Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 41 из 59

– Nieprawda! Mam przecież ciebie!

– Nie posiadam Mocy. Jestem już tylko pół aniołem, pół człowiekiem.

– Za to ja mam coś, co należy do ciebie i co odmieni nasz los! – zawołała Ewa.

Ave drgnął. Vea, jego bliźniaczy brat, nie kłamał. “Myślałem, że kłamie, a on zawsze mówi prawdę”, zaniepokoił się. Tu, na Ziemi, nawet Zło miało zaskakujące, nie znane na Drabinie właściwości.

– Co to jest? Czy to coś posiada Blask? – spytał wystraszony, mając w pamięci słowa brata bliźniaka, że przedmiot ten przynależy do Nieba. Cóż ta dziewczynka mogła znaleźć?

– Och, jaki to ma blask! – zawołała z dumą Ewa i zaczęła wyjmować pióro spod dresu. Anioł śledził jej ruchy, a ona czuła jego spojrzenie i domyślała się, dlaczego kryje oczy pod włosami: mogłyby zdradzić, że nie jest ludzką Istotą.

– O czym oni mówią? – spytał półgłosem Jan. – Nic nie słyszę.

– Nie powinieneś – powiedziała babcia. – Sam wynotowałeś słowa Swedenborga, że postro

Jana przerażała dosłowność, z jaką sprawdzały się słowa szalonego szwedzkiego wizjonera. I przerażała go nieobliczalność sytuacji, w jakiej się znaleźli. Oto Anioł Stróż jego śmiertelnie chorej córeczki – najprawdziwszy, choć chory i okaleczony – znajduje się w lesie blisko ich domu. Jest brudny, rozczochrany i tylko Ewa go słyszy.

“A może wokół człowieka stale się dzieją rzeczy niezwykłe, lecz on ich nie widzi, zajęty swoimi ludzkimi sprawami?” – zastanawiał się Jan, nie odrywając oczu od tej dziwacznej pary, pogrążonej w rozmowie. Nie słyszał ani słowa, choć stał niecałe dwa metry dalej, ale był pewien, że jest to bardzo ważna rozmowa.

…tymczasem Ewa wydobyła pióro spod dresu – i nagle mrok ponurego, dżdżystego lasu rozjaśnił się Blaskiem.

– Moje pióro! – wyszeptał przejęty Ave i bezwiednie wyciągnął ku niemu rękę. Lecz zaraz ją cofnął i schował za siebie.

– Nie chcesz go? – zdziwiła się dziewczynka.

– Nie chcę – odparł szybko, rozglądając się niespokojnie.

– Dlaczego?

– Nie wiedziałbym nawet, co z nim zrobić. To tylko jedno pióro – odparł.

– Ale ma Moc! – zawołała. – Jest ciepłe, lśni Blaskiem i pomogło mi ciebie odnaleźć. Dzięki niemu już nie kręci mi się w głowie, nie tracę przytomności, nie mam nawet temperatury! Czuję się o wiele zdrowsza!

– Nie mam prawa go mieć. Gdybym je wziął, niczego by to nie zmieniło. Nie mógłbym ani wzbić się w górę i pofrunąć z powrotem ku Światłości, ani nie odzyskałbym zdolności chronienia ciebie – powiedział z rozpaczą. – Nie widzisz, że to tylko jedno pióro, nie anielskie skrzydła? Nie ma prawa tu być, przynależy do Nieba, nie do Ziemi.

Na twarzy Ewy odmalował się tak ogromny smutek i strach, że Ave aż się wzdrygnął.

– Musisz je oddać, ale… jeśli dzięki niemu czujesz się zdrowsza…

Ewa nie słyszała jednak dalszych jego słów.

– Więc to cudowne pióro to… to NIC? Nie uratuje nas? A ja się tak cieszyłam! Wydawało mi się, że ono wszystko odmieni! Że wystarczy, gdy cię znajdę i ci je oddam! Przecież jesteś moim Aniołem Stróżem! – zawołała z rozpaczą, czując, jak łzy ściskają jej gardło.

“Czy mam odwagę Fanuela? Czy zdecyduję się złamać Niebiańskie Prawa?”, myślał gorączkowo Ave, patrząc na swoją Istotę i widząc łzy w jej oczach. “Czy zniosę swój ciężki los z dala od anielskiej gromady, potępiony, odepchnięty i samotny?”

