Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 27 из 73

Żołdacy Urgha nie umieli ani nie chcieli nawet niczego budować. Chcieli czerpać z gotowego – i wydawało się im to Niewyczerpalne. I rzeczywiście, przez setki lat takie właśnie wydawało się być, skoro Najeźdźcom – koczownikom było dość obojętne, jak mieszkają, byle w garnku czekało proste, choć obfite jadło, a beczki były napełnione piwem i winem. Ardżana nie była im już do niczego potrzebna. Mogła umrzeć.

Po siedmiuset siedemdziesięciu latach okradania bogatego ongiś Imperium Luilów przedstawiało ono sobą smutny widok. Ale kolejnym pokoleniom Najeźdźców wydawało się i tak ósmym cudem świata. Wszak ich praprzodkowie bytowali jedynie na Wielkich Stepach, przenosząc się stale z miejsca na miejsce, nie budując miast, nie uprawiając roli. Zatem Wielkie Królestwo jeszcze przez długie wieki mogło się im wydawać niewyczerpane w swych bogactwach, zaś miasta – nawet tak zrujnowane po setkach lat – jednak wciąż jeszcze były miastami, wyjąwszy Ardżanę, Żmijowe Królestwo.

W ocalałych z pogromu ogromnych świątyniach i pałacykach i

… byłoby nieprawdą twierdzić, że Najeźdźcy podbili Wielkie Królestwo całkiem bez rozlewu własnej krwi. Pozbawieni broni poddani króla Luila XXIV walczyli z wrogiem czym tylko mogli i jak umieli. Ale umieli niewiele – gdyż nikt nie uczył ich sztuki walki, nie mieli też prawdziwej broni, lecz tylko owe sakralne, drewniane miecze. Uzbrojonym w żelazo wrogom mogli przeciwstawić początkowo tylko gołe pięści. Później, na przestrzeni siedmiuset lat parokrotnie próbowali wzniecać przeciw okrutnemu Urghowi i jego kolejnym następcom liczne powstania i bunty – zawsze jednak szybko i krwawo unicestwiane. Ostatni z nich miał miejsce jakieś 150 lat temu – wówczas pod topór oddało swe głowy ponad dwadzieścia tysięcy powstańców i ich rodzin. Od ponad stu pięćdziesięciu lat w kraju trwała pozornie martwa cisza. Zdawało się, iż zniewoleni mieszkańcy ostatecznie ulegli wyjątkowo okrutnym rządom trzech ostatnich Urghów – XI, XII i aktualnie panującego Trzynastego Urgha. Władcy ci nie czekali, aż ktokolwiek podniesie bunt. Tropili jego przejawy nawet tam, gdzie ich w ogóle nie było – i karali śmiercią, nie bacząc na stopień winy. Wystarczyło podejrzenie, dość było jednego donosu czy nawet zwykłej samowoli któregokolwiek z Najeźdźców, który właśnie miał chęć ściąć głowę temu, a nie i

A spojrzenia poddanych coraz bardziej nie podobały się żołnierzom Urgha i samemu Urghowi XIII, nawet jeśli nie wyrażały nic poza lękiem. Najeźdźcom wystarczała sama pamięć o krążącej po kraju Pieśni Jedynej – i sen uchodził spod ich powiek bezpowrotnie.

Jeśli baronowie i żołnierze Urgha XII mieli jeszcze sen stosunkowo spokojny – słowa Pieśni wywoływały w nich co najwyżej gniew, ale nie obawę – to służkowie Urgha XIII coraz częściej przepowiadali je sobie w niespokojnych, a nawet jakby zalęknionych myślach.

Pierwszych kilka zwrotek tej ponurej wieszczej Pieśni nie miało znaczenia. Przypominały jedynie, czym było Wielkie Królestwo, nim je podbito, jak było wspaniałe, bogate i wolne. O tym wiedzieli wszyscy i wszak dlatego właśnie Urgh I na nie napadł. Te zwrotki nie budziły w Najeźdźcach lęku; przeciwnie, budziły dumę, że aż tak potężne Imperium udało się im zdobyć. Podobnie było z paroma następnymi zwrotkami. Wszak sławiły one chwałę ich oręża, ukazywały, z jak dzieci

