Добавить в цитаты Настройки чтения

Страница 58 из 72

Otwarta z powrotem brama ukazała jeszcze gęstszą mgłę niż poprzednio. Gdy Woodou zebrał wreszcie parunastu jako tako trzymających się na nogach żołnierzy – ci odmówili opuszczenia Zamku. Wpatrywali się w opary mlecznej mgły z osłupieniem i obezwładniającym lękiem. I choć każdy domyślał się, że to czary – nikt, nawet Woodou nie domyślił się, że Czarownica do mlecznej, gęstej barwy swych oparów dodała też aromat strachu, którego zapach rozsnuwał się teraz, podwajając jeszcze naturalny strach oglądających to zjawisko.

– Każdy, kto tam wejdzie, udusi się – mruczeli żołnierze.

– Istne mleko, nie widać nawet na krok, tylko szalony by tam polazł…

Wezwany pośpiesznie Urgh najpierw wylał sobie na głowę wiadro lodowatej wody, by otrzeźwieć od nadmiaru wypitego wina. Gdy wreszcie, nadal otumaniony, dotarł do bramy, najpierw zaryczał gniewem i donośnie wzywał swoją gwardię, ale potem widok przeraźliwej mgły i jego wystraszył.

– To czary – wyszeptał z właściwym swemu plemieniu lękiem przed wszystkim co niezwykłe. – A te czary uczyniła Czarownica, którą niedbale pozostawiłeś w Ardżanie, zamiast schwytać także i ją! – zwrócił się z furią do Woodou. Twoja to wina i doprawdy zapłacisz tym razem głową!

Woodou stał przerażony i bezradny. Cały aż dygotał z niecierpliwości, aby gonić uciekinierów, a zarazem strach przed czarami był w nim równie silny jak u żołnierzy Urgha. Zdradzając swój naród – Woodou utracił naturalny wśród jego rodaków szacunek i miłość do Czarownic i zaczął ich bać się wręcz nieporównanie więcej niż sami Najeźdźcy. Główne i najce





– Panie – rzekł patrząc jadowicie na władcę, dla którego zdradził swój naród. – Jeśli ta przeklęta Pieśń się spełni, a istnienie tej dziewczyny potwierdza jej wiarygodność, wówczas obaj stracimy wszystko, i to wkrótce. Więc póki co, korzystaj jeszcze z mojej głowy, bowiem jest lepsza od głów wszystkich twoich rycerzy razem wziętych. Tylko ja czuwałem tej nocy, gdy wszyscy wokół się opili, a ja sam dla Istoty, która zna magię, to trochę za mało. Nie masz teraz zresztą nikogo na świecie poza mną, bo twój jedyny syn także uciekł. Któż pozostanie ci wierny, gdy mnie zabijesz? Twój czyhający na koronę brat…?

Urgh nic nie odparł. Jego wielka, lwia twarz była purpurowa z gniewu i strachu. Wszyscy – król i jego słudzy – stali zmartwiali, wpatrując się w skłębioną, gęstą mgłę, która kotłowała się tuż, tuż za zamkową bramą, nie przekraczając jej jednak ani o metr.

– Ta mgła pochłonęła moją ostatnią nadzieję – rzekł ponuro król. – Teraz pozostaje mi tylko czekanie na własny koniec.

– Nadzieję, panie, należy mieć do ostatka – odparł Woodou uniżenie, wcielając się znowu z dumnego Pierwszego Ministra w gorliwego i niepozornego sługę.