Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 24 из 84

– Po pierwsze, jego podobieństwo do radu – rzekł Seagram. – Societe des Mines przekazało próbki Brewstera do Instytutu Radowego w Paryżu, gdzie naukowcy stwierdzili, że pewne własności bizanium i radu są identyczne.

– A ponieważ uzyskanie jednego grama radu kosztowało pięćdziesiąt tysięcy dolarów – wtrącił Do

– Tak jest, panie prezydencie. W tysiąc dziewięćset dziesiątym roku jedna uncja bizanium była warta milion czterysta tysięcy dolarów.

Prezydent podniósł się wolno i spojrzał w okno.

– Co dalej zrobił Brewster?

– Przekazał tę informację Ministerstwu Wojny – odparł Seagram. Wyjął i otworzył skoroszyt z dokumentami w sprawie funduszy na tajny plan wojskowy 371-990-R85. – Gdyby chłopcy z CIA poznali całą tę historię, to byliby dumni ze swych poprzedników. Kiedy generałowie z dawnego wywiadu wojskowego zorientowali się, czym dysponuje Brewster, postanowili przechytrzyć Francuzów, wykręcając im największy numer stulecia. Kazano Brewsterowi poinformować Societe des Mines, że zna skład próbek skały, i tak ich skołować, by sobie pomyśleli, że chce założyć syndykat i wydobywać bizanium na własną rękę. Miał żabojadów w garści i oni o tym wiedzieli, zdążyli już bowiem ustalić, że dane dotyczące lokalizacji złoża były fałszywe. Bez Brewstera nie zdobyliby bizanium. To takie proste. Nie mieli i

– A dlaczego nasz rząd sam się tym nie zajął? – spytał prezydent. – Dlaczego pozwolił zrobić to Francuzom?

– Z dwóch powodów – odpowiedział Seagram. – Po pierwsze, bizanium znajdowało się na terytorium i

– Coś mi się wydaje, że Francuzi grali znaczonymi kartami.

– Obie strony to robiły, panie prezydencie. Nie ma żadnych wątpliwości, że Brewster zdawał sobie z tego sprawę. Wiedział, że kiedy już uruchomi kopalnię i zacznie dostarczać rudę, to wówczas on i jego ludzie zostaną zabici przez płatnych morderców, wynajętych przez Societe des Mines. Przecież to jasno wynikało z faktu, że Francuzi tak fanatycznie upierali się przy zachowaniu wszystkiego w tajemnicy. I jeszcze jeden drobny szczegół. To właśnie oni, a nie Brewster, wykombinowali tę katastrofę w kopalni „Little Angel".

– Musi pan przyznać, że wszystko rozegrali po mistrzowsku – rzekł Do

– Prawie na pewno możemy założyć, że Societe des Mines wysłało naszych bohaterów do Nowego Jorku wynajętą salonką – ciągnął Seagram. – Atlantyk przepłynęli prawdopodobnie pod przybranymi nazwiskami na pokładzie jakiegoś francuskiego statku.

– Chciałbym, żebyście panowie wyjaśnili mi pewną sprawę – powiedział prezydent. – Czytając wasz raport zauważyłem, że według Do

– To kolejny wybieg Francuzów – odparł Seagram. – Również z dokumentów Jensena i Thora wynika, że sprzęt wiertniczy opłacono czekiem wystawionym przez bank w Waszyngtonie. Okazuje się, że konto, z którego dokonano wypłaty, należało do ambasadora Francji. To po prostu jeszcze jeden fortel dla zamaskowania prawdziwej operacji.

– Wykorzystywali każdą okazję, prawda? Seagram skinął głową.

– Wszystko dobrze sobie zaplanowali, ale przy całej swojej przebiegłości nawet nie przypuszczali, że mogą zostać wyprowadzeni w pole.

– Dotarli aż do Paryża, a co potem? – dopytywał się prezydent.

