Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 4 из 38



Planety były różnej wielkości, jedna zaś z nich rokowała duże nadzieje, jako siedlisko życia organicznego. Wiele dziesiątków lat oczekiwano na wyniki badań dokonanych przez całą serię próbników i automatów badawczych, które udało się osadzić na jej powierzchni. Rezultaty okazały się tak rewelacyjne, że nie zwlekając przystąpiono do organizowania ekspedycji na wielką skalę. Pomysł z osadnikami nie wzbudził większych sprzeciwów wśród fachowców. Jeśliby miało okazać się, że zaszła jakaś pomyłka co było prawie zupełnie niemożliwe w świetle uzyskanych danych – to zawsze można było wrócić natychmiast do Układu Słonecznego z całym bagażem hibernowanych. Trwałoby to wprawdzie znacznie dłużej niż podróż w tamtą stronę, bo statki nie mogły zabrać zbyt dużo paliwa i nie osiągnęłyby w swym powrocie pełnej prędkości podróżnej. Dla osadników i czas nie miał jednakże znaczenia – i tak zdecydowali się przecież na zerwanie ze swą współczesnością.

Zamiast wiec zabierać dostatecznie dużo paliwa na powrót, co od początku podejrzanie pachniałoby brakiem optymizmu, załadowano ile się dało zapasów żywności, sprzętu, maszyn i urządzeń dla łatwiejszego "rozruchu" planowanego przyczółka ludzkości. Równocześnie myślano już o tworzeniu podobnych na kilku i

Planetę Ksi zbadano rzeczywiście w sposób imponująco drobiazgowy, co było możliwe właśnie dlatego, że wysłano tam bezdusznie precyzyjne automaty, cierpliwe i dokładne, odporne na trudy i zmęczenie – czego nie da się powiedzieć o najlepszych nawet zespołach ludzkich.

Dla fachowców jasne było, że wartość takich badań, ich zakres i dokładność, znacznie przewyższa to, co można by osiągnąć wysyłając tam najpierw ludzką załogę badawczą, notabene przy znacznie większych kosztach.

W opinii ogółu, złożonego z laików, którym zwykle przewodzą niektórzy kiepscy dzie

Ostatecznie znaleźli się ochotnicy, w nadmiarze nawet, którzy polecieli. Sprawa przycichła, komunikaty wzbudzały coraz mniejsze zainteresowanie – i dopiero ich brak wskrzesił – i

Co się tyczy samej planety Ksi, mówiąc w wielkim skrócie, posiadała ona wszystko, co człowiekowi potrzebne do życia. Grawitacja, ciśnienie i skład atmosfery, przedział temperatur, klimat – wszystko to znakomicie mieściło się w granicach akceptacji przez organizm człowieka. Flora i fauna, oparte na tych samych strukturach białkowych co ziemskie, mogły, dawać gwarancję rozwoju rolnictwa i niektóre gatunki zwierząt mogły stać się źródłem białka spożywczego. Wody było pod dostatkiem, ogólne rozpoznanie geologiczne przyniosło informacje o wielu ce

Słowem – Nowa Ziemia bez ludzi, jak gdyby oczekująca na gospodarzy…

Eksperyment osadniczy miał – wśród i



Sloth przejrzał raz jeszcze pobieżnie cały zestaw informacji, zebrał je na powrót do teczki i zapiął ją z trzaskiem.

– Dość! – powiedział do siebie, odchylając plecy na oparcie krzesła.

Przeciągnął się, prostując grzbiet. Spojrzał na zegar. Dawno minęła pora obiadu, a on nawet tego nie spostrzegł!

– Wciągnęło mnie, do licha! – mruknął z sarkastycznym uśmiechem. – Ciekawe, czy się z tego… wyciągnę… Oby nie musieli mnie z kolei ratować.

Mówienie do siebie w samotności pustego pomieszczenia było nawykiem, któremu nie dziwił się żaden człowiek mający choć raz odbytą służbę wachtową na statku międzygwiezdnym.

Sloth podszedł do okna i spoglądał przez dłuższą chwilę na rząd wspaniałych damskich nóg dyndających nad wodą. Tancerki obsiadły krawędź basenu, wystawiając do słońca twarze, ramiona, i co tam jeszcze miały…

– Nie! – warknął, odwracając się od okna. – Już żadnych dziewczyn!

Wszedł do łazienki, umył twarz i ręce, zmienił koszulę i poszedł na spóźniony obiad.