Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 16 из 21

Właśnie śpiewałam ci rap „Bądź grzecznym chłopczykiem”, kiedy zadzwonił telefon. Pielęgniarka Co

– Suza

– No, jestem, Co

– Posłuchaj, wróciły twoje ostatnie wyniki badań.

Ech, jak ja znałam to zawieszenie głosu lekarza.

– I… nie jestem zadowolona. Balansujesz na krawędzi przepaści. Chciałabym, żebyś się natychmiast zgłosiła do szpitala. Jak szybko możesz tu przyjechać?

Te słowa zadudniły mi w głowie, zebrałam myśli. Musiałam usiąść.

– Nie wiem, Co

– Nie ma gadania, Suza

– Och, zadzwonię. Poczekaj.

Odłożyłam słuchawkę, a tyś mnie trzymał za rękę jak dzielny mały żołnierz. Wiedziałeś, co robić. Pewno nauczyłeś się tego od taty.

Pamiętam, że włożyłam cię do łóżeczka, pociągnęłam sznurek pozytywki.

Pamiętam, że zapaliłam nocną lampkę i zaciągnęłam zasłony.

Pamiętam, że schodziłam na dół, by zadzwonić do babci Jean i do Matta.

A dalej już nie pamiętam.

MATT znalazł mnie leżącą jak szmaciana lalka u podnóża schodów. Miałam głębokie rozcięcie nosa. Zadzwonił po babcię Jean i zawiózł mnie pędem na ostry dyżur.

Stamtąd trafiłam na oddział intensywnej terapii. Kiedy się obudziłam, wokół odbywała się jakaś nerwowa krzątanina.

Zawołałam Matta. W jednej chwili zjawił się przy mnie razem z Co

– Suza

– Z dzieckiem wszystko dobrze Co

– Suza

– I co? – spytałam.

– Masz zatrucie ciążowe. Dlatego zemdlałaś.

Wiedziałam oczywiście, co to znaczy. Moja krew zatruwała dziecko i mnie. Nigdy nie słyszałam, żeby komuś się to zdarzyło w tak wczesnej fazie ciąży, ale Co

I wtedy usłyszałam, jak wypraszają Matta z pokoju, a wpada ekipa lekarzy. Poczułam maskę tlenową wkładaną na nos i usta.

Wiedziałam, co się ze mną dzieje. Ujmując to w sposób zrozumiały dla laika:

Nerki przestały pracować.

Ciśnienie tętnicze spadało.

Wątroba, która strzeże przed każdą trucizną, ledwie działała.

Ogarniały mnie drgawki.

Przez kroplówkę podawano mi płyny i leki, żeby powstrzymać rzucawkę, ale zaczęłam krwawić. Bardzo się bałam. Leciałam w ciemny tunel. Czarne ściany zacieśniały się, wyciskały ze mnie ostatnie tchnienie.

Umierałam.

MATT czuwa przy moim łóżku dzień i noc. To najlepszy mąż, najlepszy przyjaciel, jakiego można sobie wyobrazić.

Co

Słyszę ją i słyszę twojego tatę. Tyle że nie mogę odpowiedzieć. Nie wiem, dlaczego.

Z ich rozmowy wnoszę, że straciłam dziecko. Gdybym mogła płakać, płakałabym bez końca. Gdybym mogła krzyczeć, uderzyłabym w krzyk. Ale nie mogę, więc obchodzę żałobę w głuchej ciszy.





Babcia Jean też mnie tu odwiedza. Podobnie jak moi przyjaciele z okolic Vineyard. Melanie Bone wpada codzie

Dobiegają mnie strzępy rozmów wokół

– Jeśli nie masz nic przeciwko temu, przyprowadzę dziś po południ Nicka – powiada tata do Co

Matt przyprowadza cię na moją salę. Och, Nickolasie, siedzicie z tatą przy moim łóżku, opowiadacie mi historyjki, żegnacie się. Słyszę, jak Mattowi głos się załamuje, martwię się o niego.

Sama trwam przy życiu. A w każdym razie tak mi się zdaje.

Bo inaczej jak mogłabym słyszeć twój śmiech, Nick? Albo twoje wołanie: „Mamo!”, przez czarną dziurę snu?

A słyszę.

Twój słodki głosik przedziera się przez tę czarną czeluść, w której tkwię uwięziona. Zupełnie jakbyście wołali mnie z tatą z dziwnego snu, a wasze głosy prowadziły mnie niczym światło latarni morskiej.

Zbieram wszystkie siły, idę za dźwiękiem waszych głosów, coraz wyżej i wyżej.

Jeszcze raz muszę zobaczyć ciebie i tatusia.

Czuję, jak czarny tunel zamyka się za mną, może znalazłam wyjście z tej samotni. Wszystko się rozjaśnia. Rozpraszają się ciemności wokół, widzę promienie ciepła, swojskie przyjazne światło Martha`s Vineyard.

I wtedy staje się coś nieoczekiwanego.

Otwieram oczy.

– Witaj, Suza

Katie

Mogła strawić tylko po kilka stron dzie

Coraz częściej dzie

Zastanawiała się nad czymś, co przeczytała na tych kartach wcześniej: nad lekcją o pięciu piłkach – praca, rodzina, zdrowie, przyjaciele, uczciwość.

Praca jest gumową piłką, prawda?

Suza

Teraz zrozumiała dlaczego. Od dłuższego czasu w jej życiu brakowało równowagi. Zarywała noce, ślęcząc nad maszynopisami, które usiłowała doprowadzić do perfekcji. Dobrze wynagradzana i satysfakcjonująca praca, w porządku, ale praca jest przecież gumową piłką, prawda?

Natomiast rodzina, zdrowie, przyjaciele i prawość to bezce

No i dziecko rosnące w jej łonie też było taką szklaną kulą.

NAZAJUTRZ rano siedziała w żółtej taksówce z dwiema przyjaciółkami, Susan Kingsolver i Laurie Raleigh. Jechała do swojego ginekologa, doktora Alberta K. Sassoona.

Susan i Laurie towarzyszyły jej dla moralnego wsparcia. Wiedziały o ciąży Katie i uparły się by z nią pojechać. Teraz trzymały ją za ręce.

– Dobrze się czujesz, kochanie? – zapytała Susan.

Była nauczycielką w szkole podstawowej na Dolnym Wschodnim Manhattanie. Pewnego lata poznały się na terenach rekreacyjnych Hamptons i bardzo zaprzyjaźniły.

– Doskonale. Po prostu nie mogę w to wszystko uwierzyć. I nie mogę uwierzyć, że zaraz znajdę się przed Sassoonem.

Kiedy wysiadła, zdała sobie sprawę, iż gapi się tępo na dobrze znane witryny sklepów. Co ona powie doktorowi Sassoonowi? Kiedy była u Alberta na początku roku, tak się cieszył, że kogoś znalazła… A teraz taki numer?

Wszystko docierało do niej jak z oddali, chociaż Susan i Laurie trajkotały serdecznie, żeby podtrzymać ją na duchu. Naprawdę bardzo jej pomagały.

– Cokolwiek postanowisz – szepnęła Laurie, kiedy wezwano Katie do gabinetu – wyjdzie na dobre. Bo ty jesteś dobra.

Cokolwiek postanowi?

Nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę.

Albert Sassoon przyjął ją z uśmiechem. Katie od razu pomyślała o serdeczności Suza

– A zatem… – powiedział lekarz, kiedy Katie wkładała nogi w strzemiona.