Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 13 из 59

– Stamtąd wyszedł jeden z małego ludku i zepchnął mnie z drogi.

Roland spostrzegł, że jej wyciągnięty palec nie drżał. Jemu ręce trzęsły się jak liście na silnym wietrze.

Dziewczyna odwróciła się do niego.

– Czy zwróciłeś uwagę, że samochód nie miał kierowcy?

Roland przełknął ślinę.

– Nie, nie zauważyłem.

– Czy nie powi

Roland już sobie wyobrażał, jak idzie z tym na posterunek.

– Nie, nie zawiadomimy policji. Jeśli samochód nie miał kierowcy, to jak mogliby mu zabrać prawo jazdy?

– Och. – Westchnęła. – Rolandzie, chodźmy do domu.



– Doskonały pomysł, dziecino.

Ruszyli na wschód w chwili, gdy zegary na wieży ratusza miejskiego zaczęły wybijać północ. Gdy ucichły, Rebecca delikatnie poklepała Rolanda po ramieniu.

– Masz zmarszczki na czole. O czym myślisz? – spytała.

Mężczyzna roześmiał się, lecz nie brzmiało to zbyt wesoło.

– O tym, że koniec nie nastąpi, dopóki grubaska nie zaśpiewa.

Rebecca zamilkła na chwilę.

– Rolandzie?

– Tak, dziecino?

– Czasami mówisz od rzeczy.