– Jest szansa, ale niewielka – rzekł wreszcie, po długim wahaniu. – Bardzo mała. Musiałabyś zwielokrotnić Moc tego pióra. Wtedy, być może, rozwinęłoby się w skrzydła. Uciekając przed Mrokiem, zdążyłbym wybrać ci i

– Zrobię wszystko, co każesz – powiedziała z nadzieją Ewa, nie zwracając uwagi na nie dokończone zdanie.





– To nie będzie łatwe – zasępił się. – Widzisz, musiałabyś niemal stać się Aniołem, a jesteś tylko człowiekiem. Powi

Ewa spoglądała na niego szeroko otwartymi, rozjaśnionymi radością oczami. Jej osobiście zadanie wydało się proste. Przypomniała sobie babciny obrazek znad łóżka i wykrzyknęła z przekonaniem:

– Ależ wiem! Doskonale wiem! A trzy uczynki to tak mało!

– Mało? Zdarza się, że nawet Aniołom zabraknie możliwości, by wypełnić choćby jeden – szepnął Ave z powątpiewaniem. – Ale próbuj. A potem mnie odszukaj.

– Po czym poznam, że Moc pióra rośnie?

– Poznasz. A teraz idź. I pilnuj go – przypomniał, obawiając się swego bliźniaczego brata. Jeszcze raz spojrzał na drżącą pierzastą stosinę, a potem z najwyższym trudem odwrócił głowę.

To był sygnał, że chce, by schowała pióro. Ponownie wsunęła je pod bluzę. Stawiało opór, stało się nagle niesforne i kłujące – jakby chciało wrócić do właściciela. Przytrzymała je mocno, odwróciła się i powiedziała stanowczo do towarzyszących jej dorosłych:

– Wracamy do domu.

Żadne nie miało odwagi pytać, co zdecydował Anioł, zwłaszcza że Ewa sprawiała wrażenie nieobecnej duchem. Najwyraźniej o czymś rozmyślała. To A

– Czy on cię uleczy? – spytała ostrożnie, gdy już siedzieli przy stole, rozgrzewając się herbatą.

– Najpierw ja muszę uleczyć jego. Ale to nie będzie trudne. Muszę tylko spełnić trzy anielskie uczynki – odparła z optymizmem jej córka.

– Mój ty Boże… – westchnęła słabo babcia, nie wyobrażając sobie, co by to mogło być. Lecz niemal od razu ujrzała przed oczami to, co zobaczyła wnuczka: oleodruk ze skrzydlatą Istotą przeprowadzającą bezpiecznie dzieci przez kładkę. I uspokoiła się. Może to trudne, ale możliwe. Wystarczy tylko znaleźć kogoś, kto akurat potrzebuje pomocy.

A

– Nie rozumiesz? Muszę uchronić kogoś przed Złem, na przykład, żeby nie wpadł do przepaści.

– W pobliżu nie ma przepaści – wtrącił ze sceptycyzmem Jan.

– …no to pod auto – wyliczała Ewa. – Żeby nie złamał nogi albo… albo żeby nie skłamał. Żeby był dobry dla i

Jan zmarszczył brwi.

– Nie wierzę, żeby to mogło być aż tak proste, by nie powiedzieć: prostackie.

– Prostackie?! – obruszyła się dziewczynka. – Uratowanie komuś życia czy uchronienie go przed popełnieniem złego czynu uważasz za prostackie?!

– Nie wierzę, by niebiańskie Istoty powołano do istnienia wyłącznie po to, by ustrzec ciebie lub mnie przed złamaniem nogi czy ręki! – wyjaśnił zaniepokojony Jan.

A

– Ewunia ma rację – oświadczyła. – Nie ma wątpliwości, że Anioł chroni ludzi. Cóż i

A

“Gdyby każdy z nas mógł być Aniołem, nie brakowałoby ich na Ziemi”, pomyślał Jan i opanowały go złe przeczucia. Już, już uwierzył, że wystarczy znaleźć Anioła, a jego córeczka cudownie wyzdrowieje. “Ale czy to był Anioł?”, znów fala wątpliwości rozlała się w nim szeroko, topiąc nadzieje.

– Chcesz ją pouczyć, czym są anielskie uczynki? Nie wiesz, że to Tajemnica? – zabrzęczał Vea głosem natrętnej muchy, która fruwała wokół głowy Avego.