Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 23 из 59

– Ale ja wówczas myślałam, że ptasie. Nie wiem, co mogłam z nim zrobić! To przecież było osiem lat temu! – zdenerwowała się babcia, a potem energicznie zwróciła się do Jana: – No? Co znalazłeś w tym swoim komputerze?

– …że Anioły istnieją od kilkudziesięciu tysięcy lat lub nawet dłużej, że wierzyli w nie starożytni Sumerowie, Babilończycy, Asyryjczycy, Grecy, Rzymianie. Że prawdopodobnie istniały jeszcze przed dinozaurami, lecz w przeciwieństwie do nich, nie wyginęły. Że zawsze wyobrażano je sobie jako skrzydlate istoty i uważano za posłańców Boga… – zaczął wyliczać Jan, babcia zaś, zszarzała od kurzu i spowita w pajęczyny, nagle spurpurowiała i zaczęła krzyczeć:

– To kłamstwo! Twój komputer łże! Anioły są nasze! nasze!

– …jak to nasze? – zdziwił się Jan.

– Nasze, czyli katolickie! – zawołała babcia, odruchowo chwytając za srebrny krzyżyk zawieszony na szyi. – Idź do jakiegokolwiek kościoła, to zobaczysz!

– Idź do jakiejkolwiek pradawnej groty, odkrytej przez archeologów, lub obejrzyj starożytne wykopaliska w dawnej Babilonii i też zobaczysz. Anioły fruwają tam sobie całymi chmarami, na skalnych rysunkach, na ocalałych ścianach miast, na murach obro

– Nie musisz jechać aż tak daleko, mamo. Idź do cerkwi, do meczetu lub synagogi – uśmiechnęła się A

– Więc nie są tylko katolickie? i tylko nasze? – sapnęła babcia nerwowo i rozejrzała się bezradnie wokół, jakby zastanawiając się, gdzie szukać pomocy w odzyskaniu praw do Aniołów. Jej spojrzenie z nadzieją padło na wnuczkę.

– Babciu… – szepnęła ze współczuciem Ewa. – Anioły są zbyt potrzebne, niezwykłe i wspaniałe, żeby mogły stanowić własność tylko części ludzi.

– One nie należą do nikogo i zarazem należą do wszystkich – przytaknęła A

Babcia milczała chwilę, przetrawiając w sobie te niemiłe dla niej rewelacje. Przywykła uważać Anioły za dobre duchy katolickiego Boga; gotowa była, od biedy, podzielić się nimi z i

– No dobrze. Zgadzam się. Może to nawet oznacza, że one są o wiele silniejsze, niż myślałam; że ich Moc jest większa i naprawdę mogą pomóc naszej Ewie, jeśli tylko zechcą. Więc szukaj, Janie, może znajdziesz w tym komputerze coś naprawdę ważnego. Nie myślałam, że będzie w nim odrobina miejsca dla Aniołów.

– Jaka odrobina… – mruknął do siebie Jan, nurkując znowu w Internet.

– Szukaj Anioła Stróża – szepnęła A

– Mojego Anioła Stróża – uzupełniła Ewa.

– Twojego – przytaknęła babcia i dodała: – Trochę odpoczniemy i my też będziemy szukać.

– Idę z wami – oznajmiła A

– Nie wolisz trochę porzeźbić? – spytała ze zdziwieniem Ewa.

A





– Chyba że… – doktor nadal dawał nikłą nadzieję – “to tylko jakieś przejściowe zawirowanie organizmu i za miesiąc będzie lepiej. Może to tylko osłabienie wiose

A

I A

– Zjemy podwieczorek i wracamy do domku babci – potwierdziła zdecydowanie.

– Tym razem pójdziemy na strych – postanowiła Ewa.

– Na strych – przytaknęła babcia, myśląc ze zgrozą o gigantycznej ilości rzeczy, zalegających to pomieszczenie od kilkudziesięciu lat. Jak w takim bałaganie odnaleźć nieduże białe pióro? I czy te poszukiwania w ogóle mają sens? Czy wyniknie coś z tego, że je znajdą?

Za oknem z piskiem opon przemknął jaguar sąsiada, dentysty. Dentysta jedną ręką prowadził swój elegancki czerwony wóz, a drugą trzymał przy uchu telefon komórkowy. Babcia pokręciła głową. Gdzie w świecie komputerów, Internetu, faxu, poczty elektronicznej i telefonów komórkowych jest miejsce dla Anioła?

Po chwili ulicą wolno przeszli Pani Sama z Panem Samym. Widocznie był to dzień jego odwiedzin. Jak zwykle, Pani Sama wydawała się iść osobno, a Pan Sam o dwa metry od niej, zgarbiony, chudy, i niby z nią, lecz też osobny.

“Im by się przydał Anioł Stróż, żeby się chociaż wzięli za ręce”, pomyślała odruchowo babcia. “Lecz gdzie on jest?”

W domu zapadła cisza, więc Jan ponownie przepadł w Internecie. Miał problem: historia historią, ale jemu potrzebne były Anioły współczesne, a nie te sprzed dziesiątków tysięcy lat. Gdzie ich szukać?!

I nagle, wędrując anielskimi tropami na drugi kontynent, natrafił na zdumiewające hasło: Sieć na rzecz obserwacji Aniołów!

– Ha! – powiedział głośno i nerwowo kliknął myszką. Obawiał się, że trafił na internetowego wariata. A jednak coś znalazł. Amerykanka, Eileen E. Freeman, z zawodu pisarka, w 1992 roku założyła tę niepojętą Sieć. Najpierw poprzez prasę i radio, a potem przez Internet, przesłała apel, prosząc o kontakt ludzi, którzy spotkali swego Anioła Stróża. W odpowiedzi otrzymała odzew od tysięcy ludzi z całego świata! Mieszkańcy obu Ameryk, Europy, Australii i Azji zaczęli z nią współpracować, nadsyłając na jej adres domowy, do Mountainside w New Jersey, opisy tych spotkań. Na ich podstawie Eileen Freeman napisała książkę pt. Dotknięci przez Anioła, która została przetłumaczona na kilkadziesiąt języków. Książka ta, jak się okazało, nie była ani pierwszą, ani ostatnią na ten temat. Na całym świecie organizowano seminaria i zjazdy ludzi gotowych opowiedzieć publicznie, jak wyglądał “ich” Anioł i w jakich okolicznościach go spotkali. W 1993 roku powstało pismo “Obserwator Aniołów”, które nadal rejestruje spotkania ludzi z Aniołami, choć “anielska moda” już nieco przygasła.

“…Rok 1992 był przełomowy dla powszechnej wiary w istnienie Aniołów, choć przez prawie dwieście ostatnich lat działalność Aniołów stawała się coraz bardziej zauważalna” – pisała pani Freeman. – “Moja książka Dotknięci przez Anioła opowiada o osobach, które rzeczywiście go spotkały i których życie, wskutek tego wydarzenia, uległo kompletnej odmianie. Ludzie, których historie opisano w książce, istnieją naprawdę…”

Eileen Freeman podjęła się niewdzięcznej roli przekonywania o istnieniu Aniołów, narażając się nawet na śmieszność, gdyż sama osobiście niejeden raz odczuła obecność Anioła Stróża w krytycznych sytuacjach swojego życia. Po raz pierwszy objawił się jej w dzieci