światłu.
Szukał w sobie gniewu, chciał go czuć, ale nie znalazł.
Nie odwrócił się, kiedy weszła Eye. Najgorszy ból minął, bo wreszcie była w domu.
Miałaś bardzo długi dzień.
– Ty też. – Zamartwiała się o niego przez cały ten czas, który musiał spędzić bez niej. Otworzyła usta, ale szybko je zamknęła. Nie potrafiła wypowiedzieć tej pustej zwyczajowej formułki tym, jak jej przykro z powodu straty. Nie mogła mu tego powiedzieć. Nie teraz.
– Michel Gerade został oskarżony o morderstwo z premedytacją. W takich sytuacjach immunitet dyplomatyczny nie chroni.
Roarke nie odpowiedział. Przyczesała dłonią włosy i poprawiła pożyczoną koszulę.
– Złamię go – powiedziała. – Wyda Naplesów. Wydałby pierworodnego syna, gdyby wiedział, że mu to pomoże.
– Naples zniknął. Ukrywa się. Roarke odwrócił się. – Myślałaś, że tego nie sprawdzę? Zgubiliśmy go. Tym razem go zgubiliśmy. I jego bękarta też. Są poza naszym zasięgiem, tak samo jak Yost. Niech go piekło pochłonie.
Podniosła ręce.
– Tak mi przykro.
– Dlaczego? Podszedł do niej i delikatnie ujął jej twarz. Dlaczego? – powtórzył, całując jej policzki, a potem czoło. – Dlatego, że zrobiłaś wszystko, co było można, a nawet więcej? Dlatego, że oddałaś mojemu najlepszemu przyjacielowi, którego nie znałaś, swoją koszulę? Dlatego, że byłaś przy mnie, kiedy najbardziej cię potrzebowałem?
– Mylisz się. Każdy, kto uratował ci życie, jest moim przyjacielem. Pomógł nam. Dzięki niemu byliśmy w pełni przygotowani do operacji. Miałeś co do niego rację. Był przeciwny przelewowi krwi, a na koniec stanął w twojej obronie.
– Powiedziałby, że to nic takiego. Chcę go zabrać do Irlandii i pochować wśród przyjaciół.