– Spędzili dwa tygodnie w biurze Societe, zamawiając zaopatrzenie i dokonując ostatnich przygotowań. Kiedy wszystko było już gotowe, wówczas wsiedli na francuski statek w Hawrze i wypłynęli na kanał La Manche. Dwanaście dni statek przebijał się przez krę lodową na Morzu Barentsa, zanim w końcu rzucił kotwicę przy Nowej Ziemi. Kiedy ludzi i sprzęt bezpiecznie przetransportowano na ląd, Brewster zaczął realizować tajny plan wojskowy i kazał kapitanowi statku zaopatrzeniowego wrócić po rudę nie wcześniej niż w pierwszym tygodniu czerwca, to znaczy za niespełna siedem miesięcy.

– A plan był taki, że górnicy wraz z bizanium mieli zniknąć na długo przed powrotem statku Societe des Mines.

– Właśnie. Wykonali go dwa miesiące wcześniej. Tylko pięć miesięcy zajęło im wyrwanie ce





– To cud, że wszyscy nie zginęli – rzekł prezydent.

– Tylko tacy twardzi ludzie jak oni mogli to przeżyć – powiedział Seagram. – W końcu dopięli swego. Wydarli ziemi najrzadszy minerał w świecie i nikt nie odkrył ich obecności na tym pustkowiu. Była to wzorowa operacja, przeprowadzona niepostrzeżenie i wymagająca najwyższych umiejętności inżynierskich.

– A więc, opuścili wyspę, zabierając rudę ze sobą?

– Tak, panie prezydencie – odparł Seagram, kiwając głową. – Ukryli hałdę wraz z torami kolejki do przewożenia rudy i zamaskowali wejście do kopalni. Potem przenieśli rudę na brzeg, skąd załadowali ją na niewielki trzymasztowy parowiec, wysłany przez Ministerstwo Wojny rzekomo na ekspedycję polarną. Statkiem dowodził porucznik Pratt z Marynarki Woje

– Ile rudy zabrali?

– Według szacunków Sida Koplina było tego około pół tony wysokoprocentowej rudy.

– A po przeróbce?

– Jakieś pięćset uncji.

– A zatem więcej, niż potrzebujemy do realizacji „Planu Sycylijskiego" – stwierdził prezydent.

– Więcej, niż potrzebujemy – potwierdził Do

– Udało im się dotrzeć do Stanów Zjednoczonych?

– Nie, panie prezydencie. Francuzi jakoś zorientowali się w ich grze i cierpliwie czekali, aż Amerykanie skończą brudną i niebezpieczną robotę, żeby w odpowiednim momencie wkroczyć na scenę i przechwycić łup. Kilka mil od południowych wybrzeży Norwegii, zanim porucznik Pratt położył statek na kursie do Nowego Jorku, nasi rodacy zostali zaatakowani przez jakiś tajemniczy parowy kuter bez bandery.

– Nie ma bandery, nie ma międzynarodowego skandalu – powiedział prezydent. – Francuzi przygotowali się na każdą okoliczność.

Seagram się uśmiechnął.

– Ale nie tym razem, panie prezydencie. Oszukali się i nie zdobyli statku. Jak większość Europejczyków, nie docenili starej jankeskiej pomysłowości; nasze Ministerstwo Wojny też przygotowało się na każdą ewentualność. Nim Francuzi zdążyli po raz trzeci wystrzelić do amerykańskiego statku, załoga porucznika Pratta błyskawicznie rozebrała fałszywą nadbudówkę i odpowiedziała ogniem ukrytego tam pięciocalowego działa.

– I bardzo dobrze – skomentował prezydent. – Teddy Roosevelt wykrzyknąłby: „Brawo!"

– Bitwa trwała prawie do zmierzchu – ciągnął Seagram. – Prattowi udało się trafić w kocioł Francuza i kuter stanął w płomieniach. Statkowi amerykańskiemu też się dostało, zaczął brać wodę. Jeden członek załogi Pratta był zabity, a czterech ciężko ra