“… za siedem setek, siedem dziesiątek i siedem lat

dla krwawych Urghów złowieszczy Czar przyniesie los

i nie żelazny sprawi to miecz, nie krew przelana,

lecz Wszechpotężna, Drzemiąca Moc, Moc nienazwana,





którą obudzi stóp drobnych ślad…”

I te, i dalsze słowa były coraz bardziej zagmatwane, zagadkowe, niepojęte – i tym bardziej budziły lęk. Na Zamku Urgha XIII głowiono się nad nimi niemal od początku panowania tego właśnie władcy. Gdyż to za jego życia upływało siedem setek, siedem dziesiątek i siedem lat – a zatem po prostu 777 lat, liczonych od Dnia Grozy, Dnia Podboju Wielkiego Królestwa. I dlatego Urgh XII, ojciec obecnego władcy, panował spokojnie, a nawet złośliwie chichotał, spoglądając na swego nieletniego jeszcze następcę i jedynego syna:

– Nie j a będę miał TO na głowie, mój synu! Nie ja! Nie mój to będzie strach, lecz twój, więc ty się martw, ile prawdy w tych głupich słowach, bo zanim cośkolwiek z nich się spełni, mnie i tak już nie będzie na tym świecie…

Pytanie: “ile prawdy w tych głupich słowach” stawało się coraz bardziej palące. Przepowiedziane w Pieśni Jedynej 777 lat upływało już wkrótce – dokładnie za trzy lata. Albo cztery. Jednym wychodził taki, a drugim i

I dziś też Urgh XIII, niemal jak co dzień, wielkimi krokami chodził po swojej komnacie w Zamku i wyrzucał z siebie gniewne zdania.

– … mówiłem, że to wyjaśni tylko astrolog. Astrolog, mag lub Czarownica! I żądam, żeby wreszcie kogoś takiego doprowadzono przed moje oblicze! Kogoś, kto wyjaśni słowa tej przeklętej Pieśni i oceni ich prawdopodobieństwo!

Woodou, jego doradca, malutki, chudy, zgarbiony – kulił się w sobie jeszcze bardziej pod wzrokiem swego pana.

– Królu, wszak wiesz, że każda osoba spośród mieszkańców tego kraju, która została choćby podejrzana o bycie Czarownicą, magiem lub astrologiem była natychmiast, bez sądu, palona na stosie. Nie tylko za twego, ale i twoich ojców panowania. Więc dzisiaj nie ma w tym kraju nikogo takiego. Już nie ma.

Woodou nie pochodził z rodu Najeźdźców, tym bardziej jego lęk i uniżoność wobec Urgha XIII były większe. Woodou urodził się jako mieszkaniec podbitego przez Urghów kraju i byłby zapewne niewolnikiem, jak jego pobratymcy, gdyby nie spryt, inteligencja i chytrość, dzięki którym stał się dla króla niezastąpiony. Początkowo Woodou, jako chłopiec, był tylko pachołkiem Urgha, wyznaczonym do trzymania za uzdę konia, gdy władca nań wsiadał. Bystrość chłopca i zdolność do pochlebstw spowodowały, że rychło został najpierw osobistym pokojowcem władcy, a potem kimś w rodzaju jego doradcy i sekretarza. Rady Woodou dotyczyły stale tego samego – i w tym temacie był najlepszym ekspertem Urgha: jak najskuteczniej unicestwiać w porę jakiekolwiek przejawy buntu ze strony zniewolonych poddanych, jak tropić śpiewaków Pieśni Jedynej, jak skutecznie wzbudzać i utrwalać lęk przed Najeźdźcami – taki lęk, który uniemożliwi jakiekolwiek działania przeciw nim. A w tym Woodou był niezastąpiony, bowiem sam będąc poddanym i mając duszę niewolnika, najlepiej znał (lub przynajmniej tak mu się zdawało) sposoby działania przeciw swym współrodakom.

Od paru lat Urgh XIII ponawiał jedno i to samo żądanie. Pragnął spotkać się z kimś, kto ostatecznie wyjaśniłby mu, czy słowa Pieśni Jedynej są słowami wieszczymi, proroczymi, czy też nie mają żadnego znaczenia, a magiczna liczba 777 jest zwykłą zachcianką śpiewających, marzeniem, ułudą – a nie rzeczywistą groźbą. Od tych samych paru lat Urgh niezmie