Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 100 из 106

– Tak czy inaczej, będzie musiał być cicho przez dobre pięć, a może nawet dziesięć minut, które zajmie nam przejście z samochodu do pokoju – zauważył z powątpiewaniem pan Oliver. – A co będzie, jeśli któryś z gości zobaczy, że ma związane ręce i nogi? Mogą zacząć zadawać pytania albo wezwać ochronę.

Jea

– Myślałam nad tym i mam chyba pewien pomysł – stwierdziła. – Czy może pan go związać tak, żeby mógł chodzić, ale niezbyt szybko?

– Jasne – odparł pan Oliver.

Gdy to robił, Jea

Pan Oliver postawił Harveya na nogi. Ten natychmiast usiłował go uderzyć obiema rękami. Jea

– Chcę go ubrać – oznajmiła Jea

– Proszę bardzo – powiedział pan Oliver. – Ja będę stał z boku i co jakiś czas mu przywalę, żeby był grzeczny.

Jea

– Był na balu kostiumowym. Przebrał się za Nancy Reagan i za dużo wypił – wyjaśniła.

– Dobra robota – stwierdził pan Oliver.

Zadzwonił telefon i Jea

– Halo? – zapytała.

– Mówi Mish Delaware.

Jea

– Cześć – powiedziała.

– Miałaś rację. Zrobił to Harvey Jones.

– Skąd wiesz?

– Filadelfijska policja spisała się wyjątkowo szybko. Pojechali do jego mieszkania. Nie było go, ale sąsiad wpuścił ich do środka. Znaleźli czapkę i zdali sobie sprawę, że pasuje do opisu poszkodowanej.

– To świetnie!

– Chcę go aresztować, ale nie wiem, gdzie go znaleźć. A ty?

Jea

– Nie mam pojęcia – odparła. – Ale mogę ci powiedzieć, gdzie będzie jutro w południe.

– Mów.

– W hotelu Stouffer, w Sali Regencyjnej, na konferencji prasowej.

– Dziękuję.

– Czy mogę cię o coś prosić?

– O co?

– Nie aresztuj go przed zakończeniem konferencji. To dla mnie naprawdę ważne, żeby się tam znalazł.

– Dobrze – odparła po krótkim wahaniu Mish.

– Dziękuję. Jestem ci bardzo zobowiązana. – Jea

– Niech pani pójdzie przodem i otworzy drzwi – powiedział pan Oliver. – Ja go sprowadzę.





– Złapała klucze i wybiegła na dwór. Zapadła już noc, ale ulica skąpana była w jasnym świetle gwiazd i ulicznych latarni. Rozejrzała się dookoła. Chodnikiem oddalała się młoda para w postrzępionych dżinsach, trzymając się za ręce. Po drugiej stronie ulicy mężczyzna w słomkowym kapeluszu prowadził na smyczy żółtego labradora. Wszyscy troje mogli bez trudu zobaczyć, co się dzieje. Czy zwrócą na nich uwagę? Czy będzie ich obchodzić to, co zobaczą?

Otworzyła tylne drzwiczki mercedesa.

Z domu wyszli, stąpając bardzo blisko siebie, pan Oliver i Harvey. Pan Oliver popychał przed sobą więźnia, Harvey posuwał się do przodu małymi kroczkami. Lisa wyszła zaraz po nich i zamknęła drzwi domu.

Jea

Harvey dotarł do samochodu i pan Oliver pchnął go po raz ostatni. Harvey zwalił się na tylne siedzenie. Pan Oliver zatrzasnął drzwiczki.

Jea

Jak na razie wszystko szło dobrze.

– Siądę razem z nim z tyłu – powiedział pan Oliver.

– Dobrze.

Jea

W niedzielną noc w śródmieściu panował niewielki ruch. Jea

Jea

Czekali na nią bardzo długo.

Kiedy w końcu przyjechała, wpakowali go do środka i Jea

W trakcie jazdy pan Oliver uderzył Harveya ponownie w brzuch.

Jea

Harvey jęknął i zgiął się wpół dokładnie w momencie, kiedy otworzyły się drzwi. Dwaj mężczyźni czekający na windę wlepili w niego wzrok.

– Przepraszam panów, ale ten młody dżentelmen wypił o jednego drinka za dużo – powiedział pan Oliver, wyprowadzając potykającego się Harveya z windy. Mężczyźni zeszli im szybko z drogi.

Kolejna winda już na nich czekała. Załadowali do niej Harveya i Jea

Dotarli na górę bez żadnych przeszkód. Harvey dochodził do siebie po ciosie pana Olivera, ale byli już prawie u celu. Jea

Harvey zaczął się szarpać. Wymachiwał wściekle związanymi rękoma i wydawał głośne gardłowe odgłosy. Pan Oliver próbował go uderzyć, ale on się uchylił i przebiegł kilka kroków korytarzem.

Jea

– Wielkie nieba, co się tutaj, na miłość boską, dzieje? – rozległ się nagle afektowany głos za ich plecami. Pokojówka – ubrana w nieskazitelny uniform czarna kobieta koło sześćdziesiątki – wyszła z pokoju i stanęła na środku korytarza.

Pan Oliver ukląkł obok Harveya i wziął go pod ramiona.

– Ten młody człowiek za ostro balował – stwierdził. – Zarzygał całą maskę mojej limuzyny.

Rozumiem, pomyślała Jea

– Balował? – zdziwiła się pokojówka. – Bardziej wygląda mi to na bójkę.

– Czy może pani złapać go za nogi? – zapytał pan Oliver, zwracając się do Jea

Jea