Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 62 из 76



– Nigdzie nie jadę.

– Opuścisz miasto, i to natychmiast. Jeśli nie podoba ci się Szwajcaria, pojedziesz, dokąd zechcesz.

– Nie mam zamiaru nigdzie jechać.

– Wiesz co, pieprz się. Zwalniam cię.

– Rozumiem. Zabiorę swoje rzeczy i przeniosę się do hotelu, dopóki…

– Milczeć, do ciężkiej cholery! Zamknijcie się obydwaj. – Eye nerwowym gestem poprawiła włosy. – Już takie moje szczęście. W końcu usłyszałam słowa, na które czekałam od roku i nawet nie mogę odśpiewać hymnu zwycięstwa. A więc chcesz, żeby podwinął ogon i gdzieś się ukrył? – zapytała ostro. – Myślisz, że kiedy ty wpakowałeś się w taką aferę, on tak po prostu pojedzie sobie do Szwajcarii na jakieś pieprzone wakacje jodłować czy co oni tam robią?

– Kto jak kto, ale ty powi

– I właśnie dlatego Summerset zostanie przewieziony do domu, do tej fortecy, w której mieszkamy, i pozostanie tam pod ochroną aż do odwołania.

– Nie zgadzam się na takie…

– Kazałam ci się zamknąć! – Eye, patrząc groźnie na Smmerseta, zrobiła krok przed siebie i stanęła między zdenerwowanyiui mężczyznami. Prawie poczuła na sobie ich wściekłość, niechęć jaką w tym momencie do siebie żywili. – Chcesz, żeby caly czas się o ciebie zamartwiał? Chcesz, żeby rozpaczał, jeśli popełnisz jakiś błąd i coś ci się stanie? Koleś, a może twoja durna jest wielka, że nie możesz jej przełknąć? Jeśli tak, to sama wepchnę ci ją do gardła. Obaj zrobicie to, co wam powiem. W przeciwnym razie oskarżę cię – wbiła palec w klatkę piersiową Summerseta – o posiadanie nielegalnej broni. A ciebie – odwróciła się do Roarke”a – o działanie niezgodne z procedurą policji. Wsadzę was do wspólnej celi, tam sobie wszystko wyjaśnicie a ja tym czasie dokończę to, co zaczęłam. Na pewno nie będę tu sterczeć i przyglądać się waszym dzieci

Roarke z całej siły chwycił ją za ramię. Nie odezwał się ani słowem. Kiedy się opanował, puścił ją, odwrócił się i wyszedł.

– Niezła zabawa, co?

– Pani porucznik?

– Niech cię szlag. Zamknij gębę. – Eye podeszła do okna i przez chwilę patrzyła na ulicę. – Zostawił za sobą wszystko. Z całej przeszłości tylko ty się dla niego liczysz.

Nagle emocje Summerseta opadly. Koścista twarz nabrała jakiejś miękkości. Usiadł na krześle.

– Zgadzam się. Będę współpracował. Gdzie mam zaczekać na jakiś transport?

– Może być tutaj.

– Pani porucznik – powiedział cicho, podchodząc do drzwi. Zatrzymała się i odwróciła. Ich oczy się spotkały. – Nie chodzi o dumę. Nie mogę go zostawić. On… on jest mój.

– Wiem -. odparła z westchnieniem. – Dwóch ludzi w cywilu odwiezie cię do domu. Dam wam nieoznakowany pojazd, będzie mniej bolało. – Otworzyła drzwi, ale zanim wyszła, jeszcze raz się odwróciła i powiedziała z uśmiechem: – Kiedy następnym razem cię zwolni, wykąpię się z tej okazji w szampanie.

19

Eye zorganizowała transport dla Summerseta i wysłała dwóch mundurowych na Madison Ayenue, żeby sprawdzili, czy przypadkiem któryś z kupców nie widział uciekającego Yosta. Szczerze mówiąc, nie liczyła, że te informacje jej w czymś pomogą, ale na wszelki wypadek poleciła odnaleźć kierowcę autobusu i spisać jego zeznania.

Wezwała Peabody i razem zeszły do garażu.

– I nie ruszy się z miejsca? Summerset?

– Tak. Gdybym miała jakiekolwiek wątpliwości, kazałabym go zamknąć. Teraz bardziej martwię się o… cóż. – Urwała, kiedy zauważyła, że powód jej zmartwień stoi oparty o wóz. – Coś mi się zdaje, że muszę cię tu na chwilę zostawić, Peabody.

– Boże, jest taki przystojny, kiedy się wścieka. Mogę popatrzeć?

– Trzymaj się z daleka, co najmniej pięć miejsc parkingowych.

odwróć się plecami. – Eye zrobiła krok do przodu. – Wyłącz rekorder – dodała.

Oddalając się, usłyszała, jak jej podwładna mruczy pod nosem

– No i po zabawie.

