Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 97 из 123

Frankfurt nad Menem, niedziela nocą

Małgorzato,

istnieją ludzie, którzy odstrzeliwują sobie mózgi, gdy uznają, że zapisy wiedzy tam zgromadzonej nie pozwalają im dalej z sensem żyć. Gdy używają do tego Magnum kaliber 44, to czerwonawe od krwi strzępy rozerwanych ma małe kawałki mózgów można znaleźć w promieniu dziesięciu metrów. Gdy na miejsce wystrzału wybierają żwirową alejkę w pobliżu kontenera na biologiczne odpadki, to mogą być pewni, że duża część ich mózgów wyląduje i zmiesza się z biologiczną breją w znajdującym się o kilka kroków śmietniku. Czy taką pewność chciał mieć Hunter Thompson, który ostatniej niedzieli popełnił samobójstwo na terenie swojej górskiej posiadłości niedaleko Aspen w Colorado?

Jest to wysoce prawdopodobne. Taką spektakularną śmiercią Thompson załatwił minimum dwie sprawy na raz. Po pierwsze, jednoznacznie pokazał światu, co sądzi o wiedzy, jaką o nim zgromadził (a jako dzie

Temat samobójstwa jest chyba – proszę, wybacz mi teraz zimny reporterski język w obliczu śmierci człowieka, ale wiem, że duszy. Thompsona to nie przeszkadza -jednym z „najwdzięczniejszych” dla dzie

Czy nie uważasz, że pisząc tę książkę, w pewnym sensie uprawiamy dzie

Zaprzątam Twoje i swoje myśli Thompsonem wcale nie dlatego, że był pionierem jakiegoś nowego rodzaju dzie

„Strach i wstręt…” to książka o złu tkwiącym w ludziach. Ale także o tym jak bardzo źli stają się ludzie, gdy uwierzą, że aby przetrwać systemie, w którym się urodzili, trzeba być… złym. Wtedy, w 1984 roku, nie mogłem zrozumieć głównej idei, którą przekazywał Thompson. Amerykański system demokracji, nieograniczone możliwości, mit wolnego wyboru, prawo do indywidualnego szczęścia wpisane w konstytucję, pucybuci stający się właścicielami fabryk butów… Wszystko to wydawało mi się wtedy nieskazitelnie czyste i oszałamiająco piękne. Ja w absolutnym centrum wszechświata, moja wolność, moje nieograniczone prawo do szczęścia i mój los, który zależy tylko i wyłącznie ode mnie. Gdy przyjechało się z Polski, w której mój los zależał od urzędnika w wydziale paszportów, taka pełna zachwytu reakcja wydaje się naturalna. Jim zupełnie nie podzielał mojego zachwytu. Styl życia w USA nazywał „skorumpowanym mitem”, polityków „mutantami o brakujących nie tylko genach, ale całych chromosomach”, dzie

Jim i Thompson mieli wiele wspólnego. Thompson także uwielbiał halucynacje wywołane narkotykami, także nie znosił dzie

Książkę Thompsona przeczytałem drugi raz kilka lat temu. Zamówiłem ją sobie specjalnie w Amazonie. Pisałem wtedy „Samotność w Sieci” i próbowałem przypomnieć sobie jak najwięcej o Jimie (jego mocno sfabularyzowana biografia pojawia się w mojej książce). Przy drugim czytaniu po latach zrozumiałem „Strach i wstręt…” zupełnie inaczej. Prawda jest funkcją czasu. Mit amerykański jest mniej prawdziwy niż grecka mitologia pełna absurdu amerykańska wolność jest bardziej oszukańcza niż reklamy kremów po których jest się młodszym o 20 lat po 20 dniach. Pozorna nieprawda także.

Zastanawiałem się dzisiaj, czy Thompson zapowiadał swoje samobójstwo już w 1971 roku, wydając „Strach i wstręt…”. Dużo wskazuje na to, że tak. Chroniczne niepogodzenie się z miejscem, w którym trzeba żyć, i obłuda, którą trzeba tolerować, żeby tam żyć, przerasta często ludzi wrażliwych. A Thompson był niespotykanym wrażliwcem. Podobnie jak Jim.

Dzisiaj w internetowym wydaniu „Los Angeles Times” przeczytałem artykuł o samobójstwie Thompsona. „Czerwony dostojny cadillac stojący na nostalgicznym parkingu przed posiadłością kultowego poety słowa, trzydziestodwuletnia atrakcyjna żona pisarza Anita pogrążona w rozpaczy…”.

Niektórzy nie zrozumieli, że nawet „gonzo” trzeba umieć pisać…

Pozdrawiam,

Janusz Leon