– Co to za zbiegowisko? – zapytała Roarke”a z uśmiechem.- Rozejść się, bo wezwę ochronę garażu.

– Eve, chcę, żeby wyjechał z kraju. – Jego głos był zdecydowany.

– Nawet ty nie zawsze możesz mieć to, czego chcesz.

– Nie spodziewałem się, że właśnie ty będziesz mi w tym przeszkadzać.

– Niestety. Wiedz, że nie sprawia mi to przyjemności. Summerset jest teraz naszym najważniejszym świadkiem. Zostanie w mieście, przydzieliłam mu najlepszą ochronę. Koniec dyskusji.

– Chrzanię tę waszą najlepszą ochronę. Twoi ludzie zgubili go po pięciu minutach. Myślisz, że po czymś takim zostawię go pod waszą opieką?



– Czy to znaczy, że i mnie nie ufasz?

– Na to wychodzi.

Ten cios zabolał, zranił ją bardzo głęboko.

– Masz rację. Zawiodłam cię, strasznie mi przykro.

W oczach Roarke” a płonął gniew. Przygotowała się na kolejny atak, spodziewała się nawet, że ją uderzy, ale opanował emocje. Odwrócił się i oparł ręce o maskę.

– Boże, myślałaś, że cię uderzę? Myślałaś, że mógłbym się do tego posunąć?

– Roarke, już nieraz to robiliśmy. Problem w tym, żeto ja wybrałam ludzi, którzy mieli go śledzić, a on ich zgubił. Czyli to moja wina.

– Gówno prawda.

– Nie, to łańcuch odpowiedzialności. Ty też uznałeś, że ponieważ Summerset pracuje dla ciebie, to to, co prawie mu się przytrafiło, jest także twoją sprawą. Musimy się z tym uporać i żyć dalej. Taka jest prawda, Roarke. – Nieśmiało dotknęła ramienia męża, ale szybko się wycofała i schowała rękę do kieszeni. – Nie możesz od niego wymagać, żeby zrobił coś, na co ty sam nigdy byś się nie zgodził. Przykro mi z powodu tego, co się wydarzyło dziś rano, choć trzeba przyznać, że sobie świetnie poradził. Doceńmy to i wracajmy do roboty.

– Wiedzą, jaki jest dla mnie ważny. Wiedzą, co dla mnie oznaczałaby taka strata. Wszystko dla pieniędzy i rozrywki. Cóż, sam mam na sumieniu niejeden paskudny uczynek dla pieniędzy i rozrywki.

Przez chwilę milczeli.

– To jakiś irlandzki przesąd? Spotyka cię nieszczęście, bo byłeś złym człowiekiem?

Odwracając się do niej plecami, uśmiechnął się niewyraźnie.

– Raczej katolicki. Choćbyś nie wiem jak daleko uciekała, ujawni się w najmniej oczekiwanym momencie. Nie, wcale nie uważam, że muszę zapłacić za przeszłość, choć myślę, że właśnie o to chodzi. Żebym rozliczył się z przeszłością.

I rozliczy się, choćby nie wiadomo jak miało to boleć.

– Czy jest coś, o czym nie chcesz mi powiedzieć?

– Powiem ci, jak będę miał pewność. Eye, nigdy mnie zawiodłaś. Nie powinienem był ci tego sugerować.

– Nie ma sprawy. Cieszę się, że przynajmniej słyszałam, jak zwalniasz Summerseta. Może mógłbyś to powtórzyć za kilka tygodni? Tym razem na poważnie.

Uśmiechając się, poprawił włosy i spojrzał na otwierające się drzwi windy. Stał w nich Summerset w towarzystwie dwóch policjantów w cywilu.

Eve cicho westchnęła, widząc, jak jej mąż i jego kamerdyner spoglądają sobie w oczy. Wiedziała, że nigdy tak do końca nie zrozumie tego, co ich łączy.

– Ale teraz lepiej idź i z nim pogadąj.

– Pani porucznik?

– O co chodzi?

– Pocałuj mnie.

– Dlaczego miałabym to robić?

– Bo tego potrzebuję.

Przewróciła oczami, ot, tak dla utrzymania pozorów, ale stanęła na palcach i musnęła wargami jego usta.

– Mają tu kamery zabezpieczające, więc nie licz na nic więcej. Muszę wracać. Peabody!

Zaczekała, aż Roarke minie rząd nieoznakowanych pojazdów podejdzie do Summerseta.

– Są jak rodzina, co? zauważyła jej asystentka, wsiadają do samochodu. -Ale, ale! Dallas, tym sposobem jesteś dla Summerseta czymś w rodzaju synowej.

Eye pobladła z oburzenia. Jedyne, co mogła w tej sytuacji zrobić to złapać się za brzuch.

– Jezu, niedobrze mi się zrobiło.

Mince’owie zajmowali tak zwany Apartament Dyrektorski na najbardziej luksusowym piętrze hotelu Palace. Pomieszczenia